perfect

267 14 7
                                    

Muszę być doskonały.

Ta myśl krążyła w głowie Shawna Frosta zdecydowanie częściej niż powinna. Perfekcja i dążenie do niej były dla niego czymś co przekładał ponad swoje siły i zdrowie. Wciąż powtarzał sobie ostatnie słowa swojego ojca.

"Połączenie ciebie i Aidena byłoby czymś perfekcyjnym, nie sądzisz?"

Shawn obmył twarz w chłodnej wodzie i spojrzał w ogromne lustro wiszące przed nim. Nieskazitelna, blada twarz, w której nie potrafił nie zobaczyć swojego brata - jego lepszej połowy, która czyniła go doskonałym.

Chłopak czuł, że gdy będzie idealny w każym calu, spełni wolę swojego ojca i oczekiwania wszystkich dookoła. Nie zdawał sobie sprawy z tego jak bardzo tym siebie krzywdzi. A przecież jego chora fascynacja dążeniem do perfekcji zaczęła się tak niewinnie...

Po okropnym wypadku, w którym zginęła cała jego rodzina, Shawn zamknął się w sobie. Nie potrafił znaleźć w sobie odrobiny radości i chęci do robienia czegokolwiek. Spędzał dnie na wpatrywaniu się w okno i obserwowaniu życia na zewnątrz.

Pewnego dnia opiekunka zaprowadziła chłopca na pobliskie boisko. Wiedziała, że przed wypadkiem uwielbiał grać w piłkę i nie mogła patrzeć jak Frost gaśnie coraz bardziej z każdym dniem.

Shawn dołączył do gry z rówieśnikami, mimo że wcale tego nie chciał. Strzelił też trzy bramki, chociaż ich nie planował. Dopiero, gdy otoczyła go grupka dzieci, zdał sobie sprawę z tego co się dzieje. Twgo dnia jego brat po raz pierwszy przejął nad nim kontrolę.

— Ja nie mogę, to było niesamowite! — powiedziała jakaś dziewczynka w jasnych warkoczach. — Jesteś doskonały!

To nie on był doskonały. Tylko Aiden.

Od tej pory brat odwiedzał Shawna coraz częściej. Stał się nieodłącznym elementem jego codzienności. Za jego sprawą dołączył też do szkolnej drużyny piłkarskiej. Gra na obronie sprawiała mu radość, jednak każdy widział w nim tylko fenomenalnego napastnika.

— Niewiarygodny strzał! — usłyszał pewnego dnia od swojego trenera — Oby tak dalej, Shawn!

— Potrafię też grać na obronie... — zasugerował nieśmiało, lecz mężczyzna machnął na to ręką.

— Wspaniale, ale skup się na ataku.

Chłopak czuł się czasami, jakby był tylko pudełkiem na talent swojego brata. Czy nie byłoby prościej, gdyby Aiden przeżył zamiast niego? W końcu w tym sporcie bardziej liczyło się trafianie w bramki przeciwnika, niż bronienie swojej. Przynajmniej tak twierdzili, ci do których trafiał Shawn.

I mimo że chłopak w końcu dostał szansę na bycie obrońcą, to ludzie wciąż dostrzegali w nim tylko Aidena, który zbierał gratulacje, podczas gdy prawdziwy Shawn siedział cicho w cieniu.

Ale czy tak nie było lepiej?

W końcu umiejętności Aidena przyczyniały się do wielu wygranych, a czy to nie o to chodziło w piłce nożnej? O odnoszeniu sukcesów? Wszyscy przecież polegali na Shawnie i liczyli na niego. Nie mógł zawieść kolegów z drużyny ani swojego ojca. Raimon potrzebował Aidena i jego umiejętności.

Shawn spuścił wzrok ze swojego odbicia i wyszedł z łazienki. Skierował się w stronę szatni, w końcu zaraz zaczynała się druga połowa. Musiał dać z siebie wszystko. Pozwolił więc przejąć Aidenowi kontrolę.

Wygram ten mecz, zaufaj mi. Usłyszał w głowie zawzięty głos bliźniaka i mimo że zwykle jego obecność trochę go uspokajała, tym razem poczuł się jeszcze bardziej bezsilny wobec tego wszystkiego.

Frost musiał przyznać, że obawiał się tego, że brat kiedyś go opuści i zostawi go pośród oczekiwań, których nie potrafiłby spełnić bez pomocy Aidena. A do tego nie mógł dopuścić.

Bo przecież Shawn Frost musiał być idealny.

Za wszelką cenę.

perfect • shawn frost | inazuma eleven one-shotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz