No Shame.

725 48 211
                                    

ONE-SHOT JEST PREZENTEM URODZINOWYM DLA hug_ya. WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO, SŁOŃCE ❤️

Pójście na jakiś kompletnie zjebany festiwal, na który zamiar miało przyjść większość nastolatków z miasta, było ostatnim, co Harry chciał zrobić w ten piękny, słoneczny dzień, oznajmujący wszystkim, że nadszedł długo oczekiwany przez wszystkich wekeend, co jednocześnie łączyło się z tym, że już za tydzień kończył się rok szkolny, zdawający się trwać wieki.

Kędzierzawy chłopak był już naprawdę zmęczony ciągłą nauką, odrabianiem prac domowych i wstawaniem piętnaście minut przed lekcją, aby na szybkich obrotach zebrać się do kupy i wbiec do klasy kilka sekund przed nauczycielem - był to duży plus mieszkania raptem ulicę od szkoły, do której uczęszczał, bo kiedy by nie wstał i tak zdążyłby dobiec na swoich długich nogach do budynku. Szkoda, że na wfie nie wykazywał się tak dużym zaangażowaniem, jak w momencie, kiedy z drugiego końca ulicy słyszał dzwonek na lekcję. Oczywiście, jemu samemu nie przeszkadzało kilka - w porywach do kilkunastu - spóźnień, jednak Anne, jego mama, krzywo na nie patrzyła i zagroziła, że jeżeli Harry nie poprawi swojego zachowania, ta zabierze mu konsolę i odda dopiero w dzień zakończenia szkoły. A skoro rozmowa toczyła się raptem na początku drugiego semestru, Styles nie zamierzał ryzykować i trzymał się na baczności.

— Harry! Harry! — usłyszał za sobą nawoływania, kiedy raptem przed sekundą zdążył opuścić próg szkoły, rozkoszując swoje płuca świeżym powietrzem, oznajmiającym, że nadchodziły właśnie dwa dni słodkiej wolności.

Wzdychając, odwrócił się i mimowolnie uśmiechnął, widząc swojego blondwłosego irlandzkiego przyjaciela, radośnie podskakującego niczym kangur, w jego kierunku. Nie musiał długo czekać, aby poczuć, jak ich klatki piersiowe się zderzają, a farbowane kosmyki zaczynają łaskotać jego policzki. Roześmiał się cicho, obejmując w talii młodszego chłopaka, który wydawał się być wulkanem energii - nie było to nic dziwnego, bowiem, chłopak zawsze taki był.

— Cześć, Nialler — parsknął, odsuwając się nieco, aby spojrzeć w błyszczące niebieskie oczy. — Widzieliśmy się raptem kilka minut temu, wiesz? — uniósł brew rozbawiony, poprawiając palcami włosy przyjaciela, który zaczął szybko kiwać głową. To wcale nie tak, że siedzieli w jednej ławce przez siedem godzin, spędzali każdą przerwę razem i widzieli się przez cały pieprzony dzień, od ósmej do piętnastej.

— Chciałem się pożegnać — odpowiedział mu, zarzucając ramiona na jego barki — Kompletnie mnie olałeś i wyszedłeś z klasy. Tak nie można, wiesz? — wydął smutno wargę.

— Spotkamy się ponownie za niecałą godzinę, Horan — wywrócił oczami — Chyba, że rozmyśliłeś się i jednak nie idziemy na ten festiwal.

— Oczywiście, że idziemy — odsunął się od kędzierzawego, wsuwając dłonie do przednich kieszeni swoich spodni — Zayn nalegał, żebym przyszedł, a ty nie możesz siedzieć i nudzić się w domu.

— Zapewniam cię, że zajebiście bawiłbym się sam ze sobą — wymamrotał, odrzucając głowę w bok, aby włosy, spadające na jego czoło, wróciły na swoje miejsce — Idziecie na randkę? — spytał, ruszając w stronę wyjścia z terenu szkoły.

— Nie jesteśmy już razem, idioto — parsknął, zaraz pojawiając się tuż przy jego boku — Po prostu spędzimy przyjacielsko czas, tak? — uniósł brew, spoglądając na twarz Harry'ego, na której widniał rozbawiony uśmieszek.

— Przyjacielsko, jasne — skinął głową — A później przyjacielsko skończycie w łóżku i się pogodzicie, jak zawsze?

— Przestań — burknął — To definitywny koniec między nami. Postawiliśmy sprawę jasno i... jesteśmy tylko przyjaciółmi, to się nie zmieni, ani teraz ani nigdy w przyszłości — wzruszył ramionami, na co Styles westchnął, kiwając ostatecznie głową, aby nie zaczynać sporu z Horanem.

No Shame • lirry ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz