ROZDZIAŁ 18 NIEOCZEKIWANY POWRÓT

238 10 0
                                    

- Och, w końcu w domu! Myślałam, że nigdy nie dojedziemy. - usłyszałam westchnięcie Angel.

- Zawsze mogłaś lecieć, jak za wolno ci było autem. - rzucił w jej kierunku Michael.

- Mogłam, ale nie chciało mi się rozbierać w tym zimnie. - przewróciła oczami.

- Zimnie? - powtórzyłam zaskoczona. - Myślałam, że nie odczuwacie temperatury.

- Ależ oczywiście, że odczuwamy. - odparła. - Skąd ci przyszło do głowy, że mogłoby być inaczej? - zdziwiła się.

- No nie wiem. Tak jakoś. Oglądałam filmy i tam było...

- Nie wierz filmom. One kłamią. - wtrącił się Noah. - My odczuwamy temperaturę, jednak nie jesteśmy na nią aż tak wrażliwi, jak zwyczajni ludzie. Czujemy ciepło i zimno jednak nie chorujemy na żadne przeziębienia, nie mamy kataru, gorączki, udaru itp.

- Ale super. - byłam pod wrażeniem.

- Noo najlepsze, że możesz wylecieć nago na mróz i tarzać się w śniegu, a rano wstaniesz i tak jak nowo narodzony. To dopiero super. Coś takiego jak zapalenie płuc w naszym słowniku nie istnieje. - dodał Michael, szczerząc się szeroko.

- A co sprawdzałeś już? - rzuciłam to pytanie w jego kierunku.

- I to niejeden raz aniołku. Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz. - puścił mi oczko i wesoło pogwizdując jakąś melodię, udał się do domu.

- I nie wiem, czy chcę wiedzieć. Ta prawda mogłaby wywołać jakieś nieodwracalne zmiany w moim mózgu. - rzuciłam za nim.

- Och Mia, jeszcze będziesz chciała, żebym pokazał ci dobrą zabawę. - spojrzał na mnie przez ramie i otworzył drzwi, żeby mnie przepuścić.

- Jeśli o to poproszę to wiedz, że albo będę na lekach, albo nie będę sobą. - zaśmiałam się i weszłam do ciepłego pomieszczenia.

- Zraniłaś moje serce. - udawał, że coś mu dolega.

- Wybacz. - wzruszyłam ramionami, po czym zaczęłam zdejmować odzież wierzchnią.

- O jesteście już! - przywitała nas Pani domu. - Dobrze się składa, bo mamy gości.

Zdziwiłam się. Nie wiedziałam, kogo się mogę spodziewać. Widać Maria była bardzo zadowolona z wizyty tajemniczych gości. Spojrzałam pytająco na Angel, Michaela i Noah, ale oni również nie wiedzieli, kogo się mogą spodziewać. Z ciekawością udaliśmy się do salonu. Do naszych uszu dobiegły męskie głosy. Należały do trzech różnych osób. Jeden udało mi się rozpoznać. Był to głos Gabriela Anhelesa. Ciekawiło mnie, do kogo należały dwa pozostałe.

Na kanapie siedział starszy mężczyzna, gdzieś na oko 50 lat, w krótkich brązowych włosach i delikatnym zarostem na twarzy. Obok niego siedziała jego młodsza kopia. Chłopak był zapewne w podobnym wieku co ja. Miał dłuższe włosy zaczesane do tyłu i niewielką bliznę w kształcie księżyca na łuku brwiowym. To, co ich wyróżniało to zbyt ciemna karnacja. Widać gołym okiem, że nie pochodzili stąd.

- Ohoho kogo moje oczy widzą?! - wykrzyczał Michael radosnym głosem.

Podszedł i przywitał się z mężczyznami. Kolejno ściskali swoje dłonie, a później klepali się po plecach ze śmiechem. Widać było, że dobrze się znają.

- Michaelu jak dobrze cię widzieć! - wykrzyczał starszy mężczyzna.

- Chyba przypakowałeś trochę? - dodał chłopak, klepiąc Michaela po ramieniu.

- Za to ty nic się nie zmieniłeś. - odparł Michael. - A nie, wybacz. Ściąłeś włosy. - wskazał ręką.

- Tak. Znudziły mi się długie. - chłopak się zaśmiał.

Zaraz po Michaelu z nieznajomymi przywitała się Angel i Noah. Nie bardzo wiedząc jak mam się zachować, po prostu stałam i się przyglądałam sytuacji w ciszy.

- O matko! Mia wybacz! - wykrzyczała Maria. - Podejdź skarbie. - wyciągnęła w moją stronę dłoń.

- Dzień dobry. - przywitałam się, jak tylko podeszłam do Marii.

- Mia Melton. - przedstawiła mnie Pani Domu.

- Mia Melton? Córka Gabrielli? - starszy mężczyzna wyglądał na zaskoczonego. - O matko jest taka do niej podobna! - wpatrywał się we mnie jak w coś niespotykanego.

Zdziwiłam się, bo przeważnie nie byłam porównywana z mamą. Właściwie to nie byłyśmy do siebie podobne, ale uznałam, że jednak faktycznie muszę mieć coś z niej, w końcu jestem jej córką.

ANIOŁY. POCZĄTKI NIEBAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz