Kto bogatemu zabroni... czyli "Wielka Szóstka" (2014)

20 3 0
                                    

Poważnie? Tylko jeden Oscar? No dobra, lepszy rydz niż nic, ale każdy kto to widział... przyzna mi rację, że taki majstersztyk zasłużył na więcej. 

Czy może istnieć coś piękniejszego niż połączenie Disneya z Marvelem i Anime?

Albo po prostu z Japonią?

Iie chigaimasu.

Małe czepianko

Tak swoją drogą, na Disney+ nie ma wersji japońskiej "Wielkiej szóstki", a w koreańskiej bohaterowie mają inne imiona. Ale to już mniejsza.

Koniec małego czepianka

Schodząc jednak z tego lania wody do jakichś konkretów, pamiętam jak w podstawówce tuż po premierze, wszyscy mieli dosłownego bzika na punkcie tego filmu. Ja osobiście obejrzałam go dopiero po kilku latach, ale zrozumiałam od razu jego fenomen.

Jak zresztą zostało wspomniane na początku, nie jest to produkcja czystego Disneya, gdyż powstała ona we współpracy z mistrzami amerykańskiego komiksu, czyli właśnie z Marvelem. Dzięki temu dostaliśmy naprawdę oryginalny film, który wniósł powiew świeżości do animacji, czule pielęgnując działające od lat schematy kina superbohaterskiego.

Główną postacią jest tutaj genialny nastolatek imieniem Hiro, mieszkający w zaawansowanej technologicznie metropolii San Fransokyo. Dzięki jego osiągnięciom, udaje mu się wcześniej skończyć szkołę, dlatego postanawia wybrać się na studia do uniwersytetu na jakim studiuje jego brat Tadashi.

Poznaje tam paczkę jego przyjaciół oraz przygotowuje się na EXPO... (które odwiedza chyba sam zmartwychwstały Steve Jobs:)

gdzie przedstawia swój innowatorski wynalazek, który jeśli odniesie sukces, umożliwi mu kontynuowanie edukacji na wyższym szczeblu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

...gdzie przedstawia swój innowatorski wynalazek, który jeśli odniesie sukces, umożliwi mu kontynuowanie edukacji na wyższym szczeblu.

Niestety w trakcie wydarzenia dochodzi do tragedii, która bardzo mocno wpływa na dojrzewającego chłopaka. Kiedy upływa od niej nieco czasu, chłopak uruchamia przez przypadek zaprojektowanego przez Tadashiego robota medycznego imieniem Baymax, a  wraz z nim i paczką kumpli z uniwerka, postanawia rozwikłać zagadkę katastrofy.

Na dłuższą metę, wbrew pozorom nie jest to jakiś wybitnie odkrywczy film. Ośmielę się nawet stwierdzić, że gdyby wyszedł jako film aktorski, przeminąłby bez większego echa... ale to jest animacja i właśnie dlatego jest bezwzględnie wyjątkowa.

Ma ona typową dla Marvela konstrukcję, która jednak splatając się z azjatyckim klimatem rodem z anime, a także niestandardowym pomysłem na jego realizację, staje się czymś naprawdę zjawiskowym. Zwłaszcza jestem po ogromnym wrażeniem tego, jak zgrabnie twórcy są w stanie zrealizować te wszystkie nowe technologie, sprawiając, że nie wydają się one takie niemożliwe do zrealizowania. Ach, ta głupia fizyka, czemu ona nie chce nigdy współpracować w realu?

Co prawda po którymś seansie można wytknąć tu parę głupotek, jak na przykład jazda na wstecznym do przodu (chyba, że faktycznie tak szybko wrzucają biegi...), drukowanie 3D całej zbroi w (zakładam) jeden wieczór - podczas gdy mojemu znajomemu sam breloczek zajmuje 10 godzin... Oprócz tego nie jestem fanką powiększania grafiki rastrowej bez utraty jakości zdjęcia, czy też łażenia po szybie wentylacyjnym.

Żeby się jednak nie czepiać za dużo - animacja mnie naprawdę zadziwiła. (Jak podpowiada mi Filmweb), pierwszy raz oglądałam ten film cztery lata temu i wtedy zdecydowanie bardziej do mnie przemówiła. Nie mówię, że jest zła - absolutnie nie, wygląda naprawdę świetnie, ale przyglądając się jej, tylko coraz bardziej uświadamiam sobie jak technologia idzie do przodu.

I ta muzyka - niestety muszę się przyznać, że poza "Immortals" niespecjalnie znam więcej utworów od Fall Out Boy, ale ta piosenka tak świetnie tutaj pasuje i ponadto jest tak oryginalna, że można jej słuchać godzinami

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

I ta muzyka - niestety muszę się przyznać, że poza "Immortals" niespecjalnie znam więcej utworów od Fall Out Boy, ale ta piosenka tak świetnie tutaj pasuje i ponadto jest tak oryginalna, że można jej słuchać godzinami.

Z dalszych pozytywów, absolutnie fascynuje mnie tutaj wątek głównego antagonisty, który naprawdę świetnie potrafi zrobić widza w przysłowiowego konia. Z czymś takim jeszcze się chyba nie spotkałam. Wiele fałszywych tropów prowadzi do bardzo zaskakującego zwrotu akcji.

Widać też, że Disney tworząc ten film, wiedział, że ma tutaj do czynienia również z nieco starszą widownią, przez co wiele kiczowatych scen zostało nam oszczędzonych. Wiadomo, nadal nie brakuje tu gagów, ale za to dołożono nam wyjątkowo dobrze napisaną scenę walki, która choć wiadomo, że zakończy się happy endem, nie nudzi.

Podoba mi się jeszcze to niestety zanikające już powoli podejście, że na szacunek widowni trzeba sobie zasłużyć. Ostatnio stwierdziłam, że jak płacę tym politykom w mysich uszach trzy dychy miesięcznie, to już niech nie oczekują mnie dodatkowo w kinie. Kiedyś to miało sens, ale teraz przy tych wszystkich odgrzewanych kotletach, szkoda mi po prostu nerwów...

Chociaż historia ma raczej zamknięte zakończenie, to przy obecnej "sequelozie", wydaje mi się, że jego kontynuacja nie byłaby takim złym pomysłem. W sumie to ta franczyza, doczekała się swojego serialu (nawet dwóch!), aczkolwiek ja nie miałam tej przyjemności by się z nimi zetknąć. I swoją drogą nie wiem czy mi się chce.

Niemniej ciekawym by było zobaczyć jak nasi bohaterowie mierzą się z nowymi złoczyńcami na szerokim ekranie... ale z drugiej strony, czy to aż tak potrzebne? Znając życie, pewnie musieli by najpierw powskrzeszać co po niektórych, bo przecież nie istnieje coś takiego jak śmierć, co nie?

Na szczęście w pierwszej części kwestia odchodzenia, jest bardzo dosadnie poruszona - już nie ma drugiej szansy. Mimo że, ludzie odchodzą, trzeba nadal jakoś funkcjonować i (jak to było w jednym ze starszych filmów) ciągle iść naprzód.

Zanim odpłynę z filozoficzną rozterką na temat nadmiaru oferty kulturalnej we współczesnym świecie, a także przemijania, lepiej zakończę już ten temat.

"Wielka szóstka" jest z pewnością bardzo wyjątkowym dziełem, którego obecność w popkulturze niestety nieco już się zamazała. Nadal jednak można być nim oczarowanym, bo faktycznie wyróżnia się niezmiernie na tle innych powstających cały czas produkcji. Jest to bezsprzecznie jeden z moich ulubionych filmów, choć za którymś seansem przestaje być taki zaskakujący. Nadal mimo wszystko oceniam go na 8/10 i jeśli jeszcze nie widzieliście, to nie wiem na co czekacie :P

Sorki za opóźnienie, ale ostatnio intensywnie przygotowywałam się do EKSTREMALNIE ważnego egzaminu z niemieckiego, więc wolałam odstawić Wattpada na chwilkę na bok

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Sorki za opóźnienie, ale ostatnio intensywnie przygotowywałam się do EKSTREMALNIE ważnego egzaminu z niemieckiego, więc wolałam odstawić Wattpada na chwilkę na bok. Dzięki za czytanie i do zobaczenia w (mam nadzieję) niedzielę za dwa tygodnie!

Echerica :*

Disney według EchiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz