Izuku podążał krętymi uliczkami, ukrywając się w przytłaczjących ciemnościach nocy. Mimo znikomej widoczności, chował twarz pod kapturem i starał się utrzymać szybki krok. Wchodził w zwężające się dróżki, aż w końcu dotarł do budynku, który wyglądał na opuszczony. Tynk sypał się na ziemię, a sama okolica nie była najbezpieczniejsza, żaden rozważny człowiek o zdrowych zmysłach nie zapuszczałby się w takie miejsca. Izuku stanął przed drzwiami, które były bliskie rozpadu. Dla czasu przecież nie ma znaczenia, czy stanie naprzeciw istoty żywej, czy martwej, na koniec i tak zostanie zniszczona i zamieni się w niewydoczny pył. Midoriya popchnął drzwi, po czym przeszedł przez początkowy korytarz, który zapewne nie widział światła od wieków. Dopiero za następnymi drzwiami czekała go właściwa kryjówka. Przyzwyczaił oczy do delikatnej poświaty lamp, po czym rozejrzał się. Zobaczył Kurogiri'ego i Shigaraki'ego siedzących przy barze, Toga gnieździła się wygodnie w fotelu i zerkała radośnie na Izuku. Twice'a i Dabi'ego nie dostrzegł, czym był wyraźnie zawiedziony. Na razie zdołał poznać tylko tę piątkę, mieszkając w kryjówce. Obrzucił jeszcze wzrokiem kanapę, która obecnie stała tyłem do niego i do tej pory była najwygodniejszym mebelem, na którym siedział. Już miał się witać, jednak uprzedziła go Toga.-Jak minęła ci droga, Izuku?- zapytała zmartwiona, że znowu mógłby się zgubić, bądź, co gorsza, ktoś mógł go śledzić.
-Było świetnie, chociaż chodzenie po ciemku tymi krętymi uliczkami jest naprawdę przerażające. - Uśmiechnął się ciepło i wszedł w głąb pomieszczenia.
- Mogłeś mnie poprosić, to bym ci pomógł, w końcu, to ja cię tu przyprowadziłem i wolałbym, żebyś mi tutaj nie padł na zawał- odezwał się głos zza kanapy, a zaraz po nim wyłonił się zaspany Dabi.
-Nie jestem dzieckiem, żeby mnie odprowadzać!- oburzył się Izuku.
-Tak, tak, panie dorosły, lat piętnaście.- Dabi wywrócił oczami, po czym opadł z powrotem na kanapę.
Izuku zajął miejsce na sofie, zrzucając nogi Dabi'ego, który położył je ponownie na kolanach zielonowłosego chłopca, gdy ten usiadł. Midoriya posłał mu obrażone spojrzenie.
-Nie patrz tak. Byłem pierwszy, a poza tym istnieje magiczne słowo, które rozwiązałoby wszystkie problemy. I nawet nie waż się mówić "wypierdalaj", bo nie masz tutaj takiej mocy.
Izuku fuknął pod nosem, odwracając wzrok od Dabi'ego, jakby właśnie uraził jego dumę dorosłego człowieka.
-Izuku, nie denerwuj się, Dabi chce dobrze- rzuciła Toga, otaczając swoje kolana rękami.
W odpowiedzi Midoriya burknął coś, co brzmieniem bardzo przypominało "wiem". Dabi zachichotał pod nosem.
-Hej, dzieciaku, nie sądzisz, że to już czas, żebyś powiedział nam coś o sobie?- zapytał Tomura, biorą do ręki szklankę z napojem.
Mimo, że Izuku był tu od dwóch tygodni, do tej pory udawało mu się unikać wyjaśnień, dzięki Dabi'emu, który ręczył za niego. Wiedział, że kiedyś będzie musiał im powiedzieć. Wiedział też, że wchodząc do tego pomieszczenia spotka złoczyńców. Od kiedy tu przybył, zastanawiał się, czym są złoczyńcy i czy faktycznie powinien tu być, czy wpasuje się w tych ludzi. Zdążył już lepiej poznać Twice'a, którego historia wydawała mu się nieprawdopodobnie smutna, a blizny na ciele Dabi'ego nie świadczyły raczej o jego wspaniałej przeszłości, na której wspomniania uśmiechałby się delikatnie. I jeszcze jego słowa "Uwierz mi, nie chcesz tego robić. Też próbowałem...". Miał wrażenie, że po raz pierwszy ktoś go zrozumiał i faktycznie chce mu pomóc. Teraz jeszcze wystarczyło chwycić pomocną dłoń i zaakceptować swój los, a także ludzi wokół niego, którzy musieli przechodzić przez podobne cierpienie, co on, nie znajdując pomocy w społeczeństwie pełnym wspaniałych bohaterów.
