57) Pojmanie

309 33 29
                                    


Evan Drachiel Beerhart

Evan Drachiel Beerhart

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

*

- Wiedziałem. - syknął Dettlaff, kiedy wracali z wieży, do podziemi Regisa. – Wiedziałem, że coś z nim jest nie tak, ale nikt mi nie wierzył!
- Jestem w ciężkim szoku - powiedział ze smutkiem Darius. - Nigdy nie podejrzewałbym go o coś takiego. Byłem przekonany, że był przy mnie przez cały czas, gdy spałem. A okazuje się, że przez te dwieście lat zorganizował własną sektę... Że zabija wampiry... To... - zaciął się. -  To jest wstrząsające. Naprawdę nie wiem, jak mam to skomentować. Wybaczcie mi moją naiwność, nie miałem pojęcia, że...-
- TY jesteś w szoku? - powiedział ściśniętym głosem Regis, przerywając mu. - Myślałem, że go znam! Że nigdy nie skrzywdziłby nikogo niewinnego... Sam mi się ostatnio zarzekał, że nie ma z tym nic wspólnego, gdy zapytałem go o to wprost... A sądziłem, naprawdę sądziłem, że mogę mu ufać...- wyszeptał, rozgoryczony.
- Cóż, nie podejrzewałem o to Beerharta, przyznaję szczerze, bo zdawał mi się porządnym człowiekiem, ale to jest całkiem logiczne wyjaśnienie. - odezwał się Geralt, idąc przodem, bez zbędnego pośpiechu. - Jako jedyny przeżył tę dziwną mutację... Może jednak mu to zaszkodziło bardziej, niż by się nam zdawało? Może ubzdurał coś sobie, może stwierdził, że stracił duszę przez tę przemianę, a teraz próbuje ją jakoś odzyskać? - zastanawiał się na głos wiedźmin, rozpatrując motywy zbrodni i eksperymentów. - Ma gadane, mógł przekonać do tego wiele osób, miał przecież na to czas...
- Jak mogłem być taki łatwowierny? - spytał rozżalony Regis, czując, jakby pękało mu serce.. - Cała jego prawość i dobro były tylko przykrywką pod to, żeby mógł bezkarnie mordować...
- Regisie, nie miałeś na to wpływu. - Darius podjął próbę pocieszenia go, zrównując się z nim krokiem i kładąc cyrulikowi rękę na ramieniu. - Nie byłeś przy nim przez ostatnie lata, to przecież nie twoja wina... Nie sądziłem, że powinienem go pilnować, jest mi naprawdę przykro... Mnie również okłamywał cały ten czas. Nie mogliśmy wiedzieć, że tak naprawdę jest seryjnym mordercą, bo niby skąd?
- I co teraz? - zapytał racjonalnie, milczący dotąd, Dettlaff. - Złapiemy go i zamkniemy?
- Zamkniemy oczywiście... W Tesham Mutna. - westchnął z niechęcią Darius. - Z każdą inną klatką poradzi sobie z równą łatwością, co młode wampiry, znam już trochę jego możliwości; nie ma co ryzykować. Nie może zabić już nikogo więcej. Nie możemy na to pozwolić.
- I co dalej? - Dettlaff nie ustępował. - Powołamy nowy sąd nieumarłych, żeby odbył się proces?
- Ejże, panowie. - wtrącił się Geralt, marszcząc zaraz brwi. - To nie jest wampir. To człowiek. On żyje. Powinien być sądzony i karany wedle ludzkich praw.
- Wolnego! - wzburzył się Darius. - Człowiekiem on również nie jest. Nie może być sądzony według ludzkich praw. Żaden człowiek nie przeżył tylu lat, co on, że już nie wspomnę o piciu krwi i regeneracji...
- Wampirzej krwi, nie ludzkiej, skoro już o tym mówimy. - zirytował się Geralt. - Nie ma w ludzkim prawie absolutnie żadnej wzmianki o tym, by był to nielegalny proceder...-
- Rozumiem, że Beerhart nie może być więc osądzony, bo musiałaby powstać odrębna rasa mieszańców, aby go osądziła, aby mógł zapaść prawomocny wyrok, tak? - parsknął zirytowany Dettlaff, wcinając się białowłosemu w zdanie. - Do tego to się sprowadza? Błagam, wiedźminie, toż to czyste żarty!
- Myślę, że powinny być powołane dwa sądy. - powiedział wreszcie Darius. - Tak przynajmniej będzie sprawiedliwie.
- Trudno mu będzie udowodnić winę. - dodał po chwili Geralt, krzywiąc się na samą tą myśl. - Nie ma żadnych świadków, żadnych poszlak, nikt nie widział go w trakcie dokonywania morderstwa... Jest tylko stos trupów. Taka sprawa może się ciągnąć latami, o ile w ogóle nie wywinie się od kary. Musimy znaleźć kogoś z tej sekty, żeby potwierdził na rozprawie, co dokładnie Beerhart robił dla Nowego Porządku.
- Nie możemy go po prostu zabić? - prychnął Dettlaff, zakładając ręce. - Przecież...-
- A ty chciałbyś być zabity bez wyroku, Dettlaff? - syknął Darius, w konfrontacyjnym tonie. - To był mój przyjaciel! Ba. Traktowałem go prawie jak syna! Nawet jeśli jest mordercą, ma prawo do sprawiedliwego sądu, rozumiesz? To jest bezdyskusyjne!

Regisowe Historie // Witcher/ Wiedźmin fanfiction (bxb)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz