Chapter 9

11 2 2
                                    


6 ꮐꭱꮜꭰ🇳ꮖꭺ ꮲꮖꭺꭲꭼꮶ

Za dwie minuty wybije siódma rano. Za około kwadrans słońce leniwie wyjrzy zza gór, a Louis powinien już wrócić. Clara i Jake smacznie śpią w naszej komnacie na górze, a ja czekam w salonie, wpatrując się z kamienną twarzą w drzwi. 

Słyszę specyficzny dźwięk przekręcania klucza w drzwiach, zawiasy skrzypią i wrota stają otworem. Widzę poważnego blondyna, który owinięty czerwonym płaszczem, wkracza pewnie do środka. Jego wzrok ląduje na mnie. Zatrzymuje się. 

- Dlaczego nie śpisz? - w tym głosie nie wyczuwam niczego. Nawet ciekawości, którą prawdopodobnie próbuje odegrać. 

- Chcę wiedzieć, co działo się tej nocy w Wielkiej Radzie. - łapię z nim kontakt wzrokowy i nie odpuszczam. Wstaję i robię krok do przodu. - Powiedz mi. 

- Nie mogę ci mówić wszystkiego... Dla twojego dobra... - oznajmia spokojnie. 

- Louis! Powiedz mi, co wiesz! Co z moją rodziną? Co z Jerrym i tamtymi Kundlami?! Stale zasłaniasz się tym, że niczego nie wiesz, a ja mogę się założyć, że wiesz o wszystkim! A przynajmniej masz o tym wszystkim większe pojęcie niż Benjamin... Błagam... - wzdycham z bezsilności i opadam na kanapę. Walka z tym Przywódcą jest bezsensowna... Nigdy z nim nie wygram, jest nieugięty...

- Co powiedziałaś? - ton, którym mówi, jest za wysoki. Spoglądam na niego i widzę triumf na jego twarzy, wyraz kompletnej satysfakcji. - Powiedziałaś "błagam"?

Wypada mi go uderzyć? Coś nagle zaczyna się we mnie gotować, chyba zaraz wybuchnę...

- Nie wiem, gdzie jest twoja rodzina. Spotkałem się wczoraj wieczorem z Jamesem, ale pozostali są ukryci w miejscu, o ktorym wie tylko on. I nie zdradził mi tego położenia. - wyjaśnia niespiesznie. - Jerremu nic nie jest, przejął władzę nad całą rasą Kundli i... I nic mu nie jest... - powtarza, zmieniając nagle dalszą treść.

- Przejął władzę nad Kundlami i co? Co się stało? - znowu się podnoszę, spoglądam Louis'owi w oczy, oczekując odpowiedzi. Ale on nie daje za wygraną.

- Tyle. Więcej ci nie powiem. Wiesz już o najistotniejszych rzeczach, wystarczy. - kończy rozmowę, po czym kieruje się na pierwsze piętro, pozostawiając mnie w bolesnej samotności. 

Co się stało z Jerrym? Co zamierza? Po co przejął władzę nad Kundlami? Zawsze każdy z nich żył własnym życiem, a jeśli już trzymali się w stadach, nikt nie był liderem. Dlaczego więc nagle zgodzili się, aby właśnie on nimi rządził? 

Tęsknota za tym czarnowłosym wampirem daje się we znaki. Nie mam z kim szczerze porozmawiać, nikt nie dba o mój nastrój, nikt nie opowiada śmiesznych historii i nie zapewnia mnie, że będzie dobrze. Potrzebuję Jerrego. Bardzo. 

.

- Ale "Canberra" pisze się przez "C", a nie "K", Jake. - Clara wstaje, podnosząc swoją kartkę do góry. - Wygrałam! 

- Chwila, chwila! - chwytam jej tabelkę i przeglądam dokładnie. -  Nie ma czegoś takiego jak "kazela". Jest "gazela", nie przez "k".

Brunetka wyrywa mi swoją kartkę i spogląda z niedowierzeniem na niestarannie napisany wyraz.

- Ale to przez pomyłkę! Juliette, chodziło o gazelę!

Blask Świtu: Książę Ciemności ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz