𝙲𝚑𝚊𝚙𝚝𝚎𝚛 𝟷𝟿

92 9 21
                                    

   Śnieg w tym roku oblepił ziemię szybciej niż wszyscy się tego spodziewali. Ne-hwa czekała na jakiekolwiek wieści od brata, ale żadnych nie dostała już od tygodnia. Bała się, że coś się stało i dlatego milczał. Nawet pytała Khuduth, czy Young się z nią kontaktował, ale jedyne co dwudziestotrzylatka odpowiadała to krótkie "nie" i chowała mokrą od łez twarz w dłoniach.

   Już miała zamiar ogłosić go jako zaginionego, ale Cesarz zapewniał ją, że  niedługo wszystko się ułoży i Young wróci cały, a także zdrowy.

  - Martwię się- powiedziała, stojąc tyłem do Jego Cesarskiej Mości.

    Oboje znajdowali się w komnacie Cesarza. To pomieszczenie możnaby nazwać pewnego rodzaju gabinetem.

   Pod oknem stała szafka, w której były poukładane różne dokumenty. Ne-hwa sięgnęła do niej za zgodą męża, ale niczego nie znalazła.

   - Powinien już dawno wrócić. Wszystkie listy, które do niego pisałam, przepadły bez odpowiedzi- Cesarz objął ją od tyłu i położył głowę na jej ramieniu.- Cesarzu...

  - Zostańmy tak przez chwilę. Jest miło- Cesarzowa tylko skinęła głową i pozwoliła jego wysokości bardziej się do siebie przytulić.

  - Jeszcze Khuduth- kontynuowała mimo braku sił.- Odkąd dowiedziała się, że będzie miała dziecko, jest rozhisteryzowana.

    Kiedy te słowa przeszły jej przez gardło, upadła na kolana i zaczęła szlochać. Cesarz obok niej uklęknął, ale siostra generała nie chciała na niego spojrzeć.

   - Przepraszam...- Bulahi nie rozumiał, o co może jej chodzić.- Przepraszam Wasza Cesarska Mość.

  - Ne-hwo, o czym ty mówisz? Nie rozumiem.

   - Wiem, że potrzebujesz następcy tronu, ale ja jak na ten moment nie mogę ci go dać. Nie teraz.

    Cesarz zaśmiał się, co zdziwiło siedemnastolatkę. Popatrzyła na jego twarz, która była blisko jej twarzy. Wtedy Jego Wysokość ponownie ją przytulił i pozwolił by łzy dziewczyny wsiąkały w jego szatę.

    - Nikt nie powiedział, że teraz potrzebuję sukcesora- odparł, głaszcząc dłonią jej policzek.- Kiedy będziesz gotowa to po prostu przyjdź do mnie. Ja zaczekam. Nie przejmuj się zasadami dworu. Mamy przed sobą wiele lat.

🧧🧧🧧

     Wielki Premier przetrzymywał Choi Younga w sekretnej komnacie w swoim domu. Byli w Yuanie już od kilku dni, ale Young nie widział od tamtego dnia, promienia słońca. Kilka razy dziennie modlił się do Buddy o swoją śmierć. Wolałby umrzeć, niż siedzieć tu w tej komnacie i znosić towarzystwo Wielkiego Premiera.

    - Wielki Premier- zapowiedział go pewien mężczyzna, którego dwudziestopięciolatek nie rozpoznał.

   Po chwili drzwi komnaty się otworzyły, a w pomieszczeniu pojawił się zapowiedziany gość. Young trudził się i w końcu udało mu się podnieść głowę. Spojrzał na Wielkiego Premiera i się uśmiechnął.

   - Nie możesz mnie tu trzymać w nieskończoność- stwierdził generał, a ojciec Khuduth mu przytaknął.

  - Masz rację. Nawet tego nie planowałem- odparł. Young zauważył, że mężczyzna sięga po miecz i po chwili ostrze zalśniło.- Planowałem publiczną egzekucję, ale chyba lepiej zrobić to po cichu i po prostu udawać, że zginąłeś w walce. To będzie heroiczna śmierć. Chyba, że wolisz wyjść teraz na zewnątrz i przy wszystkich zostać zabity jako zdrajca Yuanu.

   Wielki Premier zrobił w jego stronę kilka kroków i kiedy odległość między nimi była mała, przykucnął przed nim i się zaśmiał.

   - To ty jesteś zdrajcą- skwitował Young, patrząc z zawiścią na Wielkiego Premiera. Jego teść był potworem. Nie to, że tego nie wiedział, po prostu nie sądził, że pięćdziesięciosześciolatek jest aż tak wyrachowany.- Nikt ci nie uwierzy, jeśli na mnie zrzucisz winy. Właśnie taka jest między nami różnica.

  - Kubilaj!- w pomieszczeniu pojawił się zawołany mężczyzna. Miał na oko trzydzieści lat, a wyglądem przypominał tygrysa. Jego rysy twarzy były bardzo ostre, a na odsłoniętych partiach ciała było widać blizny i rany, które jeszcze nie zdążyły się zagoić.- Przygotuj się. Jedziemy do Pałacu.

🧧🧧🧧

     Do cesarskiego domu dotarli tego samego dnia wieczorem. Young był zamknięty w drewnianej klatce wykonanej z bali. Klatką stała na platformie z kołami i ciągnęły ją dwa konie. Na jednym siedział Wielki Premier, a na drugim Kubilaj.

    Kiedy przeszli przez bramę, wszyscy, których mijali, wstrzymali oddech. Niektórzy nawet odwracali wzrok, by nie patrzeć mu w oczy.

   - Co się dzieje?- spytali strażnicy wewnętrznej bramy. Jeden z mężczyzn zauważył Younga i od razu szturchnął drugiego.

   - Schwytałem zdrajcę- odparł piędziesięciosześcioletni mężczyzna, a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. - Żądam audiencji u Cesarza jak najszybciej.

   - Co tu się dzieje?- kiedy Young rozpoznał głos Ne-hwy, skulił się, ponieważ nie chciał żeby go rozpoznała, jednak ona od razu zrozumiała kto jest w klatce i do niej podeszła.

   - Uważaj, Pani. To zdrajca- odezwał się Kubilaj.- Chcesz żeby cię z nim kojarzono?

   - To jest mój brat i zaręczam, że orabeoni niczego złego nie zrobił. Jest niewinny - rzuciła się na klatkę i próbowała jakoś otworzyć zamek, ale nie mogła.

   - Zabierzcie Jej Wysokość do jej komnat- rozkazał Wielki Premier.- Cesarzowa postradała zmysły.

   Już straże zaczęły się do niej zbliżać, kiedy wyprostowała się i zmierzyła podchodzacych mężczyzn wzrokiem.

   - Jestem Cesarzową! Jak śmiecie mnie tak traktować?! Życie wam nie miłe?!

    Nie zwracając uwagi na jej słowa, dwóch mężczyzn złapało ją za ramiona i pociągnęło w stronę pałacowych lochów.

Teraz to się dzieje. Co byście zrobili na miejscu Cesarzowej, zachowali spokój czy od razu wkroczyli i próbowali wypuścić Younga? Jak to się skończy? Kto polegnie? Kto będzie przyjacielem, a kto jeszcze może okazać się wrogiem?

𝚃𝚑𝚎 𝙶𝚛𝚎𝚊𝚝 𝙴𝚖𝚙𝚛𝚎𝚜𝚜 [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz