~ Druga część opowiadania~
Po kolejnej próbie uspokajania zauważyłam, że koń ma na sobie kantar, musiałam działać szybko złapałam go za jego kantarek i powoli prowadzić w stronę stajni. Spojrzałam jeszcze na godzinę- była 7:30 miałam pół godziny do złapania autobusu, jednak nie mogłam zostawić konia samego. Po 10 minutach dotarłam do stajni, wszyscy się na mnie jakoś dziwnie patrzyli, podeszła do mnie właścicielka stajni i podziękowała mi za odprowadzenie uciekiniera. Nastała ta piękna chwila zadzwonił dzwonek i wszyscy wyszliśmy z klasy. Ariana zapytała się czy może ze mną wrócić do domu, odpowiedziałam jej : jasne przynajmniej nie będę wracać do domu sama. Moja nowa przyjaciółka bardzo się ucieszyła i razem wyszłyśmy ze szkoły. Gdy już dojechałyśmy powiedziałam Arianie, że idę odłożyć moją torbę i zaraz przyjdę do stajni. Po chwili weszłam do stajni i zobaczyłam tego konia, tego którego dziś rano widziałam. Ariana pokazała mi jej konia, który stał obok. Była to przepiękna siwa klacz o imieniu Angel.
Bardzo chciałam dosiąść konia, więc Ariana zawołała trenerkę, która przydzieliła mi konia. Moim koniem została prześliczna gniada klacz imieniem Coffe. Postanowiłam od razu zacząć trening. Nie będę was zanudzać całym przebiegiem treningu bo trwał on aż 3 godziny. Potem wybrałyśmy się w króciutki teren i wróciłyśmy. Ciekawiło mnie tylko jedno : jaki mamy dzień tygodnia bo już zapomniałam z tych emocji, okazało się, że jutro piątek, a za tydzień koniec szkoły i wakacje. Zapytałam się mojej trenerki jak ma na imię ten kary koń, ona odpowiedziała : To jest Raven. Bardzo spodobało mi się to imię i chciałam go zobaczyć i pogłaskać, ale nagle moja mama zadzwoniła i musiałam wracać do domu.