Pov Dabi
Obudziłem się około godziny 10.30, rutyna. Miałem wstać ale usłyszałem dzwonek telefonu. Wziąłem komórkę, była to Toga.
- Halo?
- No? Jak Ci idzie?
- Właśnie skończyłam, idę do was.
- Tak szybko? Myślałem że kilka dni będę miał od ciebie spokoju, ale niech Ci będzie. Jak Ci się tak szybko udało?
- Po prostu. Gasili to kilka godzin, a w nocy zamykali. Dlatego wykorzystałam to. Kiedy się zrobiło ciemno, weszłam tam oknem. Podeszłam do monitora i usunęłam lokalizację. Zamiast tego dałam jakieś miejsce po drugiej stronie kraju. Usunęłam historie wyszukiwania i zabezpieczyłam wszystko.
- Toga? I informatyka? - wybuchłem śmiechem
- Mam Ci przypomnieć twoją komputerową historię?
- Dobra, mniejsza, nie było tematu, za ile będziesz?
- Coś szybko zamilkłeś, za chwilę będę, już dochodzę.
- Czekaj, nadal jesteś w wcieleniu Hakwsa?
- Tak, nawet nie wiedziałam że tyle wytrzyma taki mały flakonik krwi.
- Wypiłaś cały?
- No tak
- To chce Ci tylko powiedzieć, że będziesz w tym pajacować przez następne 2 dni
- Co?
- Też cię kocham, pa - odłączyłem się
Oczywiście żartowałem. Nie znam się na jej indywidualności więc również nie znam czasu trwania na daną dawkę czerwonej cieczy. Po prostu lubiałem z niej żartować. Po prostu poszłem do baru i czekałem na Toge.
- Jestem! - wyszła zdyszana
- Coś ty taka wymęczona? Stało się coś? - uśmiechnąłem się
- Bieglam! Bieglam jakieś 5 kilometrów.
- Czemuż to?
- Nie wiem jak się zachowują bohaterowie a nie chciałam narobić Hawksowi wstydu. Dlatego zjawiłam się tu jak najszybciej mogłam.
- Ej dziołcha ty wiesz że on jest naszym,, zakładnikiem"? Bo z tego co widzę to ty się nim troszczysz, przejmujesz i chcesz żeby było mu jak najlepiej. Może sama zostaniesz bohaterką?,, bohaterka Toga" - użyłem sarkazmu
- Nie przesadzaj. Dajcie mi szklankę wody.
- Trzymaj - podałem - Tak w ogóle widzę że wróciłaś już do swojego wcielenia.
- Taa, nie strasz mnie tak więcej! Myślałam że utkwiłam w tym!
-Postaram się
-...Coś jest z tą wodą nie tak...?
- Może dlatego że to nie woda
- Jak to nie woda?...!
- Alkohol, dziwne że odrazu nie poczułaś.
- Daruj sobie. Podaj mi wodę.
- Nie ma
- Jak nie ma?
- No nie ma. Czego nie rozumiesz?
- Gradło mi za chwilę uschnie! - nadal dyszała
- Trzeba było pić co ci dałem - wzruszyłem ramionami
- Alkohol źle na mnie wpływa. Ty to powinieneś wiedzieć najlepiej. A teraz leć do sklepu po wodę bo umrę na miejscu.
- A nie czekaj, mamy wodę
- No to? Szybko
- Za chwilę wracam - wyszłem
- Dobra jestem, trzymaj - podałem szklankę z wodą
- Stara?
- Woda? Nie, nówka, dzisiaj otworzona. - odparłem
- Dodałeś coś?
- Nie, skądże. Ze w ogóle mnie o coś takiego możesz oskarżać. Ja bym nigdy!
- Słabo ci ufam, ale niech Ci będzie, jestem za bardzo spragniona żeby się tobą przejmować. - wypiła kilka łyków
- Tylko z pobliskiego Jeziora
- Co?! - wypluła
- Japierdole, ty serio jesteś łatwowierna - zacząłem się śmiać - przecież żartowałem, zwykły energetyk. Nie panikuj.
- Dabi?... Ja nie mogę pić energoli!
- Przecież wiem, I co to ma do rzeczy?
- Nie moja sprawa, to wy będziecie musieli znosić moje pojebane zachowanie. - uśmiechnęła się
- Przed kogoś domem widziałem klatkę dla... Małp? Może Ci wziąć?
- Dobra, zamknij się, następnym razem daj to co Ci każe. Jeszcze nawet nie wiesz w co się wrobiłeś.
- Przecież w tym nie ma alkoholu. Więc?
- Cukier na mnie źle wpływa. Przynajmniej jego duża ilość. Tak samo jak kofeina. Wy po alkoholu jesteście pijani, ja mogę się zachowywać identycznie po napoju energetyzującym. Działa na mnie...aż za mocno.
- Dobra, luz, mam klucz do twojego pokoju, w każdej chwili mogę cię tam zamknąć
- Ale zabawne... Szczerze mówiąc posiedzę sobie tutaj. Obok Tomury. A skoro się nie kontroluje po wypiciu tego... To musisz tu siedzieć, jeśli chcesz żebym przeżyła przy nim. - uśmiechnęła się
- Ok. Pa. - wyszłem
- Nie zależy Ci na mnie? - złapała mnie za mogę
- Pies? Czy co? Ten Napój zdecydowanie za szybko na ciebie działa. - Wziąłem Himiko na ręce i odprowadziłem do pokoju Hawksa - Proszę, pogadacie sobie. Może się nawet dogadacie własnym językiem. Zostawiam Ci Toge na twojej głowie a teraz spadam. Miłego dnia. Ciao. - wyszłem
Nareszcie mam ich dwóch z głowy. Już chciałem się położyć aż przypomniałem sobie że mam misję do wykonania. Cholera.
- To jak? Wymyśliłeś coś? - spytał Shigaraki gdy przechodziłem przez bar
- Nie do końca. Nie jestem jednym z tych kreatywnych. - odparłem
- Wiesz że nie masz dużo czasu?
-Wiem, ale co ja mam niby zrobić?
- Ja ci dałem mój pomysł. Dobrze wiesz że innego nie wymyślisz.
- Niech Ci będzie. Zrobię to.
- Serio? Dość szybko się zgodziłeś. Czyli... Przebierzesz się za babe? - wybuchł śmiechem
- Sam mi kazałeś a teraz się śmiejesz. Irytujące. - przewróciłem oczami
- Ugadaj z Togą ubrania.
- Ta, pewnie, czego jeszcze? Teraz to ona zachowuje się jak na haju. W dodatku mam z głowy Hawksa. Nie powinna być zła jeśli jej trochę ciuchów zabiorę. Założę się że nawet nie zauważy.
- Rób co chcesz. Tylko potem nie żałuj.
- Dobra, ja lecę. - wyszłem
Następnie ruszyłem do pokoju Himiko i podeszłam do szafy... Szczerze? Ma jakieś 3x więcej ciuchów ode mnie. Kiedy ona na zakupy w ogóle wychodzi? Z resztą, mniejsza o to. Wziąłem kilka ubrań i ruszyłem do łazienki. Przebrałem się, a następnie ponownie poszłem do Shigarakiego.
- Boże, ratuj mnie - wybuchł śmiechem - T-ty wyglądasz oszałamiająco - próbował wydusić przez śmiech
- Czuje się paskudnie.
- Chyba nie myślałeś że to będzie wygodne - nadal się śmiał - cycki sobie dorób - nie powstrzymywał śmiechu
- Spoko. Idę po stanik Togi. - wróciłem do pokoju Himiko.
Nie robiłbym tego, ale mnie też to szczerze bawiło. Wyglądałem jak jakaś wróżka. EWIDENTNIE.
- Japierdole jakie to nie wygodne - wróciłem
- O BOŻE TY SERIO - ponownie wybuchł śmiechem - weź se czymś to upchaj żeby naturalniej wyglądało... I daj mi jakąś tabletkę na ból brzucha bo umrę za chwilę - nadal się śmiał
- Nie ma problemu, ale jeszcze nie dzisiaj. Jutro rano pójdę. - odparłem próbując zachować spokój
- Dobra spadaj mi z oczu bo nie chce tak młodo umierać. Albo czekaj, zrobię zdjęcie, będzie na pamiątkę, nawet w ramkę oprawie.
- Dobra, ja już uciekam - szybko wróciłem i się przebrałem
Ruszyłem w stronę swojego pokoju i usiadłem na łóżku.
~~~
RADUJCIE SIĘ