I właśnie w tym momencie miałam wrażenie że moje serce na chwilę przestało bić, a źrenice nieludzko się pomniejszają...
×××
Nie mogłam się ruszyć. Nie mogłam normalnie oddychać. Stałam w bez ruchu i czekałam aż nadejdzie atak. Jedna sekunda. Druga. Nic. Szybko się odwracam, biorę tę osobę za rękę a następnie rzucam nią o podłogę. Coś tam się uczyłam o samoobronie. I dzięki Bogu. Ale chwila.. coś tu nie pasuje..
Słyszę cichy jęk z ust osoby która chciała lub nie, mnie zaatakować.-rany..ała..-powiedziała pod nosem osoba.
Zaraz. Znam ten głos.
-i-ink ?! To ty ?!- praktycznie krzyknęłam na cały pałac.
-nie drzyj się... Ale tak.- chciał się podnieść ale nie zdążył. Usiadłam na nim, wzięłam go za bluzę i przyciągnęłam bliżej twarzy. Po moich policzkach spływały słone łzy. Zaczęłam na niego krzyczeć. On po prostu milczał. Zaczęłam go szarpać w przód i w tył. Mówiłam mu jak bardzo nienawidzę go za to jak mnie wystraszył. I jak bardzo się o niego martwiłam.
-ty się.. martwiłaś..?
-tak idioto ! Nawet nie wiesz jak bardzo !- wykrzyczałam poczym mocno go przytuliłam co od razu odwzajemnił.
Przez dłuższą chwilę leżeliśmy tak w ciszy. Po chwili usłyszałam cichą melodyjkę "Stereo Hearts" co oznaczało że dzwonił mój telefon. Dzwonił do mnie jakiś nieznany numer.
-halo ?
-no hejka [T.I]
-Blue ? Skąd masz mój numer ?
-od Inka
- A skąd ON ma mój numer ? - spytałam spoglądając na Inka ukradkiem.
- Nie mam pojęcia. Gdzie jesteś ?
-W opuszczonym pałacu. Znalazłam go. I trochę poturbowałam.
- okej nie dopytuje. Wracajcie już. Wszyscy się martwią a za godzinę robimy ognisko. Szkoda by było żeby was ominęło.
-Już się zbieramy!- odpowiedziałam po czym się rozłączyłam - Zbierajmy się już wszyscy czekają.
-Jasne. Teleportujemy się czy chcesz pieszo ?
- Już wolę przez chwilę odczuwać mdłości niż iść taki kawał.
- Rozumiem, złap mnie za rękę.
Po sekundzie poczułam mocne szarpnięcie, a gdy otworzyłam oczy byliśmy przy basenie. Jednak żeby nie było aż tak wesoło, po chwili pobiegłam za drzewo i zwymiotowałam.
-Wszystko dobrze ?- zapytał Ink.
-Lepiej być nie mogło - odpowiedziałam z ironią.
Gdy było mi już lepiej, podeszliśmy do pozostałych gości. Ławki były ustawione w kręgu. Wzięłam ze stołu kiełbaskę z chlebem,a następnie usiadłam obok Inka.
***
Nikt:
Ja publikująca rozdział po kilku miesiącach: no hej :>
NIE WIEM KIEDY NEXT ALE KIEDYŚ BEDZIE SPOKOJNIE