Otworzyłam oczy zauważając, że znajduję się w swojej sypialni. Chwila, zasypiałam w samochodzie.
- Pewnie Jin mnie przyniósł - szepnęłam sama do siebie podnosząc się i wstając z łóżka. Od razu poszłam w kierunku łazienki wziąć szybki prysznic. Umyłam włosy też włosy, bo czułam, że moja przepocona grzywka już dłużej nie wytrzyma.
Po prysznicu szybko wysuszyłam mokre włosy czując narastający głód. Miałam nadzieję, że Jin zrobił coś do jedzenia. Nie wiedziałam, ile spałam. Miałam tylko nadzieję, że nie przespałam całego wieczoru.
Zeszłam po schodach na dół uważając, aby się przypadkiem nie przewrócić. Zauważyłam Jungkooka, Namjoona, Jina i Taehyunga siedzących przy kuchennym stole.
- Cześć, gdzie reszta? - spytałam siadając na przeciwko Jungkooka, obok Jina.
- Yoongi, Hoseok i Jimin pojechali do portu odebrać broń - wytłumaczył Namjoon - Wrócą najwcześniej jutro.
Odpowiedziałam kiwnięciem i oparłam głowę na dłoniach. Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie w kuchni.
- Już po dwudziestej trzeciej? - spytałam z niedowierzaniem. Miałam nadzieję, że spałam tylko kilka minut - No nic, trudno.
- Miałaś jakieś plany? - spytał Taehyung.
- Nic konkretnego - zaprzeczyłam.
- Skoro tak - wtrącił się lider - To mam dla ciebie zadanie.
Natychmiastowo się poderwałam. Wreszcie miałam prawdziwą szansę się wykazać. Rana na nodze była już prawie zagojona i byłam pewna, że cokolwiek ma dla mnie Namjoon, to dam radę to wykonać.
- Właściwie, to zadanie dla ciebie i Jungkooka - dokończył lider - Trzech z nas pojechało przed chwilą po broń, ale potrzebujemy także naboi, więc wasza dwójka uda się hurtowni, z którą niegdyś robiliśmy interesy.
- Może pojadę z nimi, żeby mieć na nich oko? Przyda im się kierowca - zaoferował się Jin.
- Nie, ty i Taehyung musicie pomóc mi w czymś na miejscu - powiedział Namjoon - Lisa, Kook, pojedziecie vanem , naboje załadujecie do bagażnika.
- Jasne - odpowiedział nie ruszając się z miejsca Jungkook -W takim razie już się zbieramy.
- Świetnie, Liso, załóż lepiej coś cieplejszego - dodał Namjoon, gdy już wstawałam - W środku nocy na dworze jest dość zimno.- Nie mogę uwierzyć, że wrobili mnie w kilku godzinną wyprawę akurat z tobą - mruknęłam pakując się na przednie siedzenie tuż obok kierowcy, bo samiec alfa wyraźnie zaznaczył, że to on będzie prowadzić.
- Aż tak bardzo ci przeszkadzam? - spytał sarkastycznie chłopak siadając na miejscu kierowcy - W każdym momencie możesz wysiąść. Nikt nie każe ci jechać.
Nie odpowiedziałam tylko sięgnęłam po pas bezpieczeństwa. Zapięłam go i rozsiadłam się w fotelu. Brunet odpalił samochód i ruszyliśmy spod budynku.
Przez chwilę jechaliśmy w milczeniu. W całkowitej ciszy. Jungkook nie włączył nawet radia, a ja zastanawiałam się, czy spróbowanie zasnąć w tej chwili nie byłoby dobrym pomysłem. Wyjrzałam za okno i z zadowoleniem stwierdziłam, że miasto tej nocy wyglądało przepięknie.
- Wiesz, że jeśli jesteś śpiąca, to możesz położyć się spać? - odezwał się spokojnie chłopak nie odwracając wzroku od jezdni - Możesz rozłożyć fotel, tam gdzieś z boku jest przycisk.
Spojrzałam w jego stronę. Przeszkadzało mu to, że nie śpię i rozglądam się dookoła? Może był jednym z tych ludzi, którzy irytowali się, gdy ktoś patrzył im na ręce podczas kierowania. Czy też może w jakimś stopniu obchodziło go moja samopoczucie i zauważył, że jestem zmęczona.
- Czemu mi się tak przyglądasz? - spytał chłopak odwracając się do mnie na chwilę, po czym znów utkwił swój wzrok w jezdni.
- Zastanawiam się - odparłam opierając głowę na szybie.
- Nad?
Odetchnęłam głęboko. Zatapiając się głębiej w mojej bluzie.
- Mogę otworzyć okno? - spytałam cicho.
Chłopak kiwną głową, więc opuściłam szybę do połowy. Od razu uderzyło mnie chłodne, nocne powietrze. Wzięłam głęboki oddech.
- Mam pytanie - powiedziałam po chwili patrząc na oświetloną jezdnię.
Jungkook nie odezwał się, ale dam mi znak głową, że mogę pytać.
- Co robiliście wtedy... - zaczęłam szykując w głowie odpowiednich słów - Co robiliście wtedy, gdy znaleźliście mnie postrzeloną na drodze?
Chłopak obok mnie westchnął głęboko skręcając na skrzyżowaniu.
- Jechaliśmy samochodem - zaczął chłopak - Tym, którym jedziemy teraz. Za kierownicą siedział Jin, ja akurat siedziałem tam, gdzie ty.
Przewróciłam oczami na szczegółowość jego opowiadania. Ale cóż, sama zaczęłam.
- Nagle wyminął nas motor, a później kolejny - mówił dalej Jungkook - Pomyśleliśmy, że to jakiś wyścig, ale człowiek na motorze z tyłu wyciąg broń. Jin przyspieszył i wyprzedził was oboje, gdy zwolniliście. Później wjechałaś w naszego vana.
- Wiem - odpowiedziałam.
- Powiedziałem wtedy Jinowi, że nie możemy zostawić cię samej na środku jezdni. Więc wzięliśmy cię do nas.
Pokiwałam głową przenosząc wzrok na Jeona.
- Chwila, ty nie chciałeś mnie zostawić? - spytałam upewniając się. Nie mogłam sobie wyobrazić martwiącego się Jungkooka.
- To było pod wpływem impulsu - wytłumaczył się chłopak - Nie oceniaj mnie.
- Nie oceniam cię - powiedziałam cicho głębiej zatapiając się w mojej za dużej bluzie - Po prostu nie znałam cię od tej strony. Ale nie bierz tego do siebie, nie jestem dobra w ocenianiu ludzi, czy odczytywaniu ich prawdziwych charakterów.
Jungkook posłał mi dłuższe spojrzenie, którego nie potrafiłam odczytać.
- Patrz na drogę, Jungkook - zwróciłam mu uwagę - Nie chcę zginąć w wypadku samochodowym.
Na twarzy chłopaka na krótką chwilę pojawił się przytłumiony uśmiech, ale rzeczywiście skupił się na drodze. Mój wzrok tkwił w ciemnym niebie, które było tak zachmurzone, że nie było widać na nim ani jednej gwiazdy.
- Wiesz, w organizacji rzadko kto się o mnie martwił - powiedziałam cicho - Generalnie o nikogo nikt się nie martwił. Wtedy byłam pewna, że tak funkcjonuje życie.
Usłyszałam co he westchnienie z ust Jungkooka.
- A te twój chłopak? - spytał brunet skręcając w inną ulicę - Jak mu tam było...
- Gared - dokończyłam, a gdy wymawiałam jego imię przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz.
- Dokładnie, o się o ciebie nie martwił? - spytał zdezorientowany.
- Nie do końca - wyjaśniłam. Przywołałam w pamięci momenty, gdy potrzebowałam jego wsparcia, ale on mnie odtrącał. - Ale ponad wszystko mu ufałam.
Jungkook zaparkował samochód niedaleko nieznanego mi budynku, który wyglądem bardzo przypominał mi jakaś hurtownię lub fabrykę.
- Ale byłam głupia - powiedziałam do siebie.
- Nie bądź dla siebie taka surowa - odezwał się chłopak odpinając swój pas. Ja także odpięłam swój.
- Ale to prawda. Byłam w stanie zrobić dla niego wszystko. Dla osoby, która nie zrobiłaby dla mnie niczego...
Nagle Jungkook przyciągnął mnie do siebie, a ja pozwoliłam, żeby jego ramiona mocno mnie do niego przytuliły.
- To nie twoja wina - powiedział - Jego, to on zachował się jak idiota. Nie ty.
Trafialiśmy dłuższą chwilę w tym uścisku, póki Jungkook nie dosłał smsa od lidera z pytaniem, czy odebraliśmy już dostawę.
- Chyba trzeba się zbierać - powiedziałam odsuwając się od chłopaka.
- Tak, racja - odpowiedział zmieszany odpinając swój pas. Wysiedliśmy z samochodu i skierowaliśmy się pod bramę, która znajdowała się niedaleko wejścia do budynku.
Przy bramie siedział młody mężczyzna w mundurze ochroniarza, którzy obdarzył nas znudzonym spojrzeniem. Cóż, gdybym też musiała ślęczeć całą noc przy bramie, pewnie też byłabym znudzona.
- Dokumenty? - spytał mężczyzna patrząc w stronę bruneta.
- Jesteśmy od Kima Namjoona, miał dzwonić. - wyjaśnił Jungkook.
- Dobra, wchodźcie - mężczyzna otworzył bramę, która zaskrzypiała głośno. Weszliśmy do środka.
CZYTASZ
Blood, sweat and tears | Jeon Jungkook
FanfictionMoja krew, pot i łzy, Mój ostatni taniec Zabierz to wszystko Moja krew, pot i łzy Mój lodowaty oddech Zabierz to wszystko Moja krew, pot i łzy Nie mogłam nic na to poradzić. Mimo, że tak bardzo starałam się go nienawidzić. Mimo tych wszystkich stara...