Rozdział 25

766 44 6
                                    

Minęło kilka dni. Codziennie pracuję z psychologiem, a może z psychoatrą ? - sama nie wiem. Codziennie wraca odrobinka mojego życia. Jest tego niewiele ale przypomniałam sobie mój dom, mamę i nasze relację. Smutne to niestety, ale Mateo ostatnio opowiedział mi co nieco o tym i czuję się lepiej. Chociaż żałuję, że miałam takie dzieciństwo.

Gdzieś w zgliszczach pojawiają się Ci dwaj, tajemniczy mężczyźni. Miesza mi się, nie wiem, które wspomnienia przypisać, do którego. To okropnie irytujące.

- Na dzisiaj już wystarczy - kończy naszą sesje Pani Magda. Młoda, niczym nie wyróżniająca się, ciemno włosa kobieta. - Jutro przyjdę zaraz po śniadaniu, a ty odpocznij, prześpij się.

Nie mam zamiaru spać. Jak tylko wychodzi, wyjmuję z powrotem telefon - Lucas go znalazł u jakiegoś Tadeusza, lecz nie chciał mi za wiele o nim mówić. To podobno nie przyjemne wspomnienie. Mam tylko nadzieję, że nikt mnie nie zgwałcił. W końcu, dostałam rykoszetem, kiedy znaleźli mnie u jakiś bandytów.

Przeglądam od początku zdjęcia, w nadzieji, że znów coś do mnie wróci.

- Cześć mała - w progu staje Lucas i od razu się uśmiecha, widząc, że ja też cieszę się na jego widok.

- Cześć, chodź opowiem Ci, co sobie przypomniałam - mówię podekscytowana.

Mężczyzna siada na łóżku obok mnie i podaję mi paczkę z galaretkami w czekoladzie; uwielbiam je.

Przychodzi tutaj codziennie i siedzi po kilka godzin. Pytałam go kilkakrotnie, jak wyglądały nasze relacje przed tym wszystkim, ale nic nie chce zdradzić, prócz tego, że bardzo się lubiliśmy. Zawsze powtarza słowa lekarza, że po troszku a nie wielką bombom.

Zdradził, że mieliśmy gorsze chwile, ale na pewno moja pamięć wróci i będę wszystko wiedzieć. Ma mi w tym pomóc, ale po kawałku.

Pomaga mi, kiedy oglądam zdjęcia, odpowiada na większość moich pytań. Na niektóre, nie zna odpowiedzi, bo nie są z jego czasu; jak tłumaczył.

Wiem np; że wychowała mnie Pani Katarzyna, bo z matką nie miałam dobrych relacji. Dzisiaj te wspomnienia po części wróciły i wszystko mu opowiedziałam. Troche też, pamietałam z relacji Mateo.

- Dobrze, to ja się nagadałam - odpakowałam cukierka i włożyłam do ust. - Twoja kolej - czekałam, aż powie co robił od wyjścia wczoraj, do powrotu do mnie dzisiaj.

- Miałem dwa spotkania - zrobił dziwną minę, jakby zastanawiał się ile może mi powiedzieć. - Musiałem przypomnieć kilku osobom o swoim istnieniu.

- Ok, a co u Mateo ? - za każdym razem, kiedy pytam o niego, Lucas jakby próbuje ukryć irytacje, ale odpowiada mimo wszystko.

Mam nieodparte wrażenie, że ta dwójka, namieszała swojego czasu w moim życiu. Mam nadzieję, że wszystko sobie przypomnę, bo inaczej zwariuje. To dwie tykające bomby czystego seksu.

- Kazał życzyć ci zdrowia i przekazać, że wpadnie jutro popołudniu - chyba Lucas nie jest zbyt zadowolony z tego pomysłu, ale olewam to i podaję mu cukierka, udając, że nic nie.zauważyłam.

- Dziekuje, a teraz masz i jedz - wciskam w jego dłonie paczkę. - Tyj ze mną, żebym nie czuła się samotna kiedy stąd wyjdę, a raczej wