— Jakim cudem jesteś taki uroczy? — Zapytałam, chichocząc i jednocześnie wciskając palec w jego miękki policzek. Natomiast on specjalnie wydął swoje pełne usta, próbując być jeszcze bardziej uroczym. Wypuściłam z siebie kolejną falę chichotu.
Uwielbiam, kiedy tak leżymy. On na plecach z jedną ręką pod głową, służącą jako poduszka, a drugą obejmującą moją talie, czule ją głaszcząc od czasu do czasu. Ja przodem do niego, oparta o jego klatkę piersiową i podziwiająca każdy detal jego twarzy.
Ulegam pokusie i składam delikatny pocałunek na jego całuśnych ustach, a następnie wzdychając, odgarniam kilka włosów z jego czoła, na co przymyka delikatnie swoje oczy. Unoszę się delikatnie do góry i obdarowuje jego czoło kolejnym pocałunkiem. Wracam na swoje miejsce i łapiemy kontakt wzrokowy. Nie wiem, ile czasu tak mija, ale jego oczy są tak hipnotyzujące, że kiedy tylko w nie spojrzę, wszystko dookoła przestaje istnieć.
Po raz kolejny wzdycham i odrywam się od jego spojrzenia. Wtulam twarz w jego szyję i zamykam oczy. Zanim wszystko zniknie, czuję jeszcze tylko jego dłoń, delikatnie przesuwającą się po moich plecach.
Kiedy ponownie otwieram oczy, leżę już sama w swoim łóżku, miejsce obok jest zimne i puste, a po nim nie ma śladu.
Nie wiem czemu, wciąż się łudzę, że kiedy otworzę rano oczy, to on rzeczywiście będzie przy mnie.
CZYTASZ
ʟᴜᴄɪᴅ ᴅʀᴇᴀᴍꜱ
Fanfictioncodziennie w moich snach pojawia się ON, a co jeśli spotkamy się w realnym świecie? ©jimoia 2021