Prologue

268 22 11
                                    


Stukot szpilek odbijał się od ścian starych, mugolskich kamienic. Clear szła przez na pozór opustoszałą ulice. Raczej nie przeszkadzało jej to, że jest praktycznie sama na jednej z najniebezpieczniejszych nie magicznych ulic Londynu. Była jedną z tych osób, którym samotność w niektórych momentach zupełnie odpowiadała. Na przykład dzisiaj, kiedy nie miała dobrego humoru. Pierwszym powodem dla którego dziewczyna nie była specjalnie zadowolona to świadomość, że już za tydzień wraca do Hogwartu. To nie tak, że nie lubiła tej szkoły. Akurat to była jedna z niewielu rzeczy, które tolerowała. Tam raczej ją denerwowali ludzie, oczywiście były pojedyńcze jednostki, które lubiła. Drugim powodem jej humoru, który pozostawiał wiele do życzenia jest fakt, że musi iść w szpilkach, w deszczu do tego przez mugolską ulice. Jedynym pocieszeniem tej sytuacji jest to, że zauważyła swój punkt docelowy, a mianowicie stary, kamienny mur w ślepej uliczce. Podeszła do muru, następnie delikatnie dotknęła go ręką wolną od różdżki. Hasło starała się wypowiedzieć jak naj ciszej. Przecież nie chciała wydać mugolom tajnego przejścia do swojej rodzinnej willi.

— 𝐼𝑛𝑓𝑖𝑒𝑟𝑛𝑜.- Rodzina Hunter miała Hiszpańskie korzenie stąd wzięło się hasło, które strzeże czarnej willi.

Po wypowiedzeniu hasła, dziewczyna szybkim krokiem weszła w przejście. Jej oczom ukazała się duża a wręcz ogromną czarna willa z tak samo dużym ogrodem. Clear przeszła przez srebrną bramę. Jej oczom ukazała się mała fontanna po prawej stronie oraz małe jeziorko z przejrzystą wodą po lewej. Clear miała swoje ulubione drzewo. Była to magiczna jabłoń nad wyżej wspomnianym jeziorkiem, która w lato miała cudowne czerwone kwiaty. Były one jedną z niewielu rzeczy które w ogrodzie rodziny Hunter były innego koloru niż czarny, biały lub poprostu szary. Oprócz czerwonych kwiatów jabłoni była tam jeszcze jedna kolorowa rzecz. Ulubione kwiaty Clear. Może banalne i typowe, ale były to róże. Piętnastolatka bardzo się z nimi utożsamiała. Z tyłu domu mieścił się duży taras oraz również sporych rozmiarów basen.
Clear przeszła przez chodnik znajdujący się naprzeciw domu i zapukała do drzwi. Kiedy otworzył jej blond włosy chłopak bardzo się zdziwiła.

— Louis?

— We własnej osobie. - Blondyn miał niezły ubaw z Clear, która na twarzy miała wymalowany szok.

— Ale... Gdzie twoje czarne włosy i miałeś być w delegacji?!

— Ej spokojnie, czarny mi się znudził, a sprawę wyjaśniliśmy szybciej, niż myśleliśmy więc szef powiedział, że możemy wyjechać tydzień wcześniej. - Młoda Hunter była w szoku, ponieważ jej brat pracował jako auror, więc takie rzeczy zdarzały się naprawdę bardzo rzadko.

— Super, to znaczy, że dzisiejszych dzień spędzimy razem. Sorry Lou jutro nie mogę. Widzę się z Blaisem.

— No pewnie, rozumiem, młoda jesteś korzystaj.

— Lou... Przypominam, że to tylko 3 lata.

— Hahaha spokojnie duża dziewczynko.

— Lou...

— No dobra, dobra już przestaje.

— Raczej chciałam zapytać czy wpuścisz mnie do mojego domu, ale przestać też możesz.

— Ach no tak, zapomniałem, wchodź.

Clear rozejrzała się po swoim domu w którym nie była tak dawno. Ostatnio jakoś nie chciało jej się przebywać w swojej ogromnej i ciemnej willi. Z racji czego nocowała tydzień u Blaisa i dwa tygodnie u Clarisse. Clarisse Sandstone jest najlepszą przyjaciółką Clear od praktycznie urodzenia.

— Coś do jedzenia?

— Nie, dzięki muszę iść na górę, rozpakować się.

— Jasne powodzenia Cleari.

— Ugh... Lou nie nazywaj mnie tak.

— No, jasne jasne idź już się rozpakować.

Pokój był identyczny jak ostatnim razem. Może z jedną zmianą. Było posprzątane, skrzaty domowe robią swoje. Clear z racji tego, że już raczej nie wiedziała co ma robić w tym nudnym dniu poszła spać.

𓆙

Kiedy Clear obudziła się następnego dnia spojrzała na zegar wiszący na przeciw jej łóżka. 12:16, miała jeszcze sporo czasu do spotkania z Blaisem, które miało odbyć się o 16:00 w jego domu. Później pewnie jak zwykle udadzą się do Hogsmeade. Wtedy przypomniała sobie, że wczorajszy dzień miała spędzić z Louisem a zamiast tego usnęła. Jednak ostatecznie zdecydowała, że później go przeprosi.

— Dzień Dobry Kochanie. Jak się spało? - do pokoju właśnie weszła mama Clear. Mimo, że dom rodziny Hunter był ciemny, a jego domownicy wyglądali na poważnych i bezwzględnych ludzi to wbrew początkowym założeniom, byli naprawdę kochająca się czysto krwistą rodziną, która ani myślała o przyłączeniu się do Voldemorta. Tata Clear i Louisa, Tony Hunter jest szefem biura autorów, a mama Victoria Hunter to jedna z najważniejszych osób w Wizengamocie. Louis jak już wiadomo to auror.

— Dzień Dobry mamo jest okej, ale jestem głodna. Mogłabyś poprosić Millie, żeby przyniosła mi śniadanie? Muszę jeszcze posprzątać pokój i ogarnąć się na spotkanie z Blaisem.

— Skrzaty mogą za ciebie posprzątać.

— Wiem, ale wolę zrobić to sama.

— No, dobrze niech ci będzie. Już idę zawołać Millie. Śniadanie zaraz będzie.

— Dzięki mamo, kocham cię.

— Ja ciebie też. - powiedziała Victoria na odchodne i wyszła z pokoju swojej córki.

Millie to skrzat domowy rodziny Hunter. Jednak z racji iż są oni za wyzwoleniem skrzatów, nie jest ona tu z przymusu. Poprostu skrzatka jest w rodzinie Hunter od pokoleń stąd brak chęci opuszczenia czarnej willi.

— Dzień Dobry panienko, jak się spało? Oto śniadanie dla ciebie, twoje ulubione naleśniki z kremem czekoladowym i truskawkami.

— Dziękuję Millie. Mi dobrze się spało dziękuję za wypranie pościeli.

— Ależ to drobiazg, smacznego.

— Dziękuję. - po tych słowach skrzatka zniknęła.

Jak trudno jest być miłym. To jedyne co przechodziło przez myśl Clear. Oczywiście, że szczerze kochała swoją rodzinę oraz przyjaciół więc to naturalne, że była dla nich miła. Ale kiedy myślała o tym, że musi być miła dla wszystkich uczni i nauczycieli w Hogwarcie to krew ją zalewała. Jedyne czego oczekiwali, a wręcz wymagali od niej rodzice, to w miarę zadowalające oceny i to żeby godnie reprezentować rodzinę Hunter w Hogwarcie jako córka ważnych osobistości z ministerstwa. To dobijające. Z takimi myślami Clear kończąc naleśniki zaczęła się przygotowywać do spotkania z jej czarnoskórym przyjacielem.

𓆙

Hej wszystkim. Nawet nie wiecie ile pisałam ten rozdział. Zaczęłam go coś około na początku wakacji. Czyli odrazu gdy pojawił się pomysł na książkę. Dziś wydaje pierwszy rozdział i stresuje się tym niemiłosiernie. Mam nadzieję że będzie jakikolwiek odzew i że zostawicie gwiazdki. Będę wdzięczna za korektę jeżeli pojawią się błędy, bo klawiatura mi trochę nawala.

Wasza ✨ Dżuls ✨ 💞

ℒℴ𝒸𝓀ℯ𝒹  - 𝐿𝑒𝑔𝑎𝑛𝑑𝑎 𝑆𝑙𝑦𝑡ℎ𝑒𝑟𝑖𝑛𝑢 (zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz