49 9 0
                                    

Min Yoongi siedział i wpatrywał się w widok ogrodów za jego oknem. Udało mu się jakoś opanować swoje myśli. Był wpatrzony w swoją ukochaną gwiazdę, a w jego głowie nie pojawiało się nic. Zupełnie nic.
Nawet nie mógł określić jak się czuł. Po prostu... pusto, nijak. Jakby on się zatrzymał, a świat nadal sobie biegł. Liczył się tylko on i to światełko. Nie chciał odwracać swojej uwagi, gdyż przynajmniej przez chwile nie miał wyrzutów sumienia. Jego umysł pogrążony był w niecodziennym spokoju i harmonii. Chciał się choć na chwilę uspokoić i po raz pierwszy od kilku tygodni jakoś mu się to udało, a jego gwiazdka znów zaczęła do niego radośnie mrugać.

Nie zrozumcie go źle. On nie dramatyzował na siłę, nie chciał się stać ,,ofiarą losu,, ani nie szukał atencji.
Od dziecka zanurzał się w wodach nieszczęścia. Raz chciał z nich wyjść, a raz specjalnie zanurzał się głębiej...

A teraz... można powiedzieć, że się w nich topił.

To nie do końca było jego winą. Wcale nie chciał czuć się piątym kołem u wozu w swojej rodzinie... Nigdy nie posunąłby się do zabicia brata... Każdy ma swoją mroczną i słabszą stronę, a jego kształtowała się już od dziecka rzeźbiąc w nim ogromną pustkę, której nie dało się załatać. Ta jego pustka krzyczała o zaznanie trochę szczęścia i radości, rozrywała go aby zapomniał o tym co zrobił.
Bardzo chciał się jej słuchać.. ale gdzieś z tylu głowy pojawiały się myśli, które bardzo go gnębiły. Gdzieś była w nim inna cząstka, która temu wszystkiemu się poddawała, wręcz chciała, aby Yoongi tak cierpiał...
Było to czymś abstrakcyjnym iż Min najchętniej uwolniłby się z tego wszystkiego, wyrwałby się tym szponom...
Ale nie potrafił...
Nie potrafił zapanować nad tym.

W jego głowie był mętlik.

Mętlik, który mógł sprawić, że zaraz zejdzie na ostateczne dno...

Gdy widział szczęśliwe rodziny z dziećmi w wiosce, gdy widział chociażby tylko szczęśliwych ludzi, gdy widział tego chłopaka, który tak otwarcie niósł pomoc... miał ochotę skulić się na łóżku i nigdy z niego nie wychodzić. Wszystkie jego odczucia zamieniały się na te pesymistyczne, a w jego umyśle panował lęk przed wszystkim co możliwe.
Nie było sposobu, aby podnieść go na duchu nawet w najmniejszy sposób.

Stał się chodzącym smutkiem i żalem...
bólem i cierpieniem...

Na twarzy widniała pustka i spokój, jednak wewnątrz działa się najgorsza wojna uczuć i wspomnień. Walka pomiędzy znikomym optymizmem, który walczył o uratowanie Yoongiego, a znaczącym pesymizmem, który zdolny był pochłonić już prawie wszystko.
Nie był wstanie tej wojny wygrać, przewaga była znacząca.
Napewno nie dokonałby tego...

Nie bez czyjejś pomocy...

Jego próby zamieniłaby się w porażki i wtedy nawet umiłowane niebo nie dałoby rady go wesprzeć...

Monarcha szybko poderwał się, gdy nagle z drzew gwałtownie wyleciał jakiś ptak i stworzył wielki szelest. To niestety wyrwało go z jego ,,medytacji,, ale nie zamierzał jej już kontynuować. Nie udałoby mu się to po raz kolejny, jednak gdzieś tam skrycie ucieszył się, że choć na chwile nie czuł tego całego bólu. Ostatni raz spojrzał na swoją gwiazdkę, która wciąż świeciła bardzo jasno, jakby też razem z nim się ucieszyła. On lekko zaśmiał się, lecz potem odwrócił swój wzrok i wszedł do pokoju.

Było już późno, dlatego postanowił, że jak najszybciej położy się spać, aby dzień jak najszybciej mu minął.
Udał się do szafy po swoją piżamę, ale kątem oka zahaczył jeszcze o szafkę i o stojącą tam małą pozytywkę.

Szczerze nie wiedział czemu jeszcze trzymał ją w swojej komnacie, bowiem była to rzecz, którą posiadał odkąd był mały. Codziennie wieczorami nakręcał ją, by przy jej muzyce zasnąć. Grała spokojną melodię, zawsze go uspokajała i utulała do snu...
Ale teraz nie miał odwagi jej uruchomić, wywoływała same złe wspomnienia, a on nie chciał przypomnieć sobie jak to było zasypiać z nią w pustym pomieszczeniu, w zupełnej samotności... Jak wiele razy był z nią uwięziony i wraz z płaczem wsłuchiwał się w jej muzykę...

𝐓𝐡𝐞 𝐡𝐢𝐥𝐥 𝐨𝐟 𝐲𝐞𝐚𝐫𝐧𝐢𝐧𝐠 [yoonmin]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz