Robiło się coraz ciemniej. Balsamista nie mogąc uwolnić się z objęć Joseph'a, lekko klepnął go w plecy i powiedział:
- No już, chcę się przespać.Wtedy fotograf nieco smutny zdjął swoje ręce z talii Carl'a i natychmiast położył się na zaścielonym łóżku. Jako iż było ich dwóch - a łóżko tylko jedno - Aesop pomyślał, że pójdzie spać na małym skórzanym fotelu w salonie.
- Um... pójdę już spać... - powiedział Carl patrząc na leżącego Joseph'a z zakrytymi dłońmi oczami.
- Zaraz - rzekł zdziwiony fotograf i spojrzał na Carl'a. - Nie śpisz tutaj?
- Jest tylko jedno łóżko...
- Możesz spać obok mnie! - krzyknął szybko Joseph ponownie siadając.
Twarz Aesop'a znów lekko się zarumieniła i ten spojrzał w dół. Fotograf wstał i podszedł do zakłopotanego balsamisty, chwycił go za rękę i pchnął na łóżko.
- Zostajesz ze mną - powiedział z uśmiechem Joseph i rozwiązał swe gęste białe włosy.
Zaraz później oboje znaleźli się w jednym łóżku przykryci cienką kołdrą. Aesop zdawał się już spać, a Joseph odwrócony do niego tyłem, patrzył ciągle w ten sam punkt. Wreszcie fotograf odwrócił się do swojego przyjaciela i spojrzał na jego śpiącą twarz.
"Przepiękny..." - pomyślał.
Jego ręka sama wylądowała na policzku Carlos'a. Teraz był z nim bardzo blisko, zdawało się jakby chciał zrobić coś więcej jednak wiedział, że byłoby to niegrzeczne.
[...]
7:42
Nastał poranek. Joseph stał już w oknie próbując zrobić sobie kucyka, natomiast Aesop spał jeszcze cicho. Po chwili gotowy już fotograf zwrócił się w stronę Carl'a i począł iść w jego stronę. Kiedy znalazł się już zaledwie kilka centymetrów od niego, nie mogąc oprzeć się jego rozwartym lekko ustom, położył bezmyślnie na nie jego blade palce i powiedział szeptem:
- Naprawdę chcę...W tym samym momencie obudził się Aesop - który lekko zdezorientowany czując dotyk fotografa na sobie - szybko wstał z łóżka co doprowadziło do nagłych zawrotów głowy i niemal natychmiast znów się na nim znalazł. Joseph zawstydzony swoim czynem zakrył czerwoną twarz dłońmi i patrzył na "przyjaciela" tylko z małych szparek.
Wtem usłyszano kilka stuknięć o drzwi. Domyślając się, że to albo Emily albo Fiona szybko otworzyli drzwi, jednak za nimi stał chłopak. Na jego oczach widniała ciemna opaska, zaś głowę zakrywał kaptur. Oczywiście Carl od razu rozpoznał swojego przyjaciela, swojego najlepszego przyjaciela. Otóż przed jego zaginięciem byli oni ze sobą ogromnie blisko. Wiele osób myślało też, że może byli oni nie przyjaciółmi, lecz kochankami.- Eli! - krzyknął szczęśliwy Carl i skoczył ku niemu z ogromnym uśmiechem na ustach.
Przyjaciele mocno ściskali się, jakby nie widzieli się z kilka dobrych lat. Zdawało się jakby wszyscy w tym pokoju byli radośni, jednak tak nie było. Joseph stał za balsamistą i widząc jak bardzo cieszy się z widoku jasnowidza, poczuł dziwne uczucie. Chciał jak najszybciej wyrwać Aesop'a z objęć Eli'ego i wziąć go jak najdalej od niego. Jego ręka krążyła już gdzieś w poszukiwaniu swojej szabli, ale nagle Carl przyciągnął go bliżej i przedstawił jasnowidzowi.
- Miło mi cię poznać przyjacielu Carl'a - rzekł bez emocji Eli. Można było też wyczuć w jego tonie satysfakcję z dokuczenia Joseph'owi.
- ...najlepszemu przyjacielowi - dopowiedział po chwili poirytowany fotograf z uśmiechem na popękanej twarzy.
- Eli - rzekł wreszcie Carl - słyszałeś, że można wyleczyć Naib'a?
- Oczywiście, niedługo wyruszam z innymi na poszukiwanie.
- Co?! Dlaczego nic o tym nie wiem?!
- Słyszałem, że są jeszcze dwa wolne miejsca - powiedział jasnowidz ściągając z głowy kaptur - Może pójdziesz ze mną?
- Tak! - krzyknął entuzjastycznie Aesop, co doprowadziło Joseph'a do szału.
- Więc idę z wami - odrzekł fotograf i chwycił za ręke balsamistę, jakby chciał pokazać jasnowidzowi, że jest jego.
CZYTASZ
You're my sunshine | Joseph x Carl
Ficção AdolescenteJoseph bardzo żałował swojej decyzji, mimo tego nie chciał jej zmieniać. Dobrze wiedział, że jeśli Carl opuści ten dom, nie będzie już smutny...