Przeklęta Pieczęć czyli Druga Część Egzaminu

1.4K 88 14
                                    

*Naruko POV*

  Stałam z drużyną 7 przed lasem i czekałam na wyjaśnienia zadania. Kobieta stojąca przed bramą do lasu spojrzała na nas i zabrała głos. " Sami się przekonacie dlaczego to miejsce nazywa się Lasem Śmierci." powiedziała wesoło. Wszyscy zrobili przerażone miny na co prychnęłam. Położyłam dłonie na talii i wypięłam pupę. "Sami się przekonacie dlaczego to miejsce nazywa się Lasem Śmierci." powiedziałam śmiesznym głosem, zwracając na siebię uwagę zebranych. "Myślisz, że wystraszy mnie takie coś, dattebayo?!" krzyknęłam. Kobieta rzuciła we mnie kunaiem ale nie uchyliłam się, co spowodowało cięcie na moim lewym policzku. Poszła za moje plecy i złapała mnie za ramiona. "Jesteś odważną idiotką. Tacy umierają najpierw prawda?" spytała. Nagle za nią pojawił się mój klon i przyłożył jej do szyi kunai, którym we mnie rzuciła. Otworzyła szeroko oczy tak jak i wszyscy inni. Uśmiechnęłam się promiennie. "Nigdy nie pozwól przeciwnikowi zajść cię od tyłu. To jedna z pierwszych lekcji Kakashiego-sensei. Myślę, że całkiem przydatna." powiedziałam do zszokowanej kobiety. Mój klon oddał jej kunai i zniknął a ja spojrzałam w jej rozszerzone oczy. "Nigdy nie lekceważ ninja. To moja własna rada, ale chyba równie przydatna." powiedziałam zimno i otarłam krew z policzka. Podczas gdy kobieta stała jak wryta, ja podeszłam do członków mojej dróżyny, nie zwracając uwagi na przerażone i pełne podziwu spojrzenia pozostałych geninów.

  Kiedy Anko-sensei tłumaczyła zasady testu, czułam na sobie czyjeś spojrzenie. Zignorowałam to jednak i wróciłam do słuchania. Mieliśmy zdobyć zwój ziemi lub nieba i przynieść go do wierzy pośrodku lasu. Mieliśmy na to pięć dni. Ja Sakura i Sasuke, którzy zaciekłe mnie ignorowali, poszliśmy po formularze i zwój. Mimo moich prób nie nawiązywali że mną rozmowy, ablo odpowiadali zimno i niechętnie. Miałam tego dość i stwierdziłam, że po drugiej części egzaminu porozmawiam z nimi o tym.

*Orochimaru POV*

  Podczas gdy moja mała Anko, tłumaczyła zasady egzaminu, ja obserwowałem Uzumaki Naruko. Początkowo miałem przyjść tylko po Sasuke, ale ta dziewczyna mnie zaciekawiła. Po pierwsze, nie uchyliła się przed kunaiem rzuconym, przez Anko, co znaczyło, że była gotowa na ból. Po drugie, cały czas była w gotowości do walki a po trzecie była nad wyraz inteligentna, może nawet dorównywała klanowi Nara. Było jeszcze coś. Wyczuwałem od niej bardzo potężną czakrę. Mogłaby być wspaniałym kontenerem, w rezerwie albo na potem.

***
*Naruko POV*

  Już od dobrych pół godziny, szliśmy przez las. Sakura szeptała coś do Sasuke, który jak zwykle ją ignorował. "Sakura zamknij się!" syknęłam. Spojrzeli na mnie zaskoczeni, a ja wyciągnęłam kunaia. Nagle przed nami pojawił sięmężczyzna z długimi włosami i w słomianym kapeluszu. Moi towarzysze przyjęli pozycję obronną. Ninja wyciągnął z kieszeni zwój ziemi i zaśmiał się mrocznie. 'Potrzebujemy tego zwoju, ale po zachowaniu tego mężczyzny, mogę śmiało powiedzieć, że nie jest tu po zwoje.' pomyślałam i cofnęłam się o krok. Ku mojemu przerażeniu facet połknął zwój ziemi. "Teraz możemy zacząć... Bitwę o zwoje i nasze życie." oznajmił złowrogo a ja zmarszczyłam brwi. To była dla niego zabawa. Nagle zobaczyłam przerażające wizje. Zaczęłam niekontrolowanie drżeć i nie mogłam się ruszyć. Z tego co zauważyłam Sasuke i Sakura też."To nie genjutsu, to żądzą krwi!" oznajmił przerażony Sasuke. Ninja uśmiechnął się i oblizał, długim językiem. "Liczyłem na dłuższą zabawę, ale cóż..." wyciągnął trzy kunai i rzucił w naszą stronę. Spojrzałam że strachem, na towarzyszy którzy nie byli wstanie drgnąć palcem, podobnie zresztą do mnie. Widziałam lecące kunai i wiedziałam, że muszę coś zrobić, bo inaczej zginiemy. Dźgnęłam się w udo ostrzem i szybko złapałam pozostałą dwójkę. W prędkości dorównującej, samemu Rockowi Lee, wyciągnęłam trójzębny kunai, który zabrałam z bióra staruszka i rzuciłam za drzewo. "Hiraishin no Jutsu!" krzyknęłam i ostatnie co ujrzałam to zszokowane spojrzenie ninjy.
  Oparłam się o drzewo i wzięłam głęboki oddech, by wyregulować czakrę. "Skąd ty umiesz to jutsu?! Tylko czwarty Hokage potrafił go używać!" Spytała wściekle Sakura a Sasuke popatrzył na mnie gniewnie. 'Ok dość! To już za dużo! Mam gdzieś, że nasze życie jest zagrożone, załatwię to tu i teraz!' pomyślałam wściekła. Spiosunowałam ich spojrzeniem na co wytrzeszczyli oczy." DOŚĆ!" ryknęłam. Zadrżeli na mój nagły wybuch. "Traktujecie mnie jak śmiecia odkąd chodziliśmy do akademii! Ignorowałam to, mimo, że tak cholernie mnie to boli! Przydzielili nas do tej samej drużyny i próbowałam się z wami dogadać dla naszego dobra ALE NIE! DALEJ JESTEM DLA WAS ŚMIECIEM! NICZYM WIĘCEJ, JAK DEMONEM NA KTÓREGO WSZYSCY PATRZĄ Z GÓRY, BO NIE MIAŁ SZCZĘŚCIA W ŻYCIU! A ty Panie Wielki Sasuke Uchika! Myślałam, że po misji w kraju fal w końcu będę miała przyjaciela! Prawdziwego, który rozumie mój ból, pociesza mnie gdy jestem smutna i widzi we mnie oparcie! " krzyczałam a moje oczy napełniły się łzami na wspomnienie chwili gdy czarnowłosy pocieszał mnie w lesie czakry. Sakura stała oszołomiona podobnie do Sasuke, który patrzył na mnie wręcz ze strachem." I wiecie co? Po zabraniu się za siebie, po tym jak wzięłam się za spełnianie marzenia, JEDNEGO JEDYNEGO MARZENIA! Płakałam tylko cztery razy. Gdy Iruka-sensei osłaniał mnie własnym ciałem, przed napastnikiem! Kiedy TY, kazałaś mi się ZABIĆ!" ryknęłam do spanikowanej różowowłosej. "Kiedy myślałam, że cię straciłam." pisnęłam załamana do skamieniałego Uchihy. "I TERAZ! Kiedy zdałam sobie sprawę, że nigdy nie zostanę zaakceptowana. BO PO TYM JAK URATOWAŁAM WAM CHOLERNIE ŻYCIE, WY MACIE DO MNIE PRETENSJE!" ryknęłam na zakończenie. Nic nie powiedzieli i może to lepiej. Wzięłam oddech i spojrzałam na nich z obrzydzenie ale i z determinacją." I wiecie co? I tak wam teraz pomogę. Bo jesteście moją drużyną, a ten kto zostawią swoich towarzyszy, jest gorszy od śmiecia." powtórzyłam słowa Kakashiego na co wytrzeszczyli oczy. Nie czekając na nic, wyrwałam z nogi kunai i zabandażowałam ranę. Potem uśmiechnęłam się promiennie, czym jeszcze bardziej ich zszokowałam, o ile to było możliwe." Odpowiadając na pytanie. Zabrałam te kunai z biura kage i nauczyłam się jutsu ze zwoji." oznajmiłam i poszłam przed nich, gdy zauważyłam że zgliża się złowrogi ninja. Spojrzał na mnie z psychopatycznym uśmiechem i przywołał ogromnego węża. Wtedy sobie coś uświadomiłam." Orochimaru! " krzyknęłam. Sannin wyglądał na zaskoczonego, ale zaraz uśmiechnął się szeroko. "Po czym poznałaś, mała dziewczynko?" spytał sycząc co parę słów. Uśmiechnęłam się podstępnie. "Przywołanie węży i nieludzkie ciało. Czytałam o tobie dość sporo." oznajmiłam.         Wyciągnęłam z kabury kilka zwykłych kunai, i kunai czwartego. Nie doszlifowałam tej techniki, więc musiałam improwizować. Rzuciłam w Orochimaru kunaiem a trójzębne ostrze wycelowałam w drzewo za nim. Z łatwością uniknął pierwszego kunai, jednak nie zauważył drugiego. To była moja szansa. Stworzyłam ponad tysiąc klonów, które zajęły się wężem, a sama teleportowała się za plecy ninjy. Wąż z łatwością zniszczył wszystkie klony, a Sannin zaśmiał się nikczemnie. Zaczęłam szybko tworzyć pieczęcie. Mruknęłam pod nosem nazwę wietrznej techniki a w tym samym czasie mój klon, którego zostawiłam przed, zszokowanymi członkami dróżyny, wymamrotał formułę ognistego jutsu. Płomień i powietrze płączyły się tworząc wielką falę ognia i dymu. Kiedy dym opadł zobaczyłam że Orochimaru i wąż nie mają nawet draśnięcia. Nie spodziewałam się niczego innego. Nagle zbiegły ninja posłał węża na skamieniałego Sasuke. Poczułam gniew i adrenalinę, a moje żyły wypełniła ta sama moc, co podczas walki z Haku. Z prędkością świadła zaszarżowałam na gada. Kiedy był metr od Uchihy, a Sakura wrzeszczała przerażona, zatrzymałam węża. Siła była na tyle duża, że po chwili znalazłam się przed Sasuke, trzymając łeb gada. Orochimaru spojrzał mi w oczy i wyglądał jakby zobaczył coś, co go uradowało. "Ten kto zostawią towarzyszy jest gorszy od śmiecia." warknęłam do onyksowookiego. "Nie jesteś Sasuke którego znam! NIE JESTEŚ SASUKE KTÓRY URATOWAŁ MI ŻYCIE NA MOŚCIE!" ryknęłam. W czarnowłosym coś drgnęło i spojrzał na mnie z dawną determinacją, przez co posłałam mu cwany uśmiech. Nagle poczułam, że coś opłata moje ramiona, i nie mogę się ruszać. Odwróciłam się i zobaczyłam język.

Słońce Konochy [Sasuke x Naruko] {W trakcie przepisywania}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz