Rozdział 12

662 54 5
                                    

Pov Dabi
Sięgnąłem po komórkę. Wydzwaniałem do Shigarakiego ale to na nic. Nie dość że nie odbierał to jeszcze poczta głosowa. Zajebiście. Teraz to nawet go nie będę mógł namierzyć. Gdyby chociaż napisał wiadomość że wszystko w jak najlepszym porządku... Ale nie. Nic. Totalnie nie dawał żadnego znaku życia. Martwiłem się o niego. W końcu to mój szef. Nawet gdybym chciał coś zrobić to nie wiem co. Przecież nie wiem gdzie się znajduje, dlaczego nie odbiera... I nie wiem ewidentnie nic.
Zostało mi tylko... Czekanie w nadziei? To nie daje satysfakcji. Włączyłem telewizor, w końcu i tak nie miałem nic lepszego do roboty. Przełączałem z kanału na kanał. Nie było i nic ciekawego. Przypadkowo wpadłem na wiadomości. Tam był... Shigaraki?! Przetarłem oczy i spojrzałem jeszcze raz. Definitywnie widziałem Tomure stojącego obok policji. Był przebrany w pomarańczowy mundurek i miał założone kajdanki.
- Wczoraj złapany złoczyńca okazał się członkiem jakże znanej ligi złoczyńców. Kręcił się w pobliżu pobliskiej starej uliczki. Endeavor, powiedz nam, jak się czujesz ze swoim sukcesem? - wypowiedział się dziennikarz
Endeavor... Nie... Enji złapał Shigarakiego?
W tym momencie poczułem się bezsilny. A jeszcze tak niedawno wyzywałem tym mianem bohaterów.
- Jestem zadowolony ze swojej pracy. Mam nadzieję że będzie więcej takich sukcesów. W końcu pokonam całą ligę. - odpowiedział Endeavor
Wyłączyłem to. Nie mogłem tego więcej słuchać. Przecież teraz szanse na uratowanie Tomury są... Prawie zerowe.
- Toga, musimy porozmawiać. - weszłem i usiadłem obok na łóżku - Hawks, mógłbyś na chwilę wyjść?
- Tak, nie ma problemu - wyszedł zamykając drzwi
- O co chodzi? - uśmiechnęła się Himiko
- Wiesz że Shigarakiego nie ma od dwóch dni...
- Może się gdzieś błąka. Kto wie co mu przyszło do głowy
- Nie do końca o to chodzi. Go złapała policja.
- No to na co czekamy? Już, idziemy po niego.
- Toga, czekaj. Osoba która go złapała... To mój ojciec.
- Enji? Ale... Przecież się nie liczy kto go złapał, prawda?
- Właśnie nie do końca.
- Chodzi Ci że będziesz musiał z nim walczyć? Przecież go nienawidziłeś. On nienawidził ciebie. Nawet nie wie że żyjesz. To w czym problem?
- Wiesz... Właśnie sobie ułożył karierę. Nikt w mieście się nie czuję bezpiecznie po tym jak All Might przeszedł na emeryturę. A Endeavor chce im zapewnić to poczucie pewności. Akurat mu się udaje... Jeśli zniszczymy jego pierwszą akcje ludzie już nigdy nie spojrzą na niego jak na prawdziwego, godnego zaufania bohatera. Odsuną się od niego. Porzucą go.
- Nie rozumiem. On się nad tobą znęcał a tobie się zachciało dbać o jego karierę?
- To nie tak. To po prostu mój ojciec. Zrozum to. Nie życzę mu źle mimo tego przez co przeszłem.
- Ah, tak? Czyli rozumiem chcesz zostawić Shigarakiego żeby twój odrażający ojciec cieszył się sławą? Dobrze wiesz ze dzięki Tomurze znaleźliśmy schornienie i zaczęliśmy normalnie żyć. Ale tak, bo ty już tego nie pamiętasz! Masz to totalnie gdzieś. Nie interesuje cię fakt że gdyby nie on to byśmy do teraz błądzili szukając swojego miejsca na ziemi. Do czasu aż by to nas nie przerosło. W końcu byśmy byli już zmęczeni życiem i skończylibyśmy wisząc na sznurku. Może właśnie tego chciałeś? O to ci chodziło? - krzyczała
- Dobrze wiesz że nie to miałem na myśli.
- Nie to miałeś na myśli? To proszę. Czekam. Wytłumacz mi o co ci chodziło.
- Ty nigdy tego nie zrozumiesz.
- Dlaczego tak uważasz?
