MARATON 3/4
P.O.V. Viki
Siedzę w nie zadbanej piwnicy praktycznie nie przytomna. Tym razem skończyłam z połamaną ręką, złamanymi kilkoma żebrami i skręconą kostką. Cała we krwi, siniakach i rozcięciach. Nie miałam już nawet siły podnieść ręki czy zgiąć palca.
xxx
Minęło już trochę czasu. W końcu usłyszałam otwieranie drzwi. W myślach byłam przerażona ale fizycznie nie byłam w stanie. Delikatnie ale to naprawdę delikatnie spojrzałam na drzwi i zauważyłam że nie stoi tam jedna osoba a kilka...a jeszcze bardziej mnie zdziwiło to że żadna osoba nie była moim oprawcą...
Więcej nie pamiętam bo zemdlałam...
xxx
Obudziłam się i czułam się naprawdę dobrze. Spojrzałam na swoje ręce i zauważyłam zagojone rany. Ile ja spałam że zdążyło mi się już zagoić? Byłam w jakimś jasnym pomieszczeniu. Przypomina mi to szpital ale to nie jest szpital. Leżałam tak na tym dość twardym łóżku gdy nagle ktoś wbiegł do sali.
-Jak dobrze że żyjesz!-powiedział jak się okazało Niall.
-Ta też się cieszę, ale jak mogę wiedzieć to jak się tu znalazłam?-pytam patrząc na chłopaka.
-Co pamiętasz ostatnie?
-To jak jak kilka osób weszło do piwnicy.-powiedziałam zgodnie z prawdą.
-Do piwnicy weszliśmy my w sensie że ja, Harry, Louis, Liam, Brandon i twój brat.-powiedział a ja dopiero po chwili załapałam co powiedział.
-Moment. Co mój brat tam robił?
-To ty nie wiesz?-pokręciłam przecząco głową.-Twój brat to przywódca gangu cienia.-powiedział bez zastanowienia. Mam brata gangstera? Super, prawda?
-A to te wasze gangi nie były wrogami?-pytam próbując wstać co mi się o dziwo udaje.
-Byliśmy. Twój brat napisał do Brandona list z prośbą o pomoc w znalezieniu cię. Spytał w tym liście także o to czy jak wszystko pójdzie dobrze to może się zjednoczą i tak też się stało. Teraz jesteśmy jednym gigantycznym gangiem.-powiedział z uśmiechem.
-Jak długo spałam?-zmieniłam temat.
-No jakiś miesiąc minął.-powiedział łapiąc mnie za rękę.
Nie powiedziałam już nic tak samo jak on. Siedzieliśmy w ciszy. To nie była niezręcznie cisza a wręcz potrzebna cisza. Brakowało mi go. Bardzo mi go brakowało.
-Niall a mógł byś zwołać pozostałych?-pytam patrząc w jego niebieskie oczy.
-Jasne. Poczekaj chwilę.-powiedział i wyszedł. Nie musiałam długo czekać bo po zaledwie 2 minutach pojawili się wszyscy.
-Cześć.-powiedziałam z uśmiechem.
-Viki!-krzyknęli wszyscy po za oczywiście Niallem który mnie już widział. Podeszli do mnie i patrzyli na mnie jak na jakiś cud świata.
-Jestem jakim cudem świata że się tak patrzycie?-pytam rozbawiona.
-Viki ty jesteś cudem świata. Normalna dziewczyna będąca na twoim miejscu już by dawno zginęła.-powiedział Tyler.
xxx
I jak? Podoba się? Pisać w komentarzach!😘😁