-Moja historia nie jest zbyt ciekawa ani tym bardzej przyjemna- postanowił zacząć Izuku.
-No tego to się już wszyscy domyśliliśmy- odpowiedział mu z przekąsem Tomura.
-Nie pomagasz, Shigaraki- dodał Dabi zmęczonym głosem.
-Dobra, starczy, po prostu wam powiem i będzie z głowy. Miałem kiedyś szczęśliwą, pełną rodzinę. Byłem wtedy słabowitym dzieciakiem i nawet mimo tego starałem się stawać w obronie prześladowanych, na czym nie wychodziłem za dobrze.- Opuścił delikatnie rękaw bluzy i wskazał na sporą bliznę.- Jednak mimo wszystko, cieszyłem się, gdy mogłem kogoś obronić. To było naiwne. Potem moja mama zginęła w wypadku i wszystko się posypało. Ojciec tylko pił i nie zwracał na mnie uwagi, a jak już spojrzał w moim kierunku, nie przebierał w słowach ani czynach. Wtedy wciąż myślałem, że uda mi się uratować takich, jak ja, zostając bohaterem, jednak szybko przekonałem się o tym, że nie mogę nim zostać, oblewając test do UA, z racji mojej indywidualności, która jest zbyt silna dla tak słabego ciała i przy każdym użyciu niszczy je doszczętnie. Póżniej już poszło szybko, nie mogłem sobie znaleźć miejsca, nie chciałem wracać do domu i błąkałem się po mieście i wtedy znalazł mnie Dabi.- Izuku rzucił porozumiewawcze spojrzenie Dabi'emu, na co ten przytaknął, co było swego rodzaju przypieczętowaniem tajemnicy Midorii. Nie chciał im mówić, że został powstrzymany od samobójstwa.
-Rozumiem, że szczegóły waszego spotkania pozostaną zatajone?- zapytał zaciekawiony Shigaraki.
-Na razie uznajmy to za sekret, dobrze?- Izuku uśmiechnął się niewinnie. Nie wspomniał też o dziedziczeniu mocy, nawet mimo obecnej sytuacji, w której zdecydowanie powinien to zrobić. Nie chciał zdradzić człowieka, który kiedyś w niego wierzył, jednak źle czuł się również, nie mówiąc całej prawdy Dabi'emu, który wyciągnął do niego pomocną dłoń, kiedy najbardziej tego potrzebował i dał mu dom. Mimo wszystko dylematy moralne musiał odłożyć na kiedy indziej, na razie taka wersja musi pełnić funkcję całości.
Dabi usiadł porządnie na kanapie i spojrzał smętnie na zielonowłosego chłopca. Wiedział, że ten się waha, stojąc na cienkiej linii decydującej o tym, co dobre, a co złe.
-Izuku, musisz wiedzieć, że nie zabijamy dla przyjemności, a także nie krzywdzimy niewinnych ludzi i bohaterów, którzy pełnią swój obowiązek z należytym poświęceniem, nie pragnąc jedynie samolubnie korzyści dla samych siebie. Chcemy zburzyć obecny porządek świata i zbudować go od nowa, na lepszych zasadach, które nie wykluczą nikogo i nie pozwolą na tragedie, które przytrafiły się nam wszystkim.
-Ja rozumiem i wiem, że mówisz szczerze, ale nie będę w stanie zabić.
-Żaden z nas nie chce, żebyś zabijał.- Milczący do tej pory Kurogiri postanowił wspomóc Dabi'ego.- Wystarczy, że pomożesz nam walczyć. Oczywiście, najpierw my pomożemy ci opanować umiejętność, żebyś się już nie krzywdził.
-Izuku opanuje umiejętność!- zawtórowała mu Toga, podskakując radośnie w fotelu.
Midoriya spojrzał zdziwiony na Dabi'ego, na co ten rzucił mu wzrok typu "mówiłem, że będzie dobrze, a ty jak zwykle nie posłuchałeś". W końcu znalazł miejsce do spania, w którym nie musi się już obawiać przemocy ani krzyków. Ludzi, którzy prześladowali go całe życie, zastąpili inni, tym razem bardziej życzliwi, okazując mu zrozumienie, nie zmuszając do niczego. Czuł się, jakby w końcu znalazł dom, miejsce, w którym go zaakceptują. Możliwe, że rozumieli się tak dobrze, ponieważ wszyscy dzielili podobny los. Nie liczyli się w strukturach "idealnego" społeczeństwa bohaterów.
Byli niedopasowani.
CZYTASZ
Mismatched
FanfictionJak wielkiej krzywdy może doznać dziecko, zanim jego wiara zostanie doszcztęnie zniszczona? Granica między tym, co złe, a dobre od początku była ledwo widoczna, jednak wraz z pasmem nieszczęść, zaczęła powoli zanikać, prowadząc Izuku na skraj stabil...