- Bo jesteś z sierocińca, dobra? - podniosłem głos
- Myślałam że ci to nie przeszkadza. Myślałam że chociaż jedna osoba zaakceptowała mnie taką. Byłam naiwna. - wyszła z łzami w oczach i zatrzasnęła drzwi
Poszłem za nią wołając ją ale nie reagowała. W dodatku na koniec weszła do łazienki, zatrzasnęła drzwi  i jedyne słowa jakie z jej strony usłyszałam to były,, zostaw mnie ".
- Toga przecież nie mówiłem że cię pod tym względem nie toleruje. Nie zachowuj się jak dziecko.
- Powiedziałam coś. Odczep się ode mnie.
- Mogę tu czekać na ciebie ile tylko chcesz. Nie przeszkadza mi to. -  usiadłem opierając się o drzwi
- Masz 5 sekund. Jeśli nie odejdziesz od tych drzwi pożałujesz.
- Toga. Proszę cię. Nie zachowuj się jak rozpieszczone dziecko. Otwórz te cholerne drzwi.
- 1...
- No toga
- 2... 3... 4...
- Proszę
-5... - otworzyła i wyszła
Ja również automatycznie wstałem.
I szczerze mówiąc... Pierwszy raz widziałem Himiko zapłakaną. Odkąd pamiętam co kolwiek by się nie działo zawsze była optymistycznie nastawiona.
- Przeszły ci humory? - spytałem
Chwilę później widziałem już tylko urywek noża. Zrobiłem unik i złapałem Toge za nadgarstek. W jej dłoni widniało wypolerowane ostrze.
- Ty... Chciałaś mnie zabić?
- Nie. Chciałam Ci tylko dać nauczkę.
- Toga... Pamiętasz naszą obietnice?
- Nie
- Przysięgliśmy sobie że do śmierci będziemy się nawzajem chronić. A ty przed chwilą wyciągnęłaś na mnie ostrze.
- Co to ma do rzeczy?
- Może lepiej się naprawdę zamknij i uspokój. Dobrze to na ciebie zrobi.
- No dziękuję - odparła z sarkazmem
-Ja za to wyszłem i zostawiłem ją samą. Uważam że to najlepsze co mogłem w tym momencie zrobić.
- Hej - przyszłem do Hawksa
- O co się pokłóciliście? - spytał
- Czekaj, czekaj, skąd wiesz że się~
- Słyszałem jak krzyczeliście po sobie - przerwał
- Aha. Nic istotnego. - usiadłem obok blondwłosego na łóżku
- Nie wnioskowałbym w ten sposób.
- Po prostu nie twoja sprawa. - odparłem głowę o jego uda
- Wiesz, kłótnie to coś neutralnego w życiu człowieka. Nie istnieją ludzie którzy by się zgadzali pod każdym względem. - zaczął się bawić moimi włosami
- Tak, racja. - nie chciałem drążyć tematu
Nie wspominając już o tym że pierwszy raz się pokłóciłem z Togą
- To co robimy? - spytał
- Nie wiem. Mógłbym prosić cię o przysługę?
- Tak, pewnie. O co chodzi?
- Mógłbyś porozmawiać z Togą?
- Co ci tak na niej zależy? W końcu jesteście tylko współlokatorami.
- Racja. Tylko że chciałbym z nią zachować dobry kontakt. Zrobisz to dla mnie? - uśmiechnąłem się
- Jasne, ale co mam jej powiedzieć?
- Wytłumacz jej po prostu~ - w tym momencie się zatrzymałem. Przecież nie mogę powiedzieć Hawksowi o czym rozmawialiśmy.
- Tak?
- Albo inaczej. Mógłbyś tu poczekać chwilkę?
- Nie rozumiem
- Po prostu zaczekaj - wyszłem
Pov Toga
Tak, jestem z sierocińca, ale czy to znaczy że on musi mi to przypominać? Zawsze taka byłam. Ciężko jest mnie zranić fizycznie. Łatwiejsze jest rozwiązanie wejścia mi na psychikę. Nie chodzi o to że mam do niego o to żal. Po prostu pamiętam jak ukończyłam swoje 15 urodziny. Właśnie wtedy go poprosiłam żeby nigdy, ale to absolutnie nigdy nie wspominał mi o sierocińcu. Zgodził się. A skoro on złamał moją obietnice ja mogę złamać jego obietnice, prawda?
~~~
Czuje cringe pisząc to ale trzeba jakąś akcje wymyślić żeby coś trwało so XD a z zachowania to totalny fanon pozdrawia

🖤Odleć🖤Hot wings🖤Dabi x Hawks🖤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz