Rozdział 7

550 40 5
                                    

W klasie wszyscy rzucali mi ukradkowe spojrzenia i szeptali o nas, a ja nie mogłem się na niczym skupić. Nawet w czasie lekcji, szepty nie cichły, a ja czułem się z każdą chwilą coraz gorzej. Poczułem, jak robi mi się niedobrze i podniosłem rękę, przerywając nauczycielce od angielskiego.

-Przepraszam, mogę iść do pielęgniarki?

Zapytałem, mimo ogromnej guli w gardle. Nauczycielka skinęła głową, więc zebrałem swoje rzeczy i wyszedłem z sali, odprowadzany spojrzeniami wszystkich w klasie. Jednak nie skierowałem się do gabinetu pielęgniarki, a na naszą halę do siatkówki. Przebrałem się w szatni i wszedłem na halę, która w trakcie lekcji była zawsze otwarta. Po krótkiej rozgrzewce, na którą złożyło się dwadzieścia kółek i kilkanaście minut rozciągania, wziąłem ze schowka piłkę i zacząłem ćwiczyć, próbując oczyścić swój umysł całkowicie i odciąć się od tego wszystkiego. Trenowałem wszystko, co mogłem trenować, mając za partnera jedynie ścianę, nie zważając na to, że powinienem iść na lekcje ani na nic innego. Chciałem zapomnieć, chciałem się odciąć. Nie mogłem znieść oceniających spojrzeń innych i szeptów ludzi w szkole. Nawet nauczyciele jakoś inaczej na mnie patrzyli. Nie lubię być w centrum uwagi, szczególnie wśród takiej ilości ludzi.

-Znalazła się zguba.

Usłyszałem w pewnym momencie za plecami, więc odwróciłem się i oczywiście piłka wylądowała mi na głowie, nabijając mi kolejnego guza, ale zobaczyłem, że za mną stoi nie kto inny jak Tanaka, który wyciągnął telefon i coś na nim naskrobał, nim znów na mnie spojrzał. Chwyciłem po drodze bidon z wodą i rozmasowując sobie bolącą głowę podszedłem do przyjaciela.

-Coś się stało?

Zapytałem, upijając kilka łyków wody. Spojrzał na mnie groźnie, przez co skuliłem się w sobie i odsunąłem kawałek od niego. Kiedy chciał, potrafił być naprawdę przerażający.

-Wszyscy cię szukają.

Oznajmił, a ja spojrzałem na niego z niezrozumieniem. O co im wszystkim chodzi?

-Em... a dlaczego?

Chyba zabrzmiało to naprawdę głupio, bo zrobił sobie faceplama, nim znów na mnie spojrzał z politowaniem w oczach.

-Na angielskim powiedziałeś, że idziesz do pielęgniarki. Lekcje się skończyły, a ciebie tam nie ma i nikt nie wie, gdzie jesteś. Nie odpowiadasz na czacie ani nic. Wszyscy się zmartwili i zaczęli cię szukać. Z resztą zaraz tu będą i sami ci powiedzą.

Ledwo wypowiedział te słowa, a do sali wpadli Daichi, groźniejszy niż zwykle i Suga, który wyglądał, jakby jednocześnie chciał mnie uściskać i strzelić mi w twarz. Chciałem się odsunąć, bo naprawdę wyglądali groźnie, ale Tanaka mnie przytrzymał w miejscu. Kątem oka zauważyłem, jak do sali weszli Noya z Asahim i Kageyama wraz z Tsukim i Yamadą.

-A teraz nasza kochana krewetka, zanim go spierzemy, wytłumaczy nam, dlaczego zniknął nagle ze szkoły.

Oznajmił Daichi, strzelając kostkami w rękach a ja przełknąłem ślinę i poczułem łzy wzbierające mi w oczach. Spuściłem głowę, pozwalając grzywce opaść mi na oczy, nie chcąc, by zobaczyli, że zaraz się rozpłaczę i przycisnąłem piłkę bardziej do brzucha.

-Ja... nie mogłem znieść tego, jak oni wszyscy się na mnie patrzą. I te wszystkie szepty... nawet wśród nauczycieli. Czułem się strasznie źle i musiałem się od tego oderwać, więc przyszedłem tu poćwiczyć. Nie zorientowałem się, że lekcje już się skończyły, nie chciałem was martwić, przepraszam.

Powiedziałem cicho niemal jednym tchem, przyglądając się coraz bardziej moim rozmazanym butom. Poczułem, jak pierwsze łzy płyną mi po policzkach i zaraz potem zostałem zamknięty w znajomych, ciepłych ramionach i przyciągnięty do piersi, wsłuchując się w bicie jego serca.

-Spokojnie, Hinata. Nie płacz.

Poprosił Tobio, kładąc mi jedną dłoń na głowię a drugą głaszcząc mnie uspokajająco po plecach. Chociaż potrafił być wkurzający i upierdliwy, potrafił też być czuły i opiekuńczy gdy tego chciał.

-Przepraszam.

Powtórzyłem, stłumionym od płaczu głosem. Poczułem czyjąś dłoń na ramieniu a gdy tam spojrzałem ujrzałem uspokajająco uśmiechającego się Sugę-mamę.

-Nie przejmuj się. Cieszymy się, że nic ci nie jest.

Powiedział, a ja już kompletnie się rozpłakałem.

CzatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz