-czekaj, skad ty chcesz wziac palace sie gowno? - zapytala sato patrzac na kolezanke. obie szly wlasnie w strone biedronki-chodzi mi o plastikowe, a nie prawdziwe - odpowiedziala jej, wchodzac do sklepu
-nie widzialam nigdy w biedronce plastikowego gowna - rzekla rozowowlosa biorac koszyk
-jak tu nie bedzie pojdziemy do lidla
-ale dzis nie ma soboty
-chuj z tym, patrz! swiezaki - zawolala shoko spostrzegajac kolorowe pluszaki
-swiezaki byly modne dwa lata temu - powiedziala sato spogladajac na dziewczyne zenujacym wzrokiem
-taa, ooo zabawki! - wykrzyczala shoko podbiegajac do dlugiej i poteznej polki gdzie znajdowaly sie najrozniejsze podrobki znanych zabawek, rozowowlosa podeszla do swojej przyjaciolki i wziela do reki czarne pudelko z rysunkiem jakiegos zoltego auta
-chcialam powiedziec, ze znalazlam maruche, ale to jakis klakson jest..
-co kurwa?
-no patrz, na opakowaniu pisze "klakson"
-mhm, chyba do roweru
-znalazlas te gowno? - zapytala poddenerwowana sato
-nie, dlatego odloz ta tania podrobke maruchy i chodz. - na te slowa shoko pociagnela starsza dziewczyne za rekaw i wybiegla z sklepu idac w strone lidla. w trakcie drogi zauwazyly ciekawa reklame jakies gry o psie na psychotropach. gdy weszly do lidla poczuly ten zapach spoconych homosapiens zmieszany z plynami antybakteryjnymi.
-gotta fast tututu - zaspiewala sato i biegiem niczym pijany naruto popedzila do polki z zabawkami. tutaj juz nie bylo samych podrobek tylko wartosciowe zabawki
-o, patrz znalazlam to nasze plastikowe gowno - powiedziala sato dziubajac shoko w ramie i podajac jej opakowanie
-no to zajebiscie, idziemy do kasy - odpowiedziala shoko biorac przyrad do reki, dziewczyny podbiegly do kolejki do kasy. na ich nieszczescie na poczatku musiala stac jakas baba z dziecmi, ktora nie mogla sobie poradzic z tymi malymi gowniarzami, a kasjerka byla tak zdegustowana, ze prawie ducha nie wyzionela. shoko i sato wziely komorki do reki i sprawdzaly co sie dzieje na ich ulubionej grze "momio". jak zwykle na glownej stronie byly same faneczki, monsterki i polityka. po dwudziestu minutach stania w kolejce wkoncu byla ich kolei
-a, wy co lezby? - zapytala kasjerka dziwnie patrzac sie na dziewczyny
-niech pani nie zartuje, mam dziewczyne - powiedziala wkurwiona shoko biorac swoje zakupy do reki i placac
-nie przejmuj sie tym nie wartosciowym smieciem - skomentowala sato pokazujac na kasjerke i lapiac shoko za reke
-nie wychowane gowniary - powiedziała pod nosem kasjerka, podajac im paragon. dziewczyny wyszły z sklepu, wraz z ich zakupem. teraz planowaly isc do rossmana po dziesiec opakowan papieru toaletowego.