Rozdział 49

1.4K 74 78
                                    

Urodziny James i Remusa zbliżały się coraz szybciej. Przyjaciele mieli już wszystko zapięte na ostatni guzik. Syriusz i Lena musieli jeszcze zająć się tortem, dlatego w czwartek po lekcjach zeszli do kuchni.

- O jakim smaku robisz dla Jamesa? 

- Śmietankowy z advokatem i malinami. - wyszczerzył się. - Na pewno będzie mu smakował. Ja nawet nie będę pytał jaki robisz dla Remusa. - zaśmiał się, a dziewczyna zachichotała. 

- No tak. To przecież logiczne. - stanęła przy jednym z blatów i wyjęła przepis z kieszeni. - Tak w ogóle to ty umiesz robić torty?

- Ja miałbym nie umieć? - parsknął, a dziewczyna spojrzała na niego głupio. - Chodzi o to, że nikt nigdy nie robił mi tortów. Skrzat mnie nie lubił, matka nie obchodziła żadnych urodzin, a ja w końcu musiałem nauczyć się sam. - wzruszył ramionami. - Gdy zrobiłem pierwszy tort miałem 9 lat. Regulus kończył 7, więc przygotowałem mu go wtedy z przepisu Bathildy Bagshot w jakiejś gazecie. Może i nie był zbyt smakowity, ale oboje jakoś go przełknęliśmy. Ważne było dla mnie wtedy, że się cieszył... - uśmiechnął się smutno, a dziewczyna się mu przyjrzała. 

- Brakuje ci go, prawda? - zapytała spokojnie, a on wziął miskę i łyżkę unikając jej wzroku. 

- Poszliśmy swoimi drogami i nie możemy tego zmienić. W każdym razie zawołajmy jakiegoś skrzata, by podał nam składniki, bo nie wiem gdzie co jest. 

- Przydałby się Peter. On by wiedział. - blondynka parsknęła, a Black się zaśmiał. 

- Tak, tak. Mogę prosić jakiegoś skrzata? - uniósł trochę głos i rozejrzał się po pomieszczeniu. Po chwili zobaczyli małe stworzenie idące w ich stronę. 

- Słucham. - odezwał się piskliwym głosem, a Watson uśmiechnęła się przyjaźnie.

- Moglibyśmy prosić o parę składników? - podała skrzatowi dwie kartki, a ten kiwnął głową i zniknął za zakrętem. Nie minęła minuta, a ich stół zapełnił się masą produktów potrzebnych do zrobienia tortów. 

- No to gotujemy! - brunet podwinął rękawy, a blondynka związała włosy. Złapała za miskę i zabrała się do roboty. 

- Lenuś, nie umiem otworzyć mąki. Pomożesz mi?

- Serio? - uniosła brew. - Jak można tego nie umieć?

- No można. Otworzysz?

- Nie wkręcaj ty mnie. Mam zamiar wrócić do dormitorium czysta. 

- Ups? - chłopak otworzył produkt i wziął trochę do ręki. Rzucił w blondynkę, nim ta zdążyła uciec i wybuchnął śmiechem. - Jak ty dobrze mnie znasz.

- Znam! - warknęła. - I wiedziałam, że gotowanie z tobą prędzej czy później źle się skończy, debilu! - złapała za jedno jajko i rozbiła je na głowie bruneta. 

- Ej! - Black złapał za mleko, a dziewczyna zrobiła krok w tył. 

- Stój. Jesteśmy kwita. Odłóż te mleko i zabierzmy się do pracy, zanim James i Remus zaczną się zastanawiać gdzie nas wcięło. 

- Dobra. - odstawił mleko na stół i wsypał mąkę do miski. 

- Super. - Gryfonka poszła w jego ślady. 

Po półtorej godziny, gdy już kończyli nakładać krem, w kuchni zjawiła się Lily. Podeszła do stołu i wsadziła palca do resztki kremu Blacka. Oblizała palca i wytarła go chusteczką. 

- Wyczuwam alkohol, ale jest pyszne. Mogę spróbować twojego, Lena?

- Pewnie. - podała jej łyżeczkę z kremem, a ruda od razu go zjadła. 

Zmierzch // Remus Lupin ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz