Delikatnie otworzyłem oczy, a światło znajdujące się w pomieszczeniu skutecznie mnie oślepiło. Zamrugałem kilka razy i bardzo powoli uniosłem rękę, by przetrzeć dłonią powieki co było dla mnie wielką trudnością.
Chciałem podnieść się do pozycji siedzącej, jednak trudno mi było wykonać z początku jakikolwiek ruch. Dopiero po większym rozbudzeniu uniosłem się i rozejrzałem się po pokoju. Nagle do sali wszedł lekarz i dopiero wtedy ogarnąłem gdzie się tak na prawdę znajduję.
-Obudził się!-powiedział głośno mężczyzna i wybiegł z sali, a przy moim łóżku zaczęli się gromadzić lekarze i pielęgniarki pytając się mnie jak się czuję.
Spojrzałem na szafkę przy moim łóżku, na którym było pełno, kolorowych rzeczy. Do łóżka przyczepione były balon, a ja od razu wiedziałem od kogo to wszystko jest. Uśmiechnąłem się pod nosem.
-Ile tu leżałem..?-zapytałem mocno zachrypniętym głosem.
-Prawie miesiąc-odpowiedziała szybko pielęgniarka badająca mnie-Tętno w normie-powiedziała do innej kobiety, która jedynie skinęła i zapisała coś na jednej z kartek.
Nagle do sali weszła moja mama, a na mój widok zakryła dłonią usta i podbiegła do mojego łóżka. Wyglądała jak nie ona. Jej włosy były w całkowitym nieładzie, a oczy były mocno podkrążone.
-Tak się cieszę, że ty żyjesz!-zapłakała głośniej co mnie bardzo zdziwiło.
-Gdzie jest Seonghwa?-zapytałem, na co ta otworzyła szerzej oczy i zapłakała jeszcze głośniej-Mamo? Gdzie Seonghwa?-spytałem bardziej niepewnie. Wciąż nie odpowiadała.
Nagle zauważyłem na szafce jakieś kartki. Złapałem za nie i zacząłem je czytać według dat na nich napisanych. Moje oczy z listu na list coraz bardziej się szkliły, a szczególnie na tym ostatnim.. "Chyba będę potrzebny do uratowania ci życia."
W jednym momencie zerwałem się z łóżka i wstałem na równe nogi prawie przy tym upadając. Po chwili ruszyłem nie zważając na ból. Jedynie łapałem się ram łóżek bądź ścian, by nie upaść.
Wybiegłem z sali i zacząłem się rozglądać. Ludzie wokół popatrzyli na mnie jak na wariata, jednak nie obchodziło. Gdzie on do cholery jest?!
Nagle zauważyłem jak moja mama wybiega za mną, a po chwili przytula mnie mocno do siebie. Zacząłem głośno płakać.
-Seonghwa b-był bardzo dz-dzielny...-zaczęła szeptać mi do ucha.
-G-gdzie on jest, mamo?!-krzyczałem wciąż, na co ta odsunęła się ode mnie i spojrzała mi w oczy.
-Oddał ci swoje serce, żebyś ty mógł żyć...-powiedziała cicho. Momentalnie po prostu się rozryczałem. To nie mogła być prawda! Czemu to do cholery zrobił?!
W jednym momencie gdzieś w oddali zobaczyłem lekarzy i pielęgniarki wyprowadzających z jednej z sal łóżko z kimś... Przykrytym całkowicie prześcieradłem. Momentalnie odsunąłem się od mamy i wciąż słabo podbiegłem do łóżka. Kiedy byłem już wystarczająco blisko odciągnął mnie jeden z lekarzy.
-Kim pan jest?-zapytał poważnie.
-Kang Yeosang!-wykrzyknąłem kompletnie nie panując nad sobą. Na moje słowa mężczyzna posmutniał co tylko utwierdziło mnie w moim przekonaniu-N-Niech pan nie mówi mi- ż-że to był...-nie dokończyłem przez wybuch płaczu.
-Przykro mi...-położył dłoń na ramieniu, a po chwili wyjął z kieszeni złożoną kartkę-Pan Park Seonghwa kazał panu to przekazać...-westchnął i podał mi papier, po czym po prostu odszedł zostawiając mnie samego.
Szybko oparłem się o ścianę i bezsilnie zjechałem po niej w dół głośniej płacząc. Wziąłem głośny oddech i spojrzałem na kartkę. Powoli ją otworzyłem i zacząłem czytać, a przy tym łzy zaczęły lecieć jeszcze szybciej i mocniej.
Po przeczytaniu wszystkiego zacisnąłem mocno oczy i przycisnąłem kartkę do swojej klatki piersiowej. Nie mogłem po prostu uwierzyć, to tak bardzo bolało. Właśnie straciłem najważniejszą osobę w moim życiu, która umarła za mnie...
CZYTASZ
✔Hot Neighbor//Seongsang//Ateez
FanfictionNie mam pomysłu na opis więc sorka XD Nr. 12 #seonghwa Nr. 9 #jongho