...Chciałam jakoś to zatrzymać i nie wiem co sobie myślałam, po prostu rzuciłam się na nią. Poczułam ból , ogromny ból przeszywający moje ciało, a później nastała ciemność.
- Następnego drinka, śliczna! - zawołał mężczyzna przy barze. Westchnęłam cicho i podałam mu szklankę z trunkiem. - Jesteś może w pakiecie?
- Nie jestem i nie będę. - warknęłam. Przychodzi tutaj na każdej mojej zmianie i mnie zaczepia.
- Możemy się fajnie zabawić. Nie udawaj niedostępnej.
- Zostaw mnie w spokoju. Nie mam ochoty powtarzać tego dzień w dzień. - spojrzałam się na niego krzywo i wróciłam do przygotowywania drinków.
- Skarbie.. - złapał mnie za dłoń i mocno ścisnął.
- Znowu chcesz wylecieć? - usłyszałam za sobą. Głos należał do mojego przyjaciela, jak i właściciela tego baru. Poznałam go w dniu, w którym tu przybyłam. Szczęście w nieszczęściu.1963 kwiecień
Upadłam na ziemie krzywiąc się z bólu. Prawe biodro pulsowało niemiłosiernie mocno. Dotknęłam je lekko dłonią i poczułam na niej ciepłą ciecz. Dźwignęłam się na łokciach i w miarę powoli, pomagając sobie ścianą, stanęłam na nogi. Moja bluzka u dołu z prawej strony była rozerwana ukazując sporawą ranę oraz trochę zwęglonej skóry i krew. Nie wiedziałam gdzie i kiedy wypadłam. Wiedziałam tylko tyle, że byłam sama. Stawiając małe kroki wyszłam na główną ulicę. Była noc, a wokół mnie panowała głucha cisza. Czułam się okropnie, a nie miałam totalnie pojęcia dokąd iść. Po krótkiej wędrówce znalazłam się na tyle jakiegoś budynku. Oparłam się o ścianę i zsunęłam się po niej siadając na ziemie.
Byłam coraz bardziej senna. Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Przekręciłam głowę w tamtą stronę. Spod ciężkich powiek zobaczyłam jedynie zarys postaci.
- Proszę pani? Wszystko w porządku? - potrząsnął moim ramieniem.
- Jestem.. ranna..- wychrypiałam i zamknęłam oczy. Straciłam przytomność.Ciche, równomierne pikanie od piętnastu minut nawiedzało moje uszy. Otworzyłam powoli oczy, ale po spotkaniu z jasnym pomieszczeniem ponownie je zamknęłam. Po paru chwilach ponowiłam próbę, aż w końcu udało mi się do tego przyzwyczaić. Odsunęłam kołdrę ale próbując usiąść, mój bok nawiedził niesamowity ból. Dźwignęłam koszulkę, którą miałam na sobie, a pod nią zobaczyłam bandaż owinięty wokół moich bioder.
- Powinna pani leżeć. - w pomieszczeniu pojawiła się młoda kobieta w białym kitlu. To chyba oznacza, że jestem w szpitalu. Podeszła do mnie i pomogła mi ponownie zająć wcześniejszą pozycję.
- Skąd się tu wzięłam? - zapytałam otwarcie. Pamiętam jedynie drogę po mieście.
- Najpierw odpowiedz mi, czy pamiętasz jak się nazywasz? - spojrzała na mnie trzymając zapewne moją kartę pacjenta.
- Vivianne Davis. - odparłam zgodnie z prawdą.
- Dobrze, co się wydarzyło?
- Ja.. - zaczęłam, ale przerwałam myśląc o tym co powiedzieć. Przecież nie powiem, że uciekałam z przyjaciółmi przed apokalipsą i chcąc cofnąć się w czasie coś poszło nie tak. - Ja nie pamiętam.
- Kompletnie nic?
- Wiem, że ktoś mi pomógł. Przynajmniej tak mi się wydaje.
- Zgadza się. - przytaknęła i spojrzała na swoje notatki. - Wygląda na to, że cierpisz na częściową amnezję. Z czasem pamięć na pewno wróci. Z ważniejszych spraw, to mamy dziś 23 kwietnia 1963 roku i znajdujemy się w Dallas. Teraz odpoczywaj, a ja zaraz przyjdę z lekami. - uśmiechnęła się i opuściła pokój. Westchnęłam i spojrzałam w sufit. 1963 rok.. Dallas.. ale gdzie jest reszta?
- Na szczęście żyjesz. - łagodny męski głos rozniósł się po pokoju. W progu drzwi stał jakiś facet. Miał jasnobrązowe włosy postawione na żelu oraz lekki zarost. Wyglądał jakby nie spał od parunastu godzin.
- Powinnam wiedzieć kim jesteś? - zmarszczyłam brwi.
- Znalazłem cię na tyłach mojego baru. Praktycznie uratowałem ci życie, więc śmiało mogę powiedzieć, że jestem twoim bohaterem. - zaśmiał się i zajął miejsce na krześle obok mojego łóżka.
- W takim razie, dziękuje. - uśmiechnęłam się.
- Jestem Thiago. - podał mi swoją dłoń, którą uścisnęłam.
- Vivian. - przedstawiłam się. Dopiero teraz mogłam dostrzec kolor jego oczu. Nieskazitelna zieleń. Rzadko można spotkać tak piękny odcień.
- Gapisz się. - wyrwał mnie z zamyślenia.
- Spostrzegawczy jesteś. - rzuciłam żartobliwie. Od razu załapaliśmy dobry kontakt. Rozmawialiśmy do pojawiania się pielęgniarki, która podała mi leki przeciwbólowe jak i nasenne. Ostatnie co widziałam tego dnia to jego rozpromieniona twarz. Tym razem wyraźna.
CZYTASZ
Flawless || Diego Hargreeves
Teen FictionVivianne Davis wychowała się w domu dziecka. Została porzucona krótko po tym jak rodzina dowiedziała się o jej nadnaturalnych zdolnościach. Kobieta zawsze myślała, że jest inna od reszty. Jednak co jeśli pozna kogoś, kto ma takie same zdolności jak...