Dla najlepszego odbioru tekstu polecam przesłuchać piosenkę (którą załączyłam na górze) "Nigdy więcej nie tańcz ze mną" Ani Dąbrowskiej.
_______________________________________Bal z okazji Zimowego Przesilenia jak zwykle gromadził najszlachetniejsze i najbogatsze towarzystwo z całego kraju. Gospodarze przeszli w tym roku samych siebie, dekorując każdy, nawet najmniejszy zakątek posiadłości, w świąteczne barwy - ciemne czerwienie i zielenie.
Przestronna sala balowa, zdobiona szklanymi kandelabrami, dziełami sztuki i kosztownymi kotarami w każdych innych okolicznościach wzbudziłaby w Lady niemały zachwyt. Jednak tamtego wieczora kobieta nie czuła nic, prócz zniecierpliwienia, które chowała przed zebranymi patrząc w zaszronione okno. Kawaler, na którego czekała od początku trwania balu - czyli od conajmniej dwóch godzin - w dalszym ciągu się nie stawiał. Będąc sobą sprzed kilku tygodni zrzuciłaby to na karb zamieci, szalejącej za oknem, ale już nie była tamtą kobietą. Ona była zbyt naiwna, by pomyśleć o innym, wręcz narzucajacym się rozwiązaniu.Tamta kobieta nie założyłaby tej ciężkiej sukni.
Tamta kobieta nie rozpuściłaby włosów.
Tamta kobieta nie pomalowałaby się tak mocno.
Tamta kobieta...Coraz to mroczniejsze myśli Lady przerwało jakieś poruszenie. Odwróciła się w końcu od okna, by westchnąć z ulgą. Najgorsza część planu, czyli czekanie na Kawalera właśnie się skończyła. Mężczyzna powoli schodził szerokimi, wypolerowanymi schodami w towarzystwie swojego lokaja.
Czas zacząć działać.
Nie czekając na hordy singielek, zbierających się podczas wejścia każdego wolnego mężczyzny, Lady ruszyła żwawym krokiem w jego stronę, odstawiając przy okazji już trzynasty z rzędu kieliszek szampana. Alkohol powinien szumieć jej w głowie, o dziwo jednak ostrość widzenia pozostawała idealna, a nogi wiedziały gdzie postawić krok, by się nie przewrócić.
Stanęła prawie na ostatnim schodku, wiedząc, że Kawaler, choć zrobił co zrobił, nie złamie najważniejszej tradycji balu zimowego. Singielki stanęły tuż za nią, jednak Lady wiedziała, że ten wyścig już wygrała. Kawaler chyba też wiedział, bo zacisnął usta w wąską kreskę, najwyraźniej niezadowolony z obrotu spraw.
- Lady. - ukłonił się sztywno.
- Kawalerze, cóż za miła niespodzianka - uśmiechnęła się zalotnie.Kobieta miała rację. Tradycja musiała zostać dopełniona. Mężczyzna poprosił ją do tańca, a niezadowolone panny wróciły do plotkowania w swoim gronie.
Pierwsze kilka kroków przetańczyli w ciszy, on wpatrzony w sufit, a ona przygotowująca się do finalnego aktu. Wreszcie zaczęła śpiewać, czystym, niełamiącym się głosem, zwracając na siebie uwagę wszystkich zebranych.
- W głowie mi siedzisz wciąż, o tobie myślę dzień i noc. Czy tego chcę czy nie. To co się mogło stać już teraz nie połączy nas.
- O co ci chodzi, kobieto? Ciszej! - szepnął zdenerwowany.
- Więc nigdy więcej nie tańcz ze mną. Ten taniec innej dziś daj. Nigdy więcej nie tańcz ze mną, nie, już cię za dobrze znam.Każde słowo piosenki rozbrzmiewało coraz głośniej i głośniej, goście zamarli, obserwując przebieg wydarzeń. Kawaler stawał się naprawdę nerwowy, ale niespodziewanie silny uścisk Lady na jego ramieniu uniemożliwiał ucieczkę.
-Serce za głupie jest. Nie słucham już jego rad. Oszukało mnie. Znów muszę przez to przejść. Wiem dobrze że za swoje mam.
Więc nigdy więcej nie tańcz ze mną. Ten taniec innej dziś daj. Nigdy więcej nie tańcz ze mną, nie. Już cię za dobrze znam. Więc nigdy więcej nie tańcz ze mną. Ten taniec innej dziś daj. Nigdy więcej nie tańcz ze mną, nie. Już cię za dobrze znam.Nikt nie zauważył ukradkowego ruchu Lady, gdy podczas obrotu sięgnęła do kieszeni w fałdach sukni. Nikt nie zauważył chwilowego zmrożenia Kawalera i nikt nie usłyszał szeptu Lady pomiędzy wersami tekstu:
- Twój ostatni taniec oddasz Śmierci.
Wszyscy zauważyli jednak osuwające się ciało na podłogę i białą koszulę splamioną na czerwono. Zanim ktokolwiek zdążył zareagować Lady wybiegła radosnymi podskokami z sali balowej, podśpiewując pod nosem. Gdy znikła wszystkim z oczu, jeszcze przez chwilę nikt się nie ruszał. A potem rozbrzmiały okrzyki przerażenia.
~*~
Chaos związany z zabiciem Kawalera i poszukiwania Lady pod zarzutem popełnienia tego przestępstwa nie trwały długo. Następnego dnia myśliwy wybiegł z lasu, wrzeszcząc wniebogłosy coś o duchach i klątwie.
Gdy zdołał się uspokoić opowiedział drżącym głosem o zwisającym z gałęzi ciele, które śpiewa.Od tamtego czasu w lasach otaczających dworek czasami wiatr niesie pieśń, która stała się symbolem zdrady i morderstwa.
Więc nigdy więcej nie tańcz ze mną. Ten taniec innej dziś daj. Nigdy więcej nie tańcz ze mną, nie. Już cię za dobrze znam.
_______________________________________
Możecie z całą pewnością stwierdzić, że nie jestem dobra w zakończeniach absolutnie żadnych historii.
CZYTASZ
Nigdy więcej nie tańcz ze mną
Short StoryInspirację do opowiadania znalazłam w płycie Ani Dąbrowskiej "W spodniach czy w sukience"