8."Robiłaś kiedyś loda w aparacie?"

593 32 76
                                    

Tydzień później

-Twoi rodzice nadal cię nigdzie nie wypuszczają?-zapytał Lucas, kiedy siedzieliśmy przy stoliku na szkolnej stołówce.

-Niestety.-westchnęłam, grzebiąc w sałatce.-Po tej całej akcji z włamaniem boją się o mnie jeszcze bardziej. Policja uważa, że nie ma to nic wspólnego ze statusem naszej rodziny.

-A ty jak uważasz?

-Myślę, że osoba, która próbowała to zrobić wiedziała dość sporo i nie przypadkowo wybrała akurat ten dom.

-Ale żeby od razu cię nigdzie nie wypuszczać?-oburzył się chłopak i walnął widelcem w stół.-Ta sałatka jest obrzydliwa!

-Dochodzi jeszcze kłamstwo, które im zaserwowałam odnośnie całego weekendu.

-A właśnie.-ożywił się Lucas i odepchnął talerz na bok.-Może w końcu dowiem się, co robiliście u Alexa w domu?

-Nie rób z tego jakieś wielkiej sprawy.-przewróciłam oczami na jego dwuznaczny ton.-Dokańczaliśmy projekt na angielski.

-I byliśmy sto kilometrów za miastem, aby odwiedzić jedną z pisarek.-wtrącił się brunet, po raz pierwszy od początku naszej rozmowy.-Dasz wiarę, że babka ma osiemdziesiąt lat, mieszka sama na odludziu i nosi przy sobie wiatrówkę?

-To wy pojechaliście do opuszczonego miejsca na ziemi, czy do jak mniemam dość słynnej autorki?

-To Claire Hudson, mówiłam ci kiedyś o niej.

-Jeżeli to Bonnie zaproponowała, aby tam pojechać to nie dziwię się, że babka jest stuknięta.

-Ha ha, zabawny jesteś. Naprawdę.

-Ale najważniejsze, że mamy nagrany z nią wywiad.-Alex wzruszył ramionami i skrzywił się, kiedy wziął zieleninę do ust.-To naprawdę jest obrzydliwe.

-Robimy protest o lepsze jedzenie!

-Nie przesadzaj.-powiedziałam, przewracając oczami.-Jedzenie na naszej stołówce jest zazwyczaj dobre, dzisiejsza sałatka to tylko odstępstwo od reguły.

-Ale...

-Daj spokój, Lucas. Nie będziemy się kłócić o pierdoloną sałatkę.-chłopak złapał się za pierś, udając oburzonego.

-Nie odzywam się do ciebie!

-Nie ty pierwszy i nie ostatni.-nawiązałam do swoich stosunków z Kate, a chłopak spojrzał na mnie, łapiąc aluzję.

-Rozmawiałaś z nią później?

-Nie i nie mam zamiaru tego robić. Nic jej nie zrobiłam, a ona udaje księżniczkę i myśli, że będę za nią biegać.

-Ale to twoja przyjaciółka! Może mogłabyś się raz poświęcić?

-Nie mów mi co mam robić.-warknęłam zła.-Nie zrobię pierwszego kroku.

-Jesteś tak cholernie uparta.-powiedział, zakładając ręce na kark.-Wiesz jak ja się czuję, kiedy muszę wybierać pomiędzy wami?

-Nie musisz wybierać.-wzruszyłam ramionami, wyciągając batona z torebki.-Spędzasz czas z nią i ze mną.

-Ale to nie to samo! Naprawdę pokłóciliście się o chłopaka?

-To nie moja wina! Skąd miałam wiedzieć, że nadal jest w nim zakochana?-nachyliłam się nad stołem, zwężając oczy.-Nie pamiętasz, jak mówiła, że dała sobie z nim spokój? Poza tym byłam na imprezie i mogłam robić co tylko chciałam.

-To naprawdę błachy powód.

-Możemy o tym nie rozmawiać?

-Jak chcesz, ale znasz moje zdanie.-chłopak chwycił plecak i rzucając nam ostatnie spojrzenie wyszedł ze stołówki.

He was everythingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz