t w o (pl)

10 3 0
                                    

-o, alex... hej. co tam? - zapytał 'wybudzony' chłopak.

-weź, znam cię. za dużo myślisz, wiedziałeś? chodź, teraz plastyka. przynajmniej porysujesz - powiedziała jasnowłosa.

na lekcji plastyki działo się to, co zawsze. czyli praktycznie wszystko i nic. wszyscy się kłócili, rozmawiali, rzucali kartkami a josh i alex jako jedyni rysowali. gdy skończyli szkicować, szli do nauczycieli by dostać dodatkową ocenę.

-co rysujesz? - zapytała dziewczyna, ciągle uważając, by wszystko było idealne.

-hm? a, nie... nic. nic takiego - odpowiedział josh, jakby wyrwany z transu.

właśnie, co ja rysuję? - pomyślał chłopak. nagle przed twarzą przebiegł mu widok, który widział kilka godzin temu, na ulicy - cholera - szepnął josh do siebie, lecz szkoda było mu rysunku więc szybko dorysował ostatnie kreski.

-hej, josh, co się dzieje? nikomu nie powiem, uwierz mi. z resztą wiesz, jaka jestem - alex odłożyła ołówek na stół.

-bo... mówiłem ci o moim... byłym? tym co zmarł? - chłopak odwrócił się w stronę koleżanki.

-no, tak, mówiłeś, to co z nim?

-pamiętasz jak wyglądał? - ciągnął nastolatek.

-mhm, mniej więcej. coś mi świta - odpowiadała cierpliwie jasnowłosa.

-no, to wiesz, że rano chodzę z tyłu na ulicach. no i nigdy nikogo tam nie było, a dzisiaj... jakby go widziałem - różowowłosy skierował wzrok na swoje buty, nike.

-co? jak to? przecież on niby spłonął... masz nadal jego numer? albo messengera?

-ta, mam... - josh popatrzał na okno. padał deszcz.

-na przerwie pogadamy - szybko powiedziała dziewczyna - teraz udawaj, że coś rysujesz. facetka idzie - szeptała alex.

-co tam dzieciaki? - powiedziała radosnym głosem nauczycielka - josh, bardzo ładny rysunek. alex trzyma się swoich tematów jak widzę - odwróciła się i szła dalej.

-bla, bla, bla - zmarszczyła twarz dziewczyna. josh się cicho zaśmiał.

-hm? - zawróciła pani martinez - no nic - znów się odwróciła po czym usiadła przy swoim biurku.

w pewnym momencie w całej szkole rozległ się głośny dźwięk dzwonka. lekcja się skończyła.

-dzięki bogu. chodź na boisko, za trybuny. tam nikt nie przychodzi - zaproponowała dziewczyna jednoznacznie, po czym zaczęła kierować się ku wyjściu.

foggy boy ➾ joshler (eng/pl) Where stories live. Discover now