20

747 54 14
                                    

//rok później, 20 sierpnia//

Więc tak... Dzisiaj jest ten dzień. Właśnie dzisiaj Seonghwa ma lot do Wuhan. Nie mogę uwierzyć, że ten rok minął tak szybko...

Ten czas spędzaliśmy razem. Dobrze wiedzieliśmy, że nie mamy dużo czasu i niedługo przyjdzie nam się rozstać. Nie, nie zrywamy, jednak będziemy od siebie ogromnie daleko. Nie wiem jak sobie poradzę sam w Seulu, ale będę musiał. Powiecie, że skoro radziłam sobie tyle czasu to poradzę sobie teraz. Nic bardziej mylnego.

Oboje zdążyliśmy się do siebie przywiązać. Zakochaliśmy się w sobie i w mojej głowie był tylko on, nikt inny. Jedno mnie dziwiło bo... Seonghwa wielokrotnie powtarzał, bym znalazł sobie kogoś innego. Z początku tego nie rozumiałem, jednak teraz wszystko wiem.

Hwa był bowiem wspaniałym człowiekiem. Wytłumaczył mi, że za bardzo mnie kocha, żeby pozwolić, bym cierpiących z braku możliwości dotknięcia go, przytulenia czy usłyszenia jego głosu. Wolał, żebym zakochał się w innym. Problem był taki, że moje serce było już zajęte, nie było tam miejsca dla nikogo innego.

W porównaniu do niektórych ja miałem tylko jedno krzesełko w sercu. Większość miała tam ich kilka. Przyjaciele, rodzina. Ja miałem tylko krzesełko dla Seonghwy, którego nigdy nie opuszczał. Wciąż na nim siedział i pielęgnował moje serduszko.

Chciałbym, żeby Hwa poznał kogoś w Wuhan. Przyjaciół i znajomych oczywiście. Nie chciałbym, by ktokolwiek zajął w jego serduszku moje krzesełko. Wiem jednak, że oboje będziemy cierpieć z tego powodu.

Zawsze wmawiałem sobie, że nie mogę się zakochać. Że jeśli się zakocham to zostanę niewyobrażalnie zraniony i zrobię sobie krzywdę. Nie przypuszczałem jednak nigdy, że będę zraniony przez co innego niż zerwanie czy złe traktowanie.

Stałem właśnie jak głupi w bezruchu i patrzyłem jak miłość mojego życia właśnie odkłada walizkę na taśmę (a/n: wiecie tą taką gdzie się daje bagaż itd). To tak bardzo bolało. Chciałem go zatrzymać przy sobie, złapać za dłoń i powiedzieć, że go po prostu nie puszczę. Ja jednak nie potrafiłem mu tego zrobić. To by było samolubne. Zniszczyłbym jego marzenia dla swoich korzyści, nie jestem taki.

Kiedy już odłożył bagaż, wyjął z kieszeni paszport i spojrzał na mnie ze łzami w oczach. Ja byłem całkowicie rozryczany. Nie wycierałem mokrych policzków, ani nie powstrzymywałem łez.

Seonghwa powoli podszedł do mnie i gdy stał już ze mną twarzą w twarz, przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił. Oczywiście odwzajemniłem uścisk jednocześnie wypłakując się w jego koszulkę, na której zostawały mokre ślady.

Nie chciałem go puszczać. Chciałbym po prostu wykrzyknąć jak bardzo go kocham i zabrać ze sobą do domu. Włączyć jakąś badziewną dramę, położyć się z nim pod kocem i przytulać się do niego. Codziennie rano odwiedzać go w jego mieszkaniu na przeciwko i składać słodkie pocałunki. Słyszeć jego śmiech i mieć frajdę z farbowania jego włosów. Śpiewać piosenki i tańczyć do nich kłócąc się o to, kto lepiej wykonał utwór. Odwiedzać jego młodszego brata w ośrodku i zabawiać go. Wychodzić na wieczorne spacery i wysłuchiwać tego, jak gada mi w kółko żebym założył na siebie bluzę bo się przeziębie. Czuć go przy sobie....

-Bardzo cię kocham, Yeoś...-szepnął mi do ucha na co przytuliłem go jeszcze mocniej-Skarbie, udusisz mnie..-zachichotał słabo, jednak ja nie zwalnia lemingi uścisku.

-Nie dam s-sobie rady bez ciebie!-załkałem. Chciałem wciąż mieć go przy sobie. Czuć ten sam zapach jego mocnych perfum i wysłuchiwać w kółko, że powinienem sprzątać swój pokój, w którym i tak koniec końców on sprzątał.

-Dasz-powiedział po chwili i delikatnie się ode mnie odsunął, jednak tak, że nasze ciała wciąż do siebie przylegały-W końcu jesteś Kang Yeosang-nachylił się nade mną i uśmiechnął się co odwzajemniłem.

-No nie wiem...-mruknąłem, na co chłopak jedynie westchnął. Momentalnie złączył nasze usta w czuły pocałunek, który oczywiście odwzajemniłem. Czułem się jakby czas nagle przyspieszył, jakby pocałunek trwał zaledwie dwie sekundy.

-Za pięć minut startuje lot do Wuhan-odezwał się kobiecy głos  w głośnikach, na co odsunęliśmy się od siebie niechętnie.

-Kocham cię...-szepnął i ostatni raz cmoknął moje czoło, a zaraz potem nos.

-Ja ciebie też kocham-usmiechnąłem się słabo i po chwili odezwalismy się od siebie całkowicie, a chłopak odszedł. Ostatni raz odwrócił się i pomachał mi , po czym zniknął. Zostałem sam.

✔Hot Neighbor//Seongsang//AteezOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz