31.

297 10 16
                                    

**Róża**

Obudziły mnie jakieś głosy z kuchni. Przewróciłam się na drugi bok zakrywając kołdrą, myśląc, że to coś pomoże by stłumić te dźwięki. Niestety, to nie pomagało. Od rozmowy z Vasem, mija dziś tydzień. Przez ten czas zajęłam się rozwinięciem kanału, oraz zaczęłam robić streamy na serwisie Twitch.

Niechętnie podnoszę się z łóżka, biore telefon do ręki. Był 27 grudnia, to właśnie dziś miałam jechać z Krystianem na turniej do Londynu. Uśmiechnęłam się i spojrzałam na swoją gotową juz walizkę. Lot miałam dopiero o 17, więc na spokojnie mogłam spędzić dzień z bliskimi.

Co z Dawidem? Nie mam z nim kontaktu. Żyłam tak jak przed bliższym jego poznaniem jednak to uczucie dalej pozostaje w sercu. To, że był blisko mnie. To, że każdą wolną chwile ostatnich miesięcy spędziłam z nim. Wstałam, podeszłam do okna i je otworzyłam. Do pokoju wleciało zimne powietrze. Po chwili do mojego pokoju wparowali Karol i Vas.

- Możesz być ciszej? Obudzisz ją - powiedział Karol, otwierając drzwi.

- Nie trzeba nikogo budzić. Sama wstałam - odpowiadam. Moje spojrzenie kieruje sie na Vasilla, jednak po chwili odwracam wzrok.

- Myśleliśmy, że jeszcze śpisz. Jest godzina 12, za niedługo wylatujesz.. - Vas po tych słowach opiera sie o futryne drzwi. Wyglądał naprawde dobrze, co sprawiało mi radość.

- Jest dobrze, wiesz o tym. - Podchodze do szafy i wyciągam szarą sukienkę. Chłopaki zaczynają coś szeptać między sobą, po czym Karol wyszedł, zamykając drzwi. Zostawił mnie samą z Vasem.
Wpatrywałam sie w szafę, gdy poczułam jego obecność obok. Stał za mną, jednak nie zamierzałam sie obracać. Mój oddech przyspieszył, co chłopak pewnie zauważył bo sie odsunął. Zamknęłam swoją "garderobę" i ruszyłam do toalety, by doprowadzić sie do porządku.

**Vasilli**
Odprowadzałem Różę wzrokiem do łazienki. Gdy zniknęła za drzwiami, usiadłem na jej fotelu, patrząc przez okno. Nie mogłem uwierzyć, że mimo tylu okropnych rzeczy, co ją spotkały w życiu ona nadal sie trzyma bardzo dobrze. Znaczy, to dobrze, że tak jest. Zawsze lubiłem w niej tą wytrwałość, pewność siebie. Oczywiście nawet teraz taka jest. Dalej wybucha w sekundę niczym bomba atomowa oraz zbyt  szybko przywiązuje sie do nowych ludzi. Jednak nie chce jej zmieniać.

Po chwili zamyślenia moją uwage przykuwa zwiędnięta róża, leżąca na parapecie w pokoju dziewczyny. Zdaje sobie sprawę, że to ja jej ją wręczyłem, dosłownie 2 lata temu na balu szkolnym. Wtedy oznajmiłem Róży, że planuje przyszłość z Marco. Odebrała to na pierwszy rzut oka normalnie, jednak po jej oczach było widać załamanie... gdybym tylko mógl...

Usłyszałem otwierające sie drzwi. Wyszła z nich dziewczyna, na jej twarzy widniał smutek. Gdy mnie jednak zobaczyła, momentalnie sie zatrzymała.

- Myślałam, że wyszłeś razem z Karolem. - odpowiedziała troche niezadowolona z faktu, że dalej tu byłem.

- Nie chciałem wiecej przebywać z tym pajacem. Działa mi na nerwy bardziej niż... - Ugryzłem się w język, nie kończąc zdania. Chcialem powiedzieć imie tej gnidy, jednak sie powstrzymałem.

- Natana czy Dawida? Ten pierwszy wkurza mnie niemiłosiernie, co do tego drugiego - przerwała na chwile, ewidentnie szukając dobrego słowa - wiem, że cie zdenerwował. Myslisz, że ja o tym nie myślę? Jest to... ciężkie. Zaraz są swięta a ja mam wyjechać...

- Rozumiem cie, Ru - odpowiadam szybko, przerywając jej - Ale nie możesz sie dołować. Pokaż wszystkim jaka jestes twarda i nieugięta. Tak jak to niegdyś pokazywałaś.

Po tych słowach przytuliłem ją do siebie. Nie wiem czy to dlatego, że bałem sie słów które powie, czy tego, że moje uczucia ponownie sie do niej otwierają.

___

**Róża**
Postanowiłam wyjść z domu szybciej. Poinformowałam o tym tylko Natana. Jednak i tak nie powiedzialam mu prawdy. Zamiast pojechać na lotnisko, postanowilam zajechać do studnia.
Nie trwało to długo, po chwili juz stalam przed budynkiem. Walizke zostawiłam w aucie, który zamknęłam kluczykiem. Podeszłam do drzwi i pewnie je popchnęłam, wchodząc do środka. Powitał mnie kierownik z uśmiechem. Szłam w kierunku sali przesłuchań, na swój fotel.
Czerwono-czarny, wielki, z moim imieniem na jego plecach. Skierowany był do publiczności, która również była pusta. Podbiegłam do niego i chaotycznie szukałam swojego mikrofonu. Wyjełam go z kieszeni na kartki i włączyłam go. Chwila niepewności, po czym zaczełam śpiewać, nie będąc świadoma ludzi za kulisami.

Pięknie
Rozmawia się całkiem nieźle
I podoba nam dotychczas każdy obejrzany film

We mnie
Problem jest na pewno we mnie
Nie doszukuj się go w sobie
W tobie wszytko jest okej
Może dasz się znać po tym
Weź mnie znajdź potem
Dziś nie chce popłynąć bo...

Chętnie
Mogę złapać cię za rękę
Jeśli chcesz wyrzucę każdy przeterminowany sos

A to śmieszne,
Nie rozumiem ciebie jeszcze
Pani mama chciała żebym więcej niż liceum miał
Ale daj się znać po tym
Gdzieś mnie znajdź potem
Dziś nie chcę popłynąć bo

Fal nie ma fal
Nie ma fal
Nie ma fal
Nie ma fal~~

Gdy skończyłam, słyszalam stłumione oklaski. W pewnym momencie do moich uszu doszedł głośniejszy dźwięk kroków i wolnych klaśnieć. Odwrociłam się w jego stronę i oniemiałam.

- D-Dawid?



Tak, zabijcie mnie
I tak, to rozdział z mojej najlepszej książki....
YM, HEJ???
OŻYŁAM
Straciłam wene na tak długi czas, jednak juz powracam. Planuje stworzyc nową książkę i myślałam o drugiej części "Voice of Love"
Lub zupełnie nową książkę o Lucasie Hemmingsie.
Dziękuję za kazdy komentarz.
Ps.: TAK, MOTYWACJE DAŁY MI KOMY :KIEDY NEXT: Z MARCA

lovv~~~

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 10, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Voice of Love | D.K |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz