-2-1-

217 18 9
                                    

- Więc jednak żyjesz...
Powiedział Taehyung będąc w szoku. Miał przed sobą kobietę od dawna uważaną za zmarłą. Kobietę, która była córką szefa wrogiego im gangu. Kobietę, dzięki której te gangi żyły teraz w jakimś dziwnym porozumieniu. Dzięki małżeństwu z Yoongim połączyli bowiem siły, choć bardziej wyglądało to jak nie wchodzenie sobie w drogę. Chcieli jedynie porozumienia i spokoju by móc działać bez większego ryzyka, że ktoś zginie. W związku z tym zdrady były czymś normalnym. To małżeństwo było biznesem i trwało jakieś trzy lata. Przynajmniej Tae myślał tak do tej pory.
Jakiś rok przed tym jak Yoongi uwolnił go od kata, miał miejsce ogromny pożar w domku letniskowym. Kobieta miała tam spędzać czas ze swoim ówczesnym kochankiem. Spłonęli wszyscy. Nikt nie przeżył. Ona też została uznana za martwą. Na szczęście nie zepsuło to relacji między gangami. Okazało się bowiem, że ogień podłożył ktoś od niej. Prowokacja, która skończyła się tragedią. Tae nie miał więc możliwości jej poznać.
Kobieta patrzyła na niego chwilę uważnie, a potem uśmiechnęła się szeroko, podniosła z łóżka i podeszła.
- Ty musisz być Kim Taehyung, kochanek Yoongiego... Rzeczywiście jesteś przystojny.
Taehyung skrzywił się wewnętrznie na określenie, jakiego użyła Soodam. Nie chciał być kochankiem. Nie chciał być tym drugim. Na zewnątrz jednak zachował kamienny wyraz twarzy.
- Jesteśmy zaręczeni...
Mruknął, starając się powstrzymać złość. Nie chciał się na niej wyżywać. Nie miał jej za złe tego, że żyje. Przecież to nie jej wina. Nawet nie zasługiwała na śmierć. Była jedynie kolejną przeszkodą do pełni szczęścia. Przeszkodą, którą prawdopodobnie można było łatwo zlikwidować. Po tylu latach rozwód nie powinien być przecież problemem.
Dziewczyna zaśmiała się cicho i pogładziła go po policzku prawie czułe. Zacmokała z dezaprobatą, jakby miała do czynienia z dzieckiem.
- Obiecaliście sobie, że będziecie zawsze razem. Do tego nie potrzebujecie ślubu... On już ma żonę.
Powiedziała z uśmiechem, a potem wróciła na łóżko i spojrzała na dziecko. Miało jakieś dwa lata i nie było w żadnym stopniu podobne do Yoongiego. Przynajmniej to było pocieszające.

Taehyung usiadł w gabinecie Yoongiego skołowany. Przyszedł tutaj po krótkiej rozmowie z Soodam. Nie rozumiał co się dzieje. Dlaczego to się dzieje. Zastanawiał się co zrobił źle w poprzednim życiu, że teraz nie mógł być po prostu szczęśliwy. Patrzył ze smutkiem na pierścionek, którym się bawił. Znak ich związku. Potwierdzenie tego, że chcieli być razem. Pomyślał o tym, że mieli zarezerwowane bilety do Vegas żeby wziąć ślub. Nie wyobrażał sobie teraz tego... Jak mieli wziąć ślub skoro Yoongi miał żonę.
- Taehyung?
Yoongi wszedł do pomieszczenia i wypuścił trzymane w dłoniach dokumenty. Nie spodziewał się powrotu tego chłopaka tak szybko. Myślał, że ma jeszcze kilka dni. Chciał być w pełni gotowy by go przywitać. Szybko podszedł do fotela, na którym siedział chłopak i wziął to silne ciało w ramiona. Tęsknił za nim. Tak bardzo go kochał. Pragnął być z nim przez cały czas. W końcu miał go tu ponownie. Nie musiał się zadowalać krótkimi rozmowami telefonicznymi. Drgnął, gdy Tae nie oddał uścisku. Spojrzał na niego w szoku, gdy ten odsunął się przybity.
- Wyjaśnij mi o co chodzi z Min Soodam.
Powiedział stanowczo. Był zły, że został zaskoczony. Wolałby być uprzedzany o takich rzeczach. Wtedy była mniejsza możliwość, że zrobi z siebie idiotę. No i jednak powrót osoby uważanej za zmarłą był chyba istotny.
- Spotkałeś ją?
Yoongi był wyraźnie w szoku. Zaczął masować skronie palcami co było dla Taehyunga znakiem, że coś nie szło po jego myśli. Młodszy prychnął cicho.
- A co? Chciałeś ją przede mną ukrywać?
Zakpił. Nie miał zamiaru się hamować. Yoongi zaprzeczył szybko i usiadł w drugim fotelu, tuż obok chłopaka. Ujął jego dłonie, na co, o dziwo, Tae pozwolił. W końcu obaj mimo wszystko za sobą tęsknili. I Taehyung nie potrafił z tym walczyć nawet jeśli chciał. No i nie miał jeszcze aż takich powodów żeby odsuwać od siebie ukochanego. Chciał jedynie dowiedzieć się co się dzieje.
- Okazało się, że Soodam nie było wtedy w tamtej rezydencji. Nigdy tam nie jeździła. Zawsze wysyłała dziewczynę podobną do niej. Szukała wolności... Przez to pracujący tam ludzie byli pewni, że się pojawiła i spała w swojej sypialni gdy wybuchnął pożar... Nie wszyscy tam nocowali więc mogliśmy zapytać tych, którzy akurat na noc wracali do siebie... Pamiętasz, opowiadałem Ci o tym... Gdy Soodam dowiedziała się o pożarze wykorzystała to i zmieniła swoją tożsamość. Przyjęła imię dziewczyny, którą za siebie podstawiała i żyła spokojnie w Japonii. Do czasu aż ktoś jej nie rozpoznał i nie musiała uciekać... Jest tutaj od dwóch miesięcy. Zabili jej partnera, tego, z którym uciekła...
Powiedział Yoongi powoli, starając się nie pominąć niczego. Skrócił dość mocno całą historię ale nie widział sensu we wchodzeniu w szczegóły. Szczególnie, że nie wnosiły one nic nowego do obecnej sytuacji. Wszyscy myśleli, że kobieta nie żyje. Okazało się jednak, że ma się dobrze. Wróciła. Koniec. Teraz trzeba było jakoś to rozwiązać.
Taehyung słuchał wszystkiego uważnie marszcząc przy tym brwi. Szukał nieprawidłowości. To nie mogło być takie proste. Nagle drgnął, gdy coś sobie uświadomił. Skoro Soodam była tu od dwóch miesięcy, Yoongi miał możliwość poinformowania go o wszystkim. Nawet jeśli nie chciał mówić konkretów, mógł chociaż wspomnieć, że gdy wróci będą musieli porozmawiać o czymś ważnym. Przecież to było ważne. Tymczasem ich rozmowy skupiały się głównie na ślubie... Który w obecnej sytuacji nie mógł mieć miejsca.
- Jak długo wiesz?
Suga uniósł brew zaskoczony. Takiego pytania się nie spodziewał. Sądził, że wszystko już powiedział.
- Słucham?
Spytał cicho, jednocześnie pokazując, że pytanie nie bardzo mu odpowiada. Ktoś, kto ich nie znał, mógłby stwierdzić, że nic na to nie wskazywało. Tae widział jednak, że Yoongi coś ukrywa. Bo gdyby to było wszystko, nie denerwowałby się tak bardzo. Miał jednak nadzieję, że chodzi jedynie o komplikacje z rozwodem. Błagał o to w myślach wszelkie bóstwa.
- Jak długo wiesz o tym, że ona żyje... I dlaczego mi nie powiedziałeś wcześniej... Nie kłam, wiesz, że zauważę...
Powiedział cicho. Spojrzał Yoongiemu w oczy.
- 5 lat... Wiem od pięciu lat...
Powiedział starszy i spuścił wzrok. Tae wyrwał dłonie z uścisku. Był w szoku... Yoongi ukrywał to przed nim tak długo... Okłamywał go.
- Dlaczego?... Dlaczego nic nie mówiłeś?
Min spojrzał na niego z dziwną desperacją.
- Na początku to były plotki... Ktoś mówił, że ją widział. Gdzieś pojawiło się zdjęcie osoby podobnej do niej... Ale nie było konkretnych śladów więc nie chciałem cię martwić... I nie chciałem żebyś pomyślał, że ledwo się zaręczyliśmy, a ja wymyślam szukanie zmarłej żony...
Yoongi wziął głęboki wdech. Chciał znów uścisnąć dłonie ukochanego. Przyciągnąć go do siebie. Przytulić. Wiedział jednak, że Tae nie pozwoli na to dopóki wszystkiego nie wyjaśni. Nawet po tylu latach był nieufny wobec wielu sytuacji...
- A potem?
Dopytał V, starając się przy tym za bardzo nie unosić. Jasne, był zły. W pewnym sensie rozumiał jednak obawy ukochanego. Za dużo działo się w ich życiu i mógłby być podejrzliwy. Po jakimś czasie było już jednak dobrze.
- Potem chciałem załatwić to sam.
Powiedział Yoongi, a Tae poczuł jakby dostał w twarz. Słowo "sam" huczało w jego głowie. Yoongi nie chciał jego pomocy. Nie chciał żeby mu towarzyszył przy tak ważnej sprawie... Wolał mydlić mu oczy.  Nie powstrzymał łez. Nie miał na to siły. Przecież obiecali się wspierać. Ufać sobie nawzajem. Pomagać. A Yoongi nie chciał jego pomocy. Zsunął obrączkę z palca i położył ją na stoliku. Yoongi obserwował jego ruchy w szoku. Spodziewał się wszystkiego, ale nie tego.
- Daj znać gdy zrozumiesz, że związek to nie "ja" tylko "my".
Powiedział Taehyung przez łzy, podniósł się gwałtownie i szybko skierował do wyjścia. Yoongi chciał go zatrzymać. Tae spojrzał na niego z gniewem.
- Chciałeś radzić sobie z żoną sam to sobie radź. Mnie w to nie mieszaj... Nie będę tylko kochankiem!.. A najwyraźniej nie tylko Soodam w ten sposób o mnie myśli...
Tae wyrwał rękę, którą wcześniej złapał Yoongi. Wyszedł z gabinetu trzaskając drzwiami.

Anything you want ~ Taegi/VkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz