Babette i Lorelei dorastały w zgodzie na dworze Mydlinich, uczyły się sztuk walki, nadwornej etykiety oraz pobierały naukę w pobliskiej szkole. W życiu Babette zagościło szczęście, nareszcie miała kogoś z kim mogłaby spędzać czas po lekcjach, kogoś z kim będzie chodzić do lasów Jebudii, by nazbierać roślin czy kogoś z kim mogłaby po prostu porozmawiać. Rana Babette zagoiła się bardzo szybko, jednak ślad po niej pozostał. Nikt jej nie widział, bo była zakryta szatami, ale Babette widziała ją ciągle. Przypomniała jej o tym dniu. Rany na ciele się zagoiły, ale czy te, które miała w sercu, również? Lata mijały, a dziewczynki wyrosły na piekne i mądre kobiety. Pirlandia wciąż nie miała władcy, ale frakcje polityczne na przestrzeni lat, umocniły swoje miejsca. W miastach wrzało od plotek o nadchodzących wyborach na króla. Mieszczanie, którzy byli za ówczesnym wyglądem państwa, strajkowali, nie chcieli być znów pod władzą jakiegoś króla. A Lord Mydlini planował, wraz ze swoją gwardią mędrców i specjalistów, rozpracowywał każdy ruch jaki został wykonany przez jego przeciwników. Słyszał on bowiem, że ludzie z kultu Giovany, nie przepadają za nim. Musiał, więc rozważnie klarować wino, by ci go doszczętnie nie znienawidzili. Prawda była jednak przykra, nie tylko uczniowie Giovany nie przepadali za działaniami jakie przeprowadzał Mydlini. Mieszczanie, którzy wynajmowali od niego ziemię, dobrze wiedzieli, do jakich sztuczek jest skłonny Lord. Nie chcieli, więc by dopuścił się i tego na obszarach całej Pirlandii. Pomimo tego Mydlini nie poddawał się i knuł niecne plany omamienia Pirlandczyków. Nie mógł, więc spędzać tak dużo czasu z dziewczynkami. A one potrzebowały kogoś z kim mogłyby ten czas spędzić. Lorelei z doświadczenia wiedziała, że mieszczanie mogą nie zrozumieć tematów ich dyskusji. Potrzebowały kogoś, kto tak jak one wychowywał się z natłokiem wiedzy. Z pewnością nie mogły też liczyć na dzieci z innych dworów. Przyjęcia przekonały je, że nie jeden dworzanin, zachowuje się prostacko, pomimo niezwykłego rodowodu. Nie mogąc znaleźć nikogo, kto zainteresowałby ich swoją osobą, spędzały czas we dwójkę, najczęściej w lasach Jebudii. Aż do czasu, kiedy wędrowały po zagajnikach i zobaczyły trójkę ludzi. Dwoje z nich, chłopak i dziewczyna, wiekiem przypomniało Babette, a może byli nawet starsi, ostatnia z nich młodsza była, ale nie o wiele. Wracali prawdopodobnie z jakiś zajęć, bo głośno dyskutowali na temat, jaki dziewczynom był nieznany. Chłopak zaczął mówić coś o fitofenologii, przez co Lorelei, wychyliła się bardziej zza krzewu, który służył im za kryjówkę. Babette próbowała powstrzymać Lorelei, ciągnąc ją za szaty, ale jej to nie powstrzymało. Wychyliła się jeszcze mocniej, temat o jakim mówił chłopak brzmiał bardzo interesująco. Zrobiła jeszcze jeden krok ku nieznajomym, którzy właśnie przysiedli na powalonych drzewach. A potem jeszcze jeden i kolejny, aż utknęła pomiędzy gałęziami. Próbowała wyplątać się, ale gałąź przyczepiła się do jej sukni. Zaniepokojona Babette, próbowała pomóc, chciała bowiem jak najszybciej oddalić się, by nikt ich nie przyłapał. Szarpały jak najmocniej się dało, aż usłyszały trzaski gałęzi pod ich stopami, w tym samym momencie nieznajomi ucichli. Zaczęli coś do siebie szeptać, po czym ruszyli w stronę dziewczyn. Przestraszone bohaterki, ruszyły w ucieczkę, jednak Lorelei, nie uciekła zbyt daleko, gdyż dalej była zaplątana w krzewy. Po raz ostatni szarpnęła szatę, a gałąź się zerwała, a Lorelei upadła na ziemię. Próbowała jak najszybciej się podnieść i ruszyć do ucieczki, ale wtedy przed jej twarzą pojawiła się para czerwonych ciżemków. Właśnie wtedy zdała sobie sprawę, że będzie mieć kłopoty i to wielkie. Babette była już pewnie daleko, więc jej nie pomoże, będzie musiała radzić sobie sama. Na szczęście miała przy sobie miecz. Chciała go szybko i zgrabnie wyciągnąć, lecz nieznajomy złapał ją za rękę. Teraz to już naprawdę mam niezłe kłopoty - pomyślała. Jednak wtedy chłopak oberwał patykiem w głowę przez co puścił Lorelei. Dziewczyna szybko wstała i pochwyciła swój miecz, spojrzała w stronę, z której przyleciał patyk. Dobrze wiedziała, kto za tym stoi, ale chciała się upewnić. Była to Babette, która właśnie ponaglała Lorelei, by ruszyła do ucieczki. Jednak, gdy ta ruszyła przed jej twarzą poszybował miecz, a starsza z nieznajomych stanęła przed dziedziczką, ostrzegając, by nigdzie się nie ruszała inaczej, ktoś straci życie. A wskazała wtedy na Babette, która stała nieruchomo, gdyż młodsza nieznajoma, podstawiała miecz przy gardle Babette. Lorelei nie mogła nic zrobić, więc opuściła miecz i uniosła ręce w górę, w geście poddania. Dopiero wtedy Lorelei, uświadomiła sobie w jak wielkie bagno weszły.
CZYTASZ
The Pirland Saga
PertualanganUsiądź wygodnie człowiecze i wysłuchaj historii o królestwie Pirlandii. Niegdyś rządzonej przez króla Jonathana, teraz mocarstwie bez władcy. Posłuchaj o złowrogich czynach Lorda Mydliniego i dziejach wielkich bóstw lasów Jebudii. Dojrzewaj w pokorz...