Od dziesięciu minut siedzę w domu Mel i czekam, aż w końcu zbierze się do kupy i będziemy mogły pojechać.
Nie dość, że mamy mało czasu to ta jeszcze biega po całym domu, bo " a to jeszcze wezmę, a tamto". Ile można. Rozumiem, że jedziemy na dwa miesiące, ale bez przesady. W razie co przyjedzie się do domu. Aż tak daleko nie jest. To tylko około czterdzieści kilometrów.
Gdy dziewczyna jeszcze dopakowuje ostatnie rzeczy, ja postanowiłam zastanowić się nad tym, czy w ogóle dam radę. Praca nad morzem niby nie wydaje się trudna, ale kto wie jak jest w rzeczywistości? Każda praca na swój sposób jest ciężka. A czy robienie lodów i gofrów też? Przekonamy się.
Pamiętam, jak od 14 roku życia chciałam sobie dorabiać w wakacje, ale rodzice wiecznie byli przeciwni w kółko powtarzając, że jestem za mała i sobie nie poradzę. Gdy w tamtym roku powiedzieli po raz setny to samo, stwierdziłam, że poczekam jeszcze ten rok.
I tak o to nadszedł piękny dzień, gdy nie mają nic do gadania, ponieważ jestem pełnoletnia i mogę robić co mi się żywnie podoba.
Nie dosłownie, ale jednak.
Postawiłam tym razem na swoim i mam nadzieję, że wyjdzie mi to na dobre.
Z długiego namysłu wyrwał mnie głos mojej przyjaciółki, która jak widać zakończyła swoje wieczne pakowanie.- No nareszcie! Ile można się pakować? Cały pokój zabierasz? A może dom?
- Już nie bądź taka złośliwa. Same potrzebne rzeczy! - spojrzałam w tym momencie na jej walizkę, która jest jeszcze otwarta i nie mogę się powstrzymać od cichego chichotu.
- No i z czego się tam rżysz pod nosem? - powolnym krokiem podchodzę do jej bagaża i biorę do ręki pewną rzecz.
- To jest ta POTRZEBNA rzecz tak? - śmiejąc się wskazuję palcem na pluszaka świnię, którego trzymam aktualnie w dłoni.
- TAK. Włóż go spowrotem. Tylko nie pognieć. Też ma uczucia. - parsknęłam.
- I niby to ja jestem dziecinna- w tle usłyszałam tylko prychnięcie, po czym zabrałam się do wpakowania tego miśka do walizki, a następnie do jej zapięcia. Ku mojemu zdziwieniu walizka w trybie bardzo szybkim zostaje zamknięta. Na szczęście.
Gdy się odwróciłam, zorientowałam się, że Melody z pozostałymi rzeczami poszła już na dół, więc wzięłam jej bagaż i również zeszłam.
Na dole widziałam jak tata Mel zanosi wszystko do bagażnika mojego samochodu, a sama Mel żegna się z mamą. Po chwili jej mama odwraca się w moim kierunku i mocno mnie przytula.- Trzymajcie się dziewczyny, jedźcie bezpiecznie. Będziemy tęsknić.
- Dajcie znać jak dojedziecie- wtrąca tata Melody.
- Dobra staruchy, to my lecimy zarabiać pieniądze na nowe ubranka. Kochamy Was, buziaki! - wszyscy głośno się zaśmialiśmy.
Zamieniliśmy ze sobą jeszcze kilka ostatnich słów i razem z Mel wsiadłyśmy do auta.
Oczywiście ja na miejsce kierowcy, ponieważ tamta baba jeszcze nie zrobiła prawka. Chociaż mnie, to osobiście nie przeszkadza. Lubię jeździć. Zanim odpaliłam samochód sprawdziłam jeszcze godzinę. 18:17.
Do 22 musimy się zameldować u przyszłej szefowej i odebrać klucze od naszego domku, więc trzeba się streszczać, mimo że droga nam zajmie maksymalnie godzinkę.
Gdy tylko ruszyłam spod domu, ręka Mel skierowała się w stronę radia, przez co na moją twarz wkradł się uśmiech. Przez kilka następnych minut szukałyśmy jakiejś dobrej stacji, ale ciągle były albo reklamy albo okropna muzyka.
Po chwili moja durna przyjaciółka postanowiła mnie oświecić kolejną częścią swojej głupoty.- Boże! Przecież ja specjalnie na ten wyjazd zrobiłam wakacyjną playlistę! Zapomniałam o tym.
- Dobrze, że przypomniało Ci się teraz, a nie w Malibu.
- HA HA HA, ale śmieszne. Ty i te twoje żarty.
- Jak zawsze zabawne.
***
Po jakichś czterdziestu minutach stwierdziłyśmy, że to chyba czas na jedzonko, więc zatrzymałyśmy się w maku.
Ja zamówiłam sobie 6 nuggetsów i małe frytki, a Mel 20 nuggetsów I cheesburgera.- Mam nadzieję, że poznamy tam jakichś przystojniaków, ewentualnie jakieś laseczki- achh cała Mel.
- Momentami zastanawiam się, czy ty jedziesz tam pracować, czy wyrwać kogoś.
- A może oba?
- Racja. Przyjemne z pożytecznym w jednym.
- Otóż to!
***
Jest dziesięć minut po dwudziestej, a my właśnie zajeżdżamy do "naszej" kwatery.
Wchodzimy do małego domku z napisem recepcja nad drzwiami i od razu informujemy po co tu jesteśmy.
Pani zza biurka dzwoni gdzieś, a po chwili pojawia się na oko 45-letnia kobieta. Widać, że jest sporo starsza od nas, ale trzyma się nieźle jak na swój wiek. Mniejsza z tym.
Gdy dostałyśmy klucze do naszej chałupki, ustaliłyśmy z Panią Lindą, że zaczynamy od poniedziałku, także jutrzejszy dzień mamy jeszcze wolny, przez co możemy pójść na plażę czy coś.
Parę minut później moje czarne audi stało zaparkowane obok domku letniskowego oznakowanego numerem 23.
Zanim zaczęłyśmy wnosić walizki do domku, poszłyśmy go obczaić.
Mieszkanko nie było jakieś mega luksusowe, ale przyjemne. Czuć w nim było morski klimat.
Był mały pokój z dwoma jednoosobowymi łóżkami po dwóch stronach ścian, nie duża łazienka, kuchnia z gazówką i blatem oraz mini salon z łóżkiem dwuosobowym.
No i była też komoda zapewne na nasze rzeczy oraz stolik.
Przed domkiem na tarasie stały dwa fotele i grill.
Gdy wyszłam na taras zobaczyłam, jak można się domyślić naszych nowych sąsiadów, którzy postanowili trochę poimprezować przy grillu.
No, ale co się dziwić skoro jest sobota.
Popatrzyłam chwilę na nich i weszłam spowrotem do środka, gdzie spała już Mel przebrana w piżamę.
Spojrzałam na ekran telefonu , żeby zobaczyć, która jest godzina, ale zamiast tego dostrzegłam 7 nieodebranych połączeń od mamy i 4 od taty.
Stwierdziłam, że oddzwonię do nich rano, ponieważ faktycznie czułam się zmęczona.
Napisałam tylko krótkiego smsa, że dojechałyśmy i żyjemy po czym przebrałam się, sprawdziłam czy na pewno drzwi są zamknięte i padłam na łóżko, które swoją drogą do najwygodniejszych nie należało.To będą ciężkie dwa miesiące...
***
Hejka!
Przychodzę do was z nową i według mnie o wiele lepszą książką.
Mam nadzieję , że chociaż trochę przypadnie wam do gustu.
Miłego czytania🥰
CZYTASZ
Summer job
Teen FictionMalibu Plaża Zabawa Wakacje Praca Dziewczyna, która pragnie uwolnić się od swoich rodziców Chłopak, który chce zarobić w pilnej potrzebie przy okazji bawiąc się na całego Co może pójść nie tak?