Rozdział 16

15.7K 534 67
                                    

Nieplanowane spotkanie

KATE

Po tym wszystkim, czego dowiedziałam się w środowy wieczór, przez cały czwartek nie odezwałam się do Luka ani słowem. Nie miałam i wciąż nie mam ochoty na rozmowę z nim o wszystkim, czego się dowiedziałam. Nie mam pewności czy powie prawdę czy skłamie.

Dziś na szczęście nie idę ani do pracy, ani na uczelnię. Jeden z wykładowców zachorował, a że byłby to mój jedyny przedmiot tego dnia – nie muszę wychodzić nawet z domu. I całe szczęście, bo odkąd dostaję te pogróżki po prostu się tego boję. Siedzenie w domu wydaje mi się dużo bezpieczniejszą opcją.

Luke wraca do domu chwilę po jedenastej, gdy akurat siedzę w kuchni i jem śniadanie, jednocześnie oglądając jakieś głupoty na YouTube.

Mężczyzna wchodzi do kuchni i uśmiecha się do mnie na powitanie.

- Hej – mówi radośnie.

Nie wiem z czego on się tak cieszy.

- Ta – warczę ostro.

Luke przewraca oczami i podchodzi do lodówki.

- Za dwie godziny jadę do Jamesa, jedziesz ze mną?
- Nie – odpieram ekspresowo.
- Może jednak? Chyba macie do pomówienia. Mogę cię zawieźć, a ja pojadę kiedy indziej.
- Nie, dzięki.
- Kate... on ciągle o ciebie pyta.
- Dobra, okej! Pojadę! - wybucham. - Ale przestań się do mnie odzywać, bo wciąż jestem na ciebie zła, a ty udajesz, że nic takiego się nie stało.

Luke nic już nie mówi, więc w spokoju dokańczam śniadanie, odstawiam naczynia do zmywarki i idę prosto do swojego pokoju. Zaczynam się zastanawiać nad swoją decyzją. Z jednej strony bardzo chcę go zobaczyć po tak długim czasie, zaś z drugiej boję się rozmowy, którą musimy odbyć. Ostatnio napisałam mu list z nadzieją, że to rozwiąże wszelkie problemy. Do czasu spotkania twarzą w twarz. Teraz musimy to omówić, tyle że na to chyba nie jestem jeszcze gotowa.

Mam potworne wyrzuty sumienia przez to, że moje własne rozterki emocjonalne wpływają również na Jamesa. Powinnam go wspierać w tym trudnym czasie, a ja robię dokładnie na odwrót, dorzucając mu swoich problemów. To wszystko, co dzieje się u mnie, nie powinno na niego oddziaływać. Tyle że jest wręcz przeciwnie - nie odwiedzam go, nie rozmawiam z nim, nie przekazuję wiadomości Lukowi jedynie dlatego, że nie mam odwagi zmierzyć się z rzeczywistością. A jednocześnie nie mogę wziąć całej winy na siebie, ponieważ w problemach z relacjami czy konfliktami, prawda i wina zawsze leży po środku. Nigdy nie możemy zrzucić całej zaistniałej sytuacji na barki tylko jednej osoby, bez względu na to, o co chodzi.

*

Do budynku zakładu karnego wchodzę całkiem sama. Luke uparł się, że odstąpi mi swoje widzenie, choć tak naprawdę wiem, że gdy prosi Davisa o wystawienie odpowiedniego wniosku, zawsze zapisuje tam dwie osoby odwiedzające. Dlatego też tak łatwo jest mu „odstąpić swoją kolej".

Nie czuję się w tym miejscu dobrze, wręcz przeciwnie. Jestem skrępowana, niepewna, a aura, która towarzyszy budynkowi więzienia jest co najmniej dziwna i tajemnicza.

Przechodzę podstawowe procedury bezpieczeństwa, oddaję torebkę i inne metalowe lub zabronione obiekty do tymczasowego depozytu i w końcu, w towarzystwie strażnika, przechodzę przez kilka par jednakowych, masywnych drzwi.

Ostatecznie docieramy do średniej wielkości pokoju widzeń. Strażnik wpuszcza mnie do środka i prosi o zajęcie miejsca, po czym wychodzi, zostawiając mnie samą.

Przez chwilę staram się zebrać swoje rozbiegane myśli do kupy tak, aby chociaż orientacyjnie wiedzieć, co chcę powiedzieć. Boję się zobaczyć Jamesa po tak długim czasie, a jeszcze bardziej boję się czekającej nas rozmowy, co nie ułatwia mi zadania.

Tajemniczy Współlokator - z dala od Ciebie | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz