Rozdział 19

14.6K 520 56
                                    

Photoshop?

KATE

Siedzę wtulona w Kelsey w jej skromnym pokoju w akademiku od dobrych kilkunastu, być może kilkudziesięciu minut. Zjawiła się pod moim domem zaledwie trzy minuty po naszej rozmowie telefonicznej i zabrała mnie do siebie, nie pytając co się stało.

Blondynka obejmuje mnie ramieniem i gładzi delikatnymi, powolnymi ruchami po plecach. Nie wiem ile dokładnie spędziłam na płaczu, jednak zapuchnięte oczy mówią mi, że trochę czasu minęło. Dopiero teraz udaje mi się zebrać do kupy i nieco uspokoić.

- Kate... – zaczyna cicho Kelsey. – Co się stało? Luke ci coś zrobił?

Odsuwam się od Kelsey i siadam po turecku na łóżku.

- Nie, Luke nie. Ale James... tak.
- Będzie ci lepiej jak to z siebie wyrzucisz.
- James ma dziecko... – mówię na jednym wydechu.

Powieki ponownie zaczynają mnie nieprzyjemnie piec, lecz tym razem nie pozwalam sobie na płacz.

- Co? – Kelsey patrzy na mnie zdezorientowana. – Co ty powiedziałaś?
- James ma dziecko.
- Ja pierdolę... – słowa Kelsey wydobywają się z jej ust wręcz maszynowo. – Co za wszarz pierdolony, chuj złamany, jebany kłamca i zdradziecka morda. Boże, Kate... skąd wiesz?

Wyciągam z kieszeni zdjęcie, które zabrałam ze sobą z domu. Podaję fotografię przyjaciółce, aby samodzielnie mogła się jej przyjrzeć.

Kelsey uważnie przypatruje się dziewczynce uwiecznionej na zdjęciu, jednocześnie marszcząc pytająco brwi, po czym podnosi na mnie swój przerażony wzrok. Widzi dokładnie to samo co ja. Kopia Jamesa.

- S...skąd ty to masz?
- Długa historia... – wzdycham.
- Możesz mi powiedzieć.

Wypuszczam powietrze z płuc i powoli zaczynam opowieść. Mówię jej wszystko, zaczynając od pierwszego listu, po drugi, wspominam o historii, którą podzielił się ze mną Luke, aż ostatecznie kończę na wzmiance o kolejnym liście i zdjęciu.

- Może to Photoshop? Może tylko chcą żebyś się załamała? – pyta z nadzieją Kels.
- Nie. Luke to potwierdził.

Kelsey nerwowo przeczesuje włosy.

- Kate, tak mi przykro... - mówi z troską wyraźnie wyczuwalną w jej głosie. – Musisz to z nim wyjaśnić.
- Nie. Nie chcę. Nie będę nic wyjaśniać. Ani z Jamesem ani z Lukiem. Mam dość ich kłamstw. Ja nawet nie mam pewności, czy słowa, padające z ich ust są prawdą czy kolejną ściemą, Kels.
- Co teraz zrobisz?

Wzdycham z bezradności.

- Nie wiem. Zacznę od wyprowadzki.
- A co jeśli ci ludzie coś ci zrobią?
- Zaczynam w to wątpić, Kelsey. Z początku się tego bałam, bałam się, że zrobią mi krzywdę fizyczną, teraz jednak zauważam, że bardziej obchodzi ich zrobienie mi krzywdy psychicznej. Wiedzą, że ledwo się trzymam, a z każdym listem dokładają mi więcej zmartwień i dobijają kolejne gwoździe do trumny.

I taka jest prawda. Luke przeżywa, bo ich zna i rzekomo wie jakie mają zaplecze niebezpiecznych ludzi i możliwości wyrządzenia krzywdy. Ale prawda jest taka, że jeśli chcieliby mnie zabić czy pobić, to mieli do tego już wiele okazji. Dlaczego jeszcze nic mi się nie przydarzyło? Na co czekają? To nie trzyma się kupy. Te wszystkie listy mają za zadanie mnie wystraszyć, spowodować, że będę obawiać się własnego cienia, a jednocześnie chcą, żebym znienawidziła Jamesa i Luka. To jest ich metoda zniszczenia mnie.

- No nie wiem czy to dobry pomysł, Kate. Może poczekaj aż to się uspokoi? Nie wiesz do czego zdolni są ludzie, którzy piszą do ciebie te listy.
- Kelsey, gdyby chcieli mnie pobić, porwać czy zabić to zrobiliby to już dawno. Ile razy wracałam sama z pracy albo byłam sama w domu? A nadal tu jestem i mam się dobrze.

Kelsey bierze głęboki wdech, po czym głośno wypuszcza powietrze z ust.

- Okej, to twoja decyzja, ja nie powinnam się w to mieszać. Ale uważam, że powinnaś to jeszcze przemyśleć. Działanie pod wpływem chwili nie jest w twoim stylu, będziesz żałować.

Kiwam potakująco głową. Kels ma rację. Jeśli teraz zacznę podejmować decyzje, później zapewne będę żałowała swoich wyborów.

- Chodźmy spać, co? Pogadamy jutro. I tak odpuszczam jutrzejsze zajęcia.

Potakuję. Sen dobrze mi zrobi. Na szczęście współlokatorki Kelsey, jak zwykle, nie ma dzięki czemu mogę przespać się na jej łóżku zamiast na gołej, twardej podłodze.

Kelsey wskakuje do swojego łóżka, a ja ostrożnie kładę się na sąsiednim łóżku, starając się nie zepsuć idealnego zaścielenia. Ta dziewczyna z pewnością nie byłaby zachwycona, gdyby dowiedziała się, że spałam w jej pościeli. Ale mi wystarczy, że korzystam z jej łóżka, pościel nie jest potrzebna.

Kiedy tylko przykładam głowę do poduszki, momentalnie zasypiam z nadzieją, że wszystko co się do dziś wydarzyło, okaże się snem.

************

Jeśli spodobał Ci się ten rozdział lub jesteś ciekaw dalszych losów bohaterów - zostaw po sobie ślad w postaci komentarza lub gwiazdki!

Do następnego :)

Tajemniczy Współlokator - z dala od Ciebie | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz