Impreza rozkręcała się na dobre, sto lat śpiewali nam chyba wszyscy w klubie, Jimin wyglądał jak książę w czarnej koszuli zakończonej koronkową stójką, czarnych spodniach i marynarce w orientalne srebrne wzory. Autentycznie było mi żal tych wszystkich panienek, które próbowały go kusić.
Jeon niemal cały wieczór musiał się mierzyć z nienawistnymi spojrzeniami płci przeciwnej, choć założę się, że niejedna i na niego by poleciała. Wypity alkohol dodał każdemu z nas nieco pewności siebie, więc to co wyprawialiśmy na parkiecie zahaczało nieraz o kabaret, ale to nie było najważniejsze. Najważniejsze, że wszyscy świetnie się bawiliśmy. Około północy Mya z Taeminem zmyli się, tłumacząc, że jutro w południe doktorek zaczyna dyżur. Hye i Sunny uspokoiły mnie, że one zostają, co prawda w niedzielę Sunny miała mieć dyżur, ale się z kimś zamieniła, wróciłyśmy więc na parkiet. Tańczyłam, a w zasadzie podskakiwałam z Tae w rytm jakiegoś koreańskiego hitu, gdy zauważyłam, że Yoongi dyskutuje o czymś z DJ-em, na koniec uścisnął mu rękę i skierował w moją stronę. Skończył się utwór przy którym dostawałam już powoli zadyszki i zaległa cisza. DJ po angielsku złożył mi życzenia i wyjaśnił, że następny utwór to prezent urodzinowy dla mnie od mężczyzny, który mnie kocha. Już byłam w proszku, a gdy usłyszałam pierwsze takty “She’s like a wind” mogłam tylko stać i patrzeć, jak się do mnie zbliża. Nie przypuszczałam, że po tym jak wspólnie obejrzeliśmy "Dirty dancing" i opowiadałam mu, że chciałabym kiedyś do tego zatańczyć, zrobię to naprawdę. Żadne z nas nie jest tancerzem, ale poruszaliśmy się w zgodnym rytmie, w pewnym momencie przyciągnął mnie do siebie i podniósł moją nogę, sunąc ręką po udzie, poczułam w podbrzuszu ciężar pożądania, w jego wzroku też to widziałam. Zatopiliśmy się w pocałunku, który skończyliśmy….ponieważ wszyscy dookoła bili nam brawo. Poczułam się zakłopotana, Yoongi nie wypuszczając mojej ręki pociągnął mnie w stronę naszej loży.
-Odsapnij chwilę, zaraz wracam.
Gdy poszedł w stronę baru zauważyłam, że przy stoliku samotnie, do tej pory, siedział Jackson. Uśmiechnęłam się do niego.
-Też przyszedłeś odpocząć?
-Raczej schować się.
-Przed kim? Która z tych ślicznotek z parkietu aż tak ci się dała we znaki, że uciekłeś?
-Ech, no taka jedna, ale nie ważne. Ważne, że wy z Jiminem się dobrze bawicie, to wasza impreza.
Zerknęłam co się dzieje na parkiecie i zauważyłam, że dziewczyny nie mogły się opędzić od nachalnego adoratora. Niewiele myśląc chwyciłam Jacksona za rękę i pociągnęłam na parkiet tłumacząc, że musi je uratować. W końcu zobaczyłam jak się uśmiecha i zrobiło mi się trochę przykro, że bawi się samotnie. Na urodzinach Namjoona połowę imprezy przetańczył z bardzo sympatyczną dziewczyną, myślałam, że dziś będzie podobnie, jednak okazało się, że nic z tego. Udało się nam uratować dziewczyny z opresji, zresztą po chwili dołączyli do nas Tae z Hobim, potem znów Jin mnie porwał do tańca, a w zasadzie połamańca, ale kto by się tym przejmował. Towarzystwo się wymieszało, Yoongi rozmawiał z jakąś parą przy wyjściu, a ja z dziewczynami puściłyśmy się znów w dzikie tańce. W pewnym momencie Hye pokazała mi, że w naszą stronę zmierza Yoongs, dlatego nie zdziwiło mnie gdy poczułam dłonie na biodrach, jednak przerażony wzrok Yongsun mnie zaalarmował. W jednej chwili wydarzyło się wiele rzeczy, odwracając się poczułam zapach, to nie był zapach Yoongiego, stanęłam twarzą w twarz z Jacksonem, który mnie pocałował. Wyrwałam się mu, spoliczkowałam i zaczęłam przepychać do wyjścia. Zrobiło mi się niedobrze, musiałam natychmiast wyjść na świeże powietrze, ochroniarz chyba był przyzwyczajony do takich widoków bo tylko wskazał mi ławeczkę stojącą przy wejściu. Usiadłam na niej i objęłam się ramionami, bo noce wcale nie były ciepłe. Podszedł do mnie Namjoon, usiadł obok bez słowa, gdy zauważył, że drżę, zdjął marynarkę, którą mnie opatulił i po przyjacielsku przytulił. Dopiero wtedy tama puściła, nie, nie byłam smutna, byłam wściekła, złość we mnie kipiała domagając się ujścia.
-Dlaczego Nam, dlaczego? Przecież traktowałam go cały czas tak samo jak was, nigdy nie dałam mu powodu do przypuszczeń, że mogę być dla niego kimś więcej niż przyjaciółką.
-Mówiłem ci, on cały czas będzie próbował. Ostatnio się trochę zakumplowaliśmy, i wiem, że jesteś dla niego niczym holograficzna sylwetka tamtej dziewczyny, którą pokochał będąc w Polsce, a która dała mu kosza. Na dodatek masz takie samo imię. To wszystko nie jest takie proste, to co dla ciebie jest przyjacielskim uściskiem, czy zwyczajnym buziakiem w policzek w jego przypadku urasta do sygnału, że jednak może mieć jakąś nadzieję.
-Ale przecież wielokrotnie mu mówiłam, że kocham Yoongiego i tylko jego, nie rozumiem, przecież pół godziny wcześniej chyba cały klub widział na własne oczy, że to Min jest dla mnie najważniejszy.
-Kate, ty nigdy nie byłaś zakochana bez wzajemności?
-Byłam i dlatego wiem, że to nie to. Namjoon, nie sądzę, że on mnie kocha. Co najwyżej jest zadurzony, nie jestem tamtą dziewczyną, i pora, żeby zdał sobie z tego sprawę. Dzięki rozmowie z tobą podjęłam decyzję, przestanę się z nim kontaktować, jeśli coś zatruwa ci życie, należy z tego zrezygnować, a mam wrażenie, że zatruwam jego życie, jeszcze chwila a on zacznie zatruwać moje. Jeśli nadal będziemy się gdzieś tam spotykać, rozmawiać ze sobą i jeśli nadal będę go traktowała jak do tej pory to on nadal może sobie coś roić.
Nam siedział przez chwilę bez słowa, po czym podniósł się i wyciągnął do mnie dłoń.
-Chodźmy, trzeba sprawdzić jak wygląda w środku.
-O mój Boże, przecież oni się tam pozabijają.
-Spokojnie, gdy wychodziłem Seokjin stal z nimi oboma i rozmawiali. Od tej sprawy z matką Yoongi zaczął być bardziej...wyrozumiały? W każdym razie mniej w nim gniewu niż wcześniej, już nie rzuca się z pięściami na wszystko, jest bardziej skłonny do rozmowy. Po części to twoja zasługa.
Zamrugałam oczami zdumiona.
- Co Ty opowiadasz? Z pięściami?
-Czyli o tym ci nie opowiedział? Kiedyś sam szukał zaczepki, często wracał pobity, jakby walczył z całym światem, przestał jakieś pół roku przed twoim przyjazdem, nadal jednak był obcesowy i często chamski. Wiem, że to postawa obronna, ale przy tobie przeszedł taką metamorfozę, że zastanawiam się czasami jak to jest możliwe w tak krótkim czasie.
Weszliśmy do środka, pierwszym co rzuciło mi się w oczy był Yoongi siedzący z Seokjinem w naszej loży. Nie było tam Jacksona, i dobrze, nie chcę go teraz widzieć, w zasadzie chyba nie chcę go widzieć w ogóle. Podeszłam niepewnie, bo jednak bałam się trochę, że Yoongi może sobie pomyśleć, iż jakoś zachęciłam komisarza. Gdy mnie przytulił pytając jak się czuję, wątpliwości zostały natychmiast rozwiane. Ufnie wtuliłam się w jego ramona i wymamrotałam, że chcę wracać do domu, pogłaskał mnie i poprosił, żebym zaczekała, i że pójdzie zamówić taksówkę. W międzyczasie dosiadły się dziewczyny.
-Naprawdę chcesz już iść? Przecież nawet drugiej jeszcze nie ma?
-Przepraszam dziewczyny, straciłam ochotę na zabawę, gliniarze to jednak debile.
-Jasne, skoro wolisz już iść to zrozumiemy, choć miałyśmy nadzieję na zabawę do samego rana.
-Nie wątpię, że będziecie się bawiły do bladego świtu, zresztą chłopaki zostają, tylko ja i Yoongi pojedziemy do domu.
-No niby tak, ale wiesz….to z tobą się bardziej kumplujemy niż z nimi.
-Wariatki.
-Zgadza się.
-Prawie dałam się nabrać, że nie lubicie tych młotków. Bawcie się i za mnie.
Gy Yoongi wrócił z informacją, że taksówka będzie za dwadzieścia minut pozostało mi tylko pożegnać się z resztą chłopaków, najbardziej niepocieszony był Tae, musiałam mu obiecać, że kiedyś jeszcze wybierzemy się razem potańczyć.W taksówce przytuliłam się do niego i nic nie mówiłam, co prawda złość powoli ustępowała, ale spojrzenie jakie posłał mi Jackson gdy mijaliśmy go wychodząc nadal mnie prześladowało.
CZYTASZ
Tylko rok
FanficOna, młoda kobieta po przejściach, pracująca w małej agencji reklamowej jedzie na roczny staż do bliźniaczej firmy w Seulu. Czy da radę w pracy, w której będzie miała tylko męskie towarzystwo? W założeniu, miało być 10 rozdziałów, będzie dużo więc...