Nieważne co by się działo, Diana zawsze znajduje wsparcie w koniach, które są jej najlepszymi przyjaciółmi. Jednak gdy w jej ręce nieprzypadkowo wpada dziennik szkolnego bad boya, a na jaw zaczynają wychodzić brudne sekrety, konie już nie są takie s...
Naomi podeszła do Kevina i sprzedała mu plaskacza w prawy policzek. Potem zacisnęła pieści i zaczęła nawalać w jego klatkę piersiową wydając przy tym dzikie jęki nienawiści. Mój brat zesztywniał, bo najwidoczniej nie wiedział jak zareagować. Też byłam wkurzona. To, co się wydarzyło uderzyło we mnie niczym istny meteoryt, ale nie doprowadziło mnie to do przemocy.
- Nienawidzę cię! - dziewczyna się rozkleiła i wtuliła we mnie zostawiając zdziwionego Kevina. Cała ekipa biorąca udział w akcji wyszła z ukrycia. Prócz Leona, bo ten dalej siedział w aucie.
- Jak mogłeś to zrobić, Kevin? Prędzej bym uwierzyła, że ziemia jest płaska niż w to, że odwalisz nam taki numer. - rozżalona wyznałam co czuję.
- To ziemia nie jest płaska? - zmieszany Harold podrapał się po czuprynie.
Naomi odeszła metr ode mnie już uspokojona, ale nie spuszczała wzroku z Kevina. Patrzyła na niego jakby miała strzelać z oczu nożami w jego kierunku. Zapewne nożami firmy F. Dick, bo mają bardzo dobre. Np. ten nóż:
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Widziałam, że mojemu bratu zrobiło się głupio. Zwiesił głowę i wyglądał znowu jak te biedne małe psie dziecko:
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Objęłam go i czułam jak wraz ze łzami wylatuje ze mnie cała złość.
- Nie rób tego więcej - chłopak odwzajemnił przytulanko. Po chwili przyłączył się też wujek Harold.
- Przepraszam, ale jesteście naiwni. Ten gówniarz zachował się potwornie. Na co on nas naraził! - to wszystko nie mieściło się w głowie Naomi:
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Bo jej głowa była dosyć mała.
- Po co to zrobiłeś? - Elif także oczekiwała wyjaśnienia, więc spytała.
- Myśleliśmy, że jak będzie zagrożone moje życie to zdradzicie hasło do sejfu. - odpowiedział głosem, z którym się urodził, ale teraz był po mutacji.
- Tylko mamy problem, koleżko. Nie znamy hasła! - wrzasnęła Naomi, a po pomieszczeniu rozeszło się echo. - A nawet jeśli byśmy znały, to po cholerę ci dostęp do sejfu MOJEGO BRATA?!
- To jest też sejf Parisa, tak? - skrzyżował ręce poirytowany mężczyzna ze straszną twarzą:
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Jakby miał inną twarz to by nie był straszny, ale był przerażający, bo wyglądał jednak tak.
- Otóż nie. To nie jest już sejf Parisa. Nie ma już do niego dostępu. - poinformowałam.
- No, nie ma dostępu, bo nie żyje. - dopowiedziała Naomi.
- Co?! Kurwa! - Kevin walnął w drzwi, przy których staliśmy. Poszedł tylko jeden wielki huk. Myślałam, że powinien się cieszyć, ale się nie cieszył. Dziwne. - jesteśmy w czarnej dupie, Igorze. - odezwał się do mężczyzny obok. Oboje przybrali taką pozycję:
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
- W środku jest coś, co muszę komuś dostarczyć. To groźni ludzie. Gorsi od gangu Parisa. - panikował.
- Co to jest? - Harold spytał siedząc i mocząc stopy w basenie.
- Pytasz się mnie, a ja ciebie. Musimy dostarczyć to jutro, a Paris nie daje znaku życia.
- Kurwa, jak ma dać znak życia jak nie żyje? - wujek ponownie się wtrącił.
- Myśleliśmy, że wy nam dacie dostęp. Inaczej oni nas zabiją. Nazywają się Dzikie Koty.
- O nie! Może spróbujmy się włamać do tego sejfu. - zaproponowałam dumnie ze swojego pomysłu.
Wszyscy się zgodzili. Otworzyliśmy drzwi, przy których staliśmy, a tam to:
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Przez moment sądziłam, że to mikrofalówka, ale szybko zaczęłam myśleć inaczej.