8

146 11 0
                                    


Ciemna, pusta ulica
Droga,którą minąłem wiele razy. Nic nie znaczyła, teraz znaczy bardzo wiele. Jest to droga do Bruneta,który ukradł moje serce i w zamian podarował całego siebie.

- Już jestem- Krzyknąłem, gdy tylko przekroczyłem próg domu.

Mama chwilę po tym się pojawiła, ubrana jak zwykle o tej godzinie w beżowy szlafrok i kapcie kaczuszki.

- Harry, prosiłam cię tyle razy byś nie jeździł tak późno. Czemu masz mokre włosy?

- Ja..ja..To długa historia- zacząłem nerwowo się śmiać.

- Harry, dobrze wiesz,że możesz ze mną o wszystkim porozmawiać, prawda?

Wiem,że się martwi, ale boję się, że tego nie zaakceptuje. Że nie zrozumie tego, że nie będę już jej synem

- Dzwoniła Lana... zerwałeś z nią. Co się dzieje,synu ?

- Nic się nie dzieje, nic do niej nie czuje. Nie było sensu dalej to ciągnąć- powiedzieć,nie powiedzieć ? Teraz jest odpowiedni moment?

- Widzę,że coś się dzieje. Jeśli będziesz gotowy, po prostu przyjdź. Jesteś głodny? Zrobię Ci coś,pewnie nic nie jadłeś - gdy odchodziła nie wytrzymałem.

- Mamo, Ja...ja...jestem gejem- całe moje ciało drzało. Starałem się myśleć pozytywnie. Mama stała z kamienną miną, z jej twarzy nie mogłem wyczytać co o tym myśli.

- Mamo?

- Synu, tym się tak martwiłeś? Myślałam,że coś Ci grozi lub że coś złego zrobiłeś- jej głos brzmiał spokojnie.

- Nie jesteś zła? Nie nienawidzisz mnie?

- Czemu miałabym być zła i czemu miałabym cię nienawidzić?- jej ton wciąż brzmial spokojnie

- Jesteś moim synem, kocham cię takiego jakim jesteś. Masz prawo do kochania i bycia kochanym, nieważne jest przez jakiej płci osobę. Nie mogłabym cię nienawidzić przez to,że chcesz być kochanym. Skarbie, jeśli jesteś szczęśliwy to ja też jestem szczęśliwa, a teraz chodź jeść. Teraz i ja zgłodniałam- z jej oczu wydobyła się łza i uśmiech, szczery uśmiech.

- Dziękuję za wszystko, na prawdę bałem się, że tego nie zrozumiesz. Albo,że wrzucisz mnie z domu.

- Ja nie muszę tego zrozumieć, chce tylko Twojego szczęścia. A z domu cię wrzucę jak tak będziesz brudził wszystko, z Twojego pokoju niedługo coś wyjdzie. Posprzątaj jutro pokój, a teraz idź spać. Starczy wrażeń na dziś, sio - mama wysłała mi ręką buziaka mi poszła w stronę swojej sypialni, ja po zjedzeniu na szybko płatek także poszedłem do swojego pokoju. Rzuciłem się na łóżko, przymknąłem oczy i szybko znalazłem się w objęciach Morfeusza

                  
                      ~~~~

- Powiedziałem mamie o swojej orientacji- Było to pierwsze co powiedziałem do Lou, gdy tylko przybył do szkoły.

- I jak? Była zła?- zapytał zaciekawiony

- Właśnie nie była zła, akceptuje to. Jestem taki szczęśliwy, nie mogę się doczekać, gdy powiem jej o nas.

- Poczekajmy z tym trochę, muszę najpierw powiedzieć rodzicą o sobie. Myślę,że nie zaakceptują tego, od zawsze uważali to za coś nienormalnego i chorego. Boję się

- Spokojnie, damy radę. Masz moje wsparcie, Lou- pocalowalem jego czoło by dodać mu otuchy.

-Powiedz im jak będziesz gotowy, nie musisz się spieszyć, Louis- złapałem to za ramiona przyciągnąłem i objąłem by chociaż trochę dać mu wsparcia.

