Rozdział 4

911 71 3
                                    

Pov Dabi
Tak jak zwykle, wstałem, ubrałem się i zeszłem na dół.
- Hej! - krzyknąłem przechodząc przez bar - Gdzie Kurogiri? - dodałem
- Nie wiem. Jak przyszłem nie było go już tutaj więc sam postanowiłem sobie zrobić śniadanie. Zrobić ci? Co chcesz? - odparł Shigaraki
- A ty co taki uprzejmy? - rozszerzyłem oczy
- Pff - warknął - to chcesz coś? - spytał ponownie
- Zrób mi tosty, czy coś. - opowiedziałem obojętnie
- A Hawks?
- Umm, jemu zrób cokolwiek. - odparłem - A Toga? Gdzie polazła? - spytałem
- Ona? Ona jeszcze śpi. Jak zwykle. - przewrócił oczami niebieskowłosy
- Masz - po chwili czekania wręczył mi dwa talerze
- Dzięki! - wyszłem z baru
Najpierw ruszyłem do swojego pokoju i odłożyłem własne śniadanie, następnie poszłem do Hawksa. Zapukałem do drzwi i wszedłem.
- Śniadanie dla ciebie - uśmiechnąłem się - Hawks?! - zauważyłem go wychodzącego przez okno.
- Żegnaj. Dabi. - wyskoczył z parapetu
Bez chwili myślenia ruszyłem za nim. Cholera. Był dość szybki.
- To się źle dla ciebie skończy! Wracaj! - krzyknąłem ale mnie nie słuchał, więc musiałem się posunąć o krok dalej. Zatrzymałem się i stworzyłem ścieżkę płomieni. Coś w tym deseń. Ona dobiegła aż do niego i przy nim się obróciła, zamykając bohatera w okręgu, który był na tyle wysoki że widziałem go tylko przez szczeliny płomieni. Polecieć by za daleko nie poleciał gdyż jego indywidualność nadal nie działała. Cóż, przykre.
- Mówiłem coś. Prawda? - podeszłam do blondwłosego kryjącego się za ogniem
- Po prostu, powiedz. Czego ode mnie chcecie? Zrobię to a wy mnie wypuścicie. Czy ten układ nie jest lepszy? - odparł
- Czego od ciebie chcemy? - zaśmiałem się - jesteś naszą przynętą. Potrzebujemy cię. Więc proszę, raczysz wrócić ze mną? - wyciągnąłem dłoń. - a no tak. Jesteś w płomieniach, haha. - zagardziłem - To jak? - dodałem
- Ugh - parsknął
- Posłuchaj mnie. Uciekniesz stąd? Nie! Obronisz się bez indywidualności? Nie! Jesteś totalnie bezradny. Ja na twoim miejscu bym wrócił. No i wiesz... Krąg się zmniejsza. Potem już będzie ciężko zgasić ognie. - odparłem
- Wracam - przytaknął bezradnie
Zmniejszyłem ognie i pozwoliłem mu z nich wyjść. Wiedziałem! Wszyscy bohaterowie są tacy sami! Bezradni! Ewidentnie, nic nie potrafią! Gdy już go wydostałem z błękitnych płomieni, ruszyliśmy spowrotem do bazy. Czy on naprawdę myślał że sam coś zdoła? Zabawne. Nie chciałem żeby uciekł, więc tak i złapałem go za rękę. Dopiero po chwili spojrzałem na niego. Był lekko zaczerwieniony. Spojrzałem spowrotem trochę niżej. Cholera. Szybko odrzuciłem rękę i złapałem go za nadgarstek. Sam poczułem jak ciepło dotyka moich policzków więc ruszyłem szybciej.
- No, właź. - gdy już doszliśmy puściłem go aby wszedł
- Dżentelmen, co? - zaśmiał się
- Ty się już tak nie śmiej. Teraz właź i siedź tam do póki się nam nie przydasz. Gnij wręcz. - uśmiechnąłem się ale za to jego wyraz zrobił się grymaśny. O to chodziło. Zamknąłem za nim okno i poszłem do baru.
- Hej, gdzie Toga? - spytałem wchodząc
- Nie wiem. Wyszła przed chwilą. - odparł Shigaraki leżący na kanapie obok wpatrując się w telefon.
- No dobra, ale gdzie wyszła? - kontynuowałem
- Mówiłem Ci że nie wiem. Co ty głuchy jesteś czy co? Po prostu. Wyszła wydzierając się jak pojebana razem z Twicem więc najprawdopodobniej się zgubili gdzieś gdzie nie ma zasięgu i nie wiedzą jak wrócić. Przynajmniej mam taką nadzieję. - przewrócił oczami
- Naprawdę wiele się dowiedziałem. - parsknąłem i ruszyłem w stronę pokoju. Zatrzasnąłem drzwi i wziąłem telefon do ręki.

Psycholka
Ej dziołcha, gdzie
jesteś?
A co? Stęskniłeś
się? Dabiiiś!
Tak,tak, oczywiście
,to gdzie jesteś?
Sekret!
Toga kurwa, nie
mam czasu na
zabawę.
Okeej, jeśli chcesz,
możemy się
spotkać za
chwilę w tej
kawiarni, tam
wiesz o którą
mi chodzi.
Nigdzie nie idę,
masz 5 minut zjawienie się w
bazie
_______________________________________

Odłożyłem telefon i szczerze mówiąc nie interesowałem się za bardzo jak to zrobi. Poczekałem jakieś 10 minut aż usłyszałem pukanie.
- Jestem! - krzyknęła zdyszana Toga
- Spóźniłaś się. - odparłem z uśmieszkiem na ustach
- Wiesz gdzie byłam?! Kilka kilometrów stąd! W dodatku z buta! Dlatego proszę, powiedz mi że to coś ważnego.
- No może nie aż tak. Ale, hej! Nie trać tchu! - zaśmiałem się
- To wcale nie jest zabawne - oburzyła
się
- Dobra, odnośnie, mogłabyś tak jakby w nocy zakraść się do Hawks i...
- Po co? - spytała
- Nie przerywaj mi - westchnąłem - po prostu załatw mi jego krew.
- Ok, nie ma problemu, ale nadal nie wiem, po co ci ona? - dopytywała
- Nie musisz wiedzieć, ważne żebyś zrobiła. - mruknąłem - Teraz możesz iść.
- Nie mogłeś mi tego powiedzieć po powrocie?! Biegłam tu jak pojebana z myślą że się coś stało a ty se ze mnie żarty robisz!?
- Trzeba było być w domu. Potem bym zapomniał ci o tym powiedzieć - wzruszyłem ramionami
- Ugh - parsknęła i wyszła
Szczerze mówiąc nie wiedziałem co robić. Po prostu mi się nudziło. Niby przeciętne zjawisko ale w życiu złoczyńcy to było coś nowego. My, złoczyńcy zawsze mieliśmy coś ciekawego do roboty. Chwilę poleżałem na łóżku ale to nie dawało mi satysfakcji.
- Dabi! Toga miała wypadek! - wszedł Twice
- Co z tego? - wzruszyłem ramionami, ale po chwilę przypomniałem sobie, ze jest mi potrzebna do misji - Czekaj, co jej się stało?
- No chodź zobacz - pociągnął mnie za rękę
W tym momencie zobaczyłem tą psycholke leżącą w plamie krwi, w dodatku na korytarzu. Co można sobie kurwa zrobić na środku korytarzu. Szczerze nie było mi jej żal ale widziałem że jest potrzebna.
- Toga, halo? - potrząsnąłem ją łapiąc za policzę
- Prank, bro! - krzyknęła wstając z ziemi.
Twice z Himiko zaczęli się śmiać a... Ja za to czułem się zażenowany
- Jeszcze raz. Jeszcze raz spróbujcie. - odparłem i wróciłem do pokoju
~~~
A więc tak, strasznie mi się nudzi XD

🖤Odleć🖤Hot wings🖤Dabi x Hawks🖤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz