Obudziłam się wypoczęta i gotowa do rozpoczęcia nauki w ostatniej klasie liceum. Odgarnęłam włosy z twarzy, wstałam z łóżka i poszłam do łazienki, by wykonać poranną rutynę. Gdy wróciłam do pokoju, przebrałam się w zwiewną, białą sukienkę na grubych ramiączkach. Zadowolona z mojego wyglądu zeszłam na dół.
- Dzień dobry wszystkim. - weszłam do kuchni, gdzie byli moi rodzice i młodsza siostra, Abigail.
- Dzień dobry. Śniadanie na stole. - pocałowałam mamę i tatę w policzki, siostrę potarmosiłam po głowie.
- Co ja jestem, pies? - uśmiechnęła się szatynka i wystawiła mi język. Usiadłam obok niej i odwdzięczyłam się tym samym gestem. Zjedliśmy śniadanie, rozmawiając przy tym o różnych rzeczach. Później mama pojechała do pracy, a tata zawiózł mnie i Abi do szkoły. Pożegnałyśmy się z nim i stanęłyśmy pod nową szkołą. Abigail zaczynała liceum, a ja musiałam się do niego przenieść ze szkoły prywatnej.
- Myślisz, że jesteśmy gotowe? - zapytała szatynka, poprawiając czarne oprawki.
- Jasne. Będzie dobrze. Wystarczy unikać podejrzanych ludzi i nie wplątywać się w kłopoty. - odetchnęłam i ruszyłam przed siebie. Weszłyśmy do środka, uczniowie kręcili się po korytarzu, niektórzy witali się po wakacjach, a niektórzy zwrócili uwagę na dwie zaniepokojone dziewczyny stojące w przejściu.
- Ja idę na piętro. - powiedziała Abi, na co kiwnęłam głową. Dziewczyna ruszyła schodami na górę, a ja przed siebie, ponieważ moja klasa znajdowała się na parterze. Wszyscy dookoła mnie byli wysocy i patrzyli się na mnie dziwnie. Z moimi sto pięćdziesięcioma dwoma centymetrami wzrostu i małą pewnością siebie czułam się bardzo niekomfortowo.
Po kilku minutach zadzwonił dzwonek i pojawiła się moja nowa wychowawczyni. Kobieta wpuściła nas do klasy, zajęłam pierwszą ławkę od biurka. Nikt nie usiadł obok mnie, ani za mną, natomiast usłyszałam szepty dwóch dziewczyn siedzących dwa miejsca za mną. Nerwowo zaczęłam skubać wargę.
Nauczycielka przywitała się i zaczęła sprawdzanie listy obecności. Moje nazwisko znajdowało się na trzecim miejscu, więc szybko mnie wyczytała. Kobieta rzuciła krótko, że jestem nową uczennicą. Byłam jej wdzięczna za brak wywodów. Przeszła już do drugiej połowy listy.
- Phillips, Tallulah. - odpowiedziała jej cisza. Po chwili drzwi klasy otworzyły się z hukiem, aż podskoczyłam.
- Jestem. - ukradkiem zerknęłam na dziewczynę. Miała ciemniejszą karnację, ciemnobrązowe dredy opadające na ramiona i zielone oczy. Poczułam jej wzrok na sobie, jakby chciała mnie przeszyć na wskroś i przepołowić przy okazji na pół.
- Panno Phillips... Nawet na rozpoczęcie roku musi się pani spóźnić? Proszę usiąść. - Tallulah ruszyła w głąb sali, szybko spuściłam z niej wzrok. Nauczycielka zakończyła sprawdzanie listy i zaczęła mówić o roku szkolnym. Na koniec rozdała plany lekcji i życzyła udanego roku. Zadzwonił dzwonek, a uczniowie od razu zaczęli wychodzić z sali. Przed drzwiami czekała na mnie Abigail.
- Nie było najgorzej. A jak u ciebie? - spytała, gdy wyszłyśmy z budynku.
- Dobrze. Nikt nie zrobił wielkiej sensacji z tego, że jestem nową uczennicą. - dotarłyśmy do bramy. Chciałam wyciągnąć telefon z torebki, ale... Jej nie miałam. - Cholercia, zostawiłam torbę w klasie. Poczekaj, zaraz wracam. - powiedziałam i pobiegłam do klasy. Złapałam za klamkę, jednak drzwi były zamknięte. Jęknęłam rozczarowana. Pierwszy dzień i taka wtopa...
- Tego szukasz? - usłyszałam czyjś głos. Odwróciłam się niepewnie. Stała przede mną Tallulah i jakaś dziewczyna o bardzo ciemnej skórze. Zauważyłam, że ta pierwsza trzyma w dłoni pasek od mojej torby. Przyjęłam moją własność, wpatrując się na moment w dłoń Talluli. Miała czarne rękawiczki bez palców i czarny lakier na paznokciach. Zarzuciłam torbę na ramię.
- Dziękuję. - opanowałam drżenie głosu.
- Nie ma za co. - uśmiechnęła się do mnie półgębkiem i razem z koleżanką ruszyły do wyjścia. Przez chwilę stałam jak sparaliżowana, lecz otrząsnęłam się i poszłam szybkim krokiem do bramy. Zadzwoniłam po taksówkę, przyjechała po siedmiu minutach. Wróciłyśmy z siostrą do domu. Abigail nie za długo w nim posiedziała, ponieważ wyszła dokądś ze znajomymi.
Weszłam po schodach do mojego pokoju, usiadłam przy biurku i położyłam tę nieszczęsną torbę obok laptopa. Włączyłam komputer i z braku lepszych pomysłów weszłam na Instagram. Przybyło mi kilku obserwujących, po zdjęciach skojarzyłam, że byli to ludzie z klasy. Na jednej z profilówek dostrzegłam Tallulę. Bez zastanowienia odwiedziłam jej profil. Nie było tam nic nadzwyczajnego, oprócz liczby prawie trzech tysięcy obserwujących. Kliknęłam pierwsze lepsze zdjęcie. Była na nim Tallulah w błękitnych dredach. Na innym była ona i ta Afroamerykanka, jej koleżanka. Na kolejnym Tallulah głaskała owczarka niemieckiego. Kiedy na ostatnim zdjęciu wpatrzyłam się w jej kocie oczy, prędko zamknęłam Instagrama.
W jej spojrzeniu istniało coś hipnotyzującego, a sama jej osoba była niezwykle magnetyzująca.
CZYTASZ
𝙰𝚖 𝙸 𝚜𝚞𝚛𝚎?
FanfictionGdy na swojej drodze spotyka się przepiękną Latynoskę, która ma wiele ciekawych sekretów, nie można jej niczego odmówić... ~13.08.2021 - 1 tys wyświetleń ~11.03.2022 - 10 tys wyświetleń