Oczywiście, chce by jego rodzice wiedzieli o nas jak najszybciej. Ale nie chce na niego naciskać, moja mama przyjęła to dobrze,lecz jego rodzice mogą inaczej. Rozumiem jego obawy, sam się bałem, ale wierzę,że jakoś damy radę. Przyjaciele też przyjmą to raczej dobrze, gorzej że środowiskiem w którym żyjemy. Boję się,że będą wytykać nas palcami, nie chce by Lou źle się z tym czuł.

Z rozmyślań wyrwał mnie Zayn,który jak zwykle musiał przyjść w dobrym momencie.

- Czemu się przytulcie hmm?- Zayn poruszał brwiami i puścił oczko.

- Umm

- Emm

- Kot mi zdechł- szybko rzuciłem, by pozbyć się Zayna

- Ty nie masz kota- Cholibcia, chociaż raz mógłby się odczepić

- No już nie mam...to był kot mamy koleżanki sąsiada córki. Bardzo był mi bliski- Bładziłem wzrokiem po korytarzy, by się nie zorientował, że przecież nawet nie lubię kotów.

- Powiedzmy,że wam wierzę. O właśnie słyszałeś, że dzisiaj impreza u laski Josha? Przyjdziesz co nie?

- Nie słyszałem nic o tym,ale chyba przyjdę. A Ty Lou? Chcesz iść?

- Możemy iść, dawno nie byliśmy- Brunet w obecności Zayna starał się udawać obojętnego.

- Okay, to podjadę po Ciebie. Chodźmy już do klasy- złapałem bruneta za rękę i pociągnąłem w stronę klasy. Zayn przyglądał się chwilę po czym ruszył za nami i usiadł 3 ławki za nami z dziewczyną o plomiennych włosach.

- Myślę,że Zayn coś już podejrzewa- Lou szepnął mi na ucho, gdy był pewny,że Zayn przestał obserwować każdy nasz ruch.

- Pewnie tak, właściwie widział to co zrobileś w McDonaldzie także myślę,że się czegoś spodziewa- gdy zobaczyłem przerażona mine położyłem rękę na jego udzie.

- Spokojnie,Lou. Zayn się pewnie ucieszy jeśli o nas usłyszy- chłopak nieśmiało się uśmiechnął.

Reszta lekcji minęła dosyć spokojnie, oprócz dram Zayna o jedzenie i inne pierdoły co jest codzienne było dosyć spokojnie. Lou prawie każdą przerwę spędził ze mną, osobno spędziliśmy jedynie ostatnią przerwę,bo jego znajomi wręcz go porwali.

                         ~~~~

Puściłem sygnał Louisowi, gdy już czekałem pod jego domem w aucie. Brunet pojawił się parę sekund po tym jak zaparkowałem.

- Witam- Chłopak uroczo się uśmiechnął, wsiadł do auta i usiłował się zapiąć pasem. Brunet ciągnął,szarpał i  tak  na przemian.

- Daj to, sierotko

Złapałem za pas i zapiąłem Louisa. Skorzystałem także z okazji i złożyłem na policzku mokrego buziaka. Chłopak  jak dziecko wytarł policzek zewnętrzną częścią dłoni.

- Harry, czyli dzisiaj nie pijesz tak? Jesteś autem

- Nie piję, odwiozę cię do domu po imprezie. Ty możesz pić jeśli chcesz

- Dotrzymam ci towarzystwa, nie będę pić, albo malutko się napije.

- Dobrze

- Dobrze - chłopak jak papuga powtórzył po mnie.

Parę minut później byliśmy już na miejscu, przed oświetlonym światełkami  budynkiem.

- Oo Louis, myślałem,że już nie przyjedziesz. Cóż myslalem,że to mi przypadnie zaszczyt przywiezienia i  odwiezienia cię do domu- jego przyjaciel od razu nie przypadł mi do gustu. Chłopak o bladej skórze i lekko rudych włosach dawał wrażenie niezbyt sympatycznego.

- Przepraszam, Noah. Poznaj proszę mojego bardzo bliskiego przyjaciela. Harry Noah, Noah Harry- trochę zabolały mnie jego  słowa, przyjaciel. Długo jeszcze będziemy musieli udawać? ile jeszcze będę przyjacielem. Chciałbym móc normalnie go objąć lub pocałować w miejscu publicznym.

- Miło poznać, chodźmy już Lou do środka, zimno jest- nie dałem chłopakowi zaprotestować, złapałem go za  dłoń i ruszyłem z nim do środka.









✔Glimmer of hope  //Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz