Rozdział 1

1.4K 103 42
                                    

                                                                            
Izuku wracał ze szkoły, instynktownie wybierając dłuższe drogi, by jak najbardziej odwlec powrót do domu w czasie. Był dzisiaj w wyjątkowo podłym humorze. Katsuki nigdy nie oszczędzał swoich słów ani czynów, jeżeli chodziło o poniżenie słabszego Midorii. Zielonowłosy chłopak nie był zły na Bakugou, był wściekły na siebie, wytykając sobie w myślach swoją bezsilność. W obecności swojego prześladowcy nie potrafił nawet wyksztusić z siebie kilku słów obrony. Nie mógł znieść politowania, jakim obdarzali go ludzie wokół niego. Wzrok przepełniony litością i współczuciem godził w jego serce i pokazywał, że nie tylko on, a już każdy w jego otoczeniu zdaje sobie sprawę, z tego, jak bezbronny jest, gdy przychodzi do konfrontacji.

Los chciał, o ironio, by Izuku wszedł do tunelu, w którym zza jego pleców wyłonił się złoczyńca. Wielki, obrzydliwy, przerażający złoczyńca, z którym bezbronny Midoriya nie miał najmniejszych szans.
Śluz z ciała złoczyńcy wdarł się do jego ust, by później przydostać się do jego gardła. Płuca piekły go niemiłosiernie, gdy złoczyńca odebrał mu całkowicie dostep do tlenu, próbując przejąć jego ciało. Przez głowę Izuku przebiegły najgorsze myśli.

...Czy to koniec?

...W ten sposób umrze?

W jego oczach wezbrały się łzy bezsilności.

Mimo tego, że Izuku zdążył się już pogodzić ze swoją śmiercią, nagle coś go oswobodziło.

-Już wszystko w porządku, mój chłopcze. Wiesz dlaczego? Bo oto przybyłem!

All might zadał jeden silny cios, który rozrzucił płynnego złoczyńcę, czyniąc go tym samym bezbronnym, po czym uwięził przestępcę i skupił swoją uwagę na chłopcu, który leżał nieprzytomny. Podszedł do niego i spróbował delikatnie ocucić.
Izuku otworzył oczy i krzyknął, widząc przed sobą bohatera numer 1. Nie mógł uwierzyć, że to właśnie on przybył mu na ratunek.

- Wszystko w porządku chłopcze? Byłeś bardzo dzielny, gdyby nie twoja pomoc, nie udałoby mi się schwytać tego złoczyńcy.- Wskazał ręką na dwie butelki przyczepione do jego pasa.

- A-a-a-autograf!- Izuku sięgnął po swój zeszyt, nie mogąc wydusić z siebie ani słowa więcej.

Otworzył notatnik, jednak podpis All Might'a już tam był.

- Czas już na mnie! Trzeba jak najszybciej oddać tego złoczyńcę na komisariat Liczę na twoje dalsze wsparcie- powiedział, przygotowując się do
skoku.

- Już? A-ale...

All Might wzbił się w górę, nie zwracając uwagi na Midoriyę. Był przekonany, iż zostawił chłopca na ziemi, aż nie poczuł ciężaru, który przyczepił się do jego nogi.

-Jest jeszcze tyle rzeczy, o które chciałbym cię zapytać!- krzyknął Izuku przytłoczony naciskiem powietrza.

All Might wylądował na dachu budynku, chcąc jak najszybciej pozbyć się natrętnego fana. Jego czas w formie bohatera nieubłaganie dobiegał końca.  
Izuku nie zdając sobie sprawy z przypadłości All might'a zaczął swój wywód.

- Wiem, że może nie powinieniem być tak natrętny, ale jest coś, o co muszę cię zapytać. Praca bohatera zawsze wydawała mi się najlepszym wyborem na świecie. W przyszłości chciałbym, tak jak ty, ratować ludzi z nieustraszonym uśmiechem- spojrzał na All Might'a, jednak w miejscu, w którym przed chwilą stał wyprostowany, umieśniony mężczyzna, obecnie znajdował się wychudzony delikatnie przygarbiony cień człowieka. Przerażony Izuku cofnął się, nie zdając sobie sprawy, z tego, co się dzieje.

MismatchedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz