Droga Sue,
Właściwie myślałam, że już więcej nie skieruję do Ciebie żadnego słowa. Ostatnim razem spaliłam wszystkie listy, próbując odciąć się od wspomnień. Ale dzisiaj mija dokładny rok, od kiedy pierwszy raz napisałam. I będzie to ostatni mój list do Ciebie.Urywasz nagle. Końcówka długopisu ląduje między twoimi wargami. Rozglądasz się po otoczeniu, skanując je powoli. Los Angeles. Kalifornijskie wybrzeże, bezchmurne niebo i ty. Wykorzystujesz chwilę przerwy, żeby w skupieniu podsumować ostatni czas.
Jutro gram jeden z ostatnich koncertów w Stanach. Później moja pierwsza trasa nieubłaganie zbliży się do finiszu. Uśmiecham się lekko. Bo naprawdę to zrobiłam. Nagrałam płytę o bólu i trwaniu w zawieszeniu, ukazałam ją całemu światu i moje życie, cóż, ruszyło wreszcie do przodu. A ja chyba dostałam wolność, o którą tak uparcie walczyłam. I niczego nie żałuję.
Pamiętam idealnie ten moment, kiedy pół roku temu spakowałam swoje walizki i stawiłam się na Heathrow, skąd miała zacząć się moja podróż z koncertowaniem. Bilet do Paryża niemal palił w mojej ręce. Ed i Niall odprowadzili mnie na lotnisko, a ja ciągle rozglądałam się w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby mnie zatrzymać. Tak naprawdę oczekiwałam Harrego, jego słów pocieszenia, czegoś, co dałoby mi nadzieję. Ale nic takiego nie nastąpiło. Pożegnałam się z dwójką najważniejszych facetów w moim życiu, a potem usiadłam w samolocie, wzbijającym się w powietrze. A ja wierzyłam, że wzbijającym się w mój nowy, mały świat.Przypominasz sobie tę chwilę oraz swoje rozczarowanie. Z jednej strony chciałaś zacząć koncertować, wyrwać się na chwilę, a z drugiej...chciałaś powodu, by zostać. Ty chciałaś być powodem, dla którego ktoś chciałby cię zatrzymać.
Uśmiechasz się delikatnie, kręcąc głową. Ciche hałasy na dole apartamentowca zwracają twoją uwagę.Pierwszy koncert był naprawdę stresujący. Moje ręce drżały i prawie nie potrafiłam chwycić akordu. A potem przypomniałam sobie, że przecież gram dla Ciebie. I wszytko zaczęło powoli się układać.
Po koncercie udałam się do paryskiego hotelu. Usiadłam na balkonie, zaciągając się rześkim powietrzem i pomyślałam o wielu rzeczach. Pierwszy raz zatęskniłam za moim angielskim życiem. Za życiem, w którym wyjechałam z Mullingar, za życiem, w którym kłóciłam się z Niallem, za życiem, w którym poznałam Eda, w którym widziałam Cię tańczącą na scenie Docks, za życiem, w którym pewnego dnia przestałaś oddychać, a ja długo nie mogłam się z tym pogodzić, za życiem, w którym zaczęłam pisać piosenki, za życiem, w którym zaprzyjaźniłam się z Harrym, za życiem, w którym widziałam załzawione spojrzenie Nialla, kiedy godziliśmy się pod jego apartamentem, za życiem, w którym zakochałam się w pewnym brunecie z zielonymi oczami. Za wszystkimi dobrymi i złymi chwilami. Wszystko to, na co narzekałam, miało przecież swoje znaczenie. Zrozumiałam po prostu, że cały czas szukałam portu. A może byłam w nim od samego początku?Słyszysz czyjeś kroki na schodach.
Tego samego wieczoru, gdy już miałam kłaść się spać, moją chwilę wytchnienia przerwało pukanie do drzwi. I naprawdę niczego się nie spodziewałam, ale widok Harrego w progu, był zaskoczeniem i jednocześnie był wszystkim co mogło mnie uratować. I jego słowa, gdy wypowiada, jak bardzo mu mnie brakowało, cały czas świdrują w mojej głowie.
Czyjaś postać siada za tobą, umieszczając głowę na twoim ramieniu. Wplątujesz rękę w jego czekoladowe loki.
Siedzę najzwyklej na kremowym dywanie na górze apartamentowca Stylesa. Chłopaka, który uratował mnie, a ja uratowałam jego. Słyszę śmiechy Nialla, Eda, Amy, Lou, Zayniego i Liama na dole, więc nie potrafię być nieszczęśliwa. A czułe objęcie Harrego towarzyszy mi tak często, jak to tylko możliwe.
- Znowu przegrałem w Fifę - cichy, markotny głos chłopaka dociera do twoich uszu. Śmiejesz się, całując go przelotnie. - Schodzisz na dół? Liam zamówił pizze - dodaje.
- Tak, za chwilę - kiwasz głową, Harry wstaje, nie opuszcza jednak pomieszczenia.Jutro jeden z moich ostatnich koncertów. Wiem, że mnie nie zawiedziesz. Wiem, że będziesz na nim, nawet jeżeli nie dojrzę twojej obecności.
A ja, cóż...znalazłam swój port i już nie boję się żadnego sztormu.Zerkasz na chłopaka, który stoi w drzwiach. Kończysz list, podchodzisz i łapiesz go za rękę. Wszyscy twoi najbliżsi są na dole apartamentowca, a kalifornijska noc osiada powoli na zewnątrz. I jesteś dokładnie tam, gdzie miałaś być.
Ten ostatni raz, na zawsze Twoja,
Nuria.***
Jest i epilog. Krótki i podsumowujący. Dziękuję za każde wejście, każdy głos i każdy komentarz. Nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć Wam wszystkiego dobrego w Nowym Roku. ;)
Dziękuję, pozdrawiam i zapraszam na nową historię z Lukeyem w roli głównej, którą znajdzieje na moim profilu na wattpad i blogspocie. Dajcie znać, czy mam ją pisać dalej.
xxx
CZYTASZ
Docks. h.s. / zakończony
FanfictionCo poświęciłeś dla sławy? Czy było warto? Skomplikowana historia ludzi, którzy nie mają nic prócz wątpliwości, niezadanych pytań i kliku ułożonych piosenek. Śmierć, życie, rozstania, powroty, przyjaźń, miłość. Muzyka, która prowadzi na szczyt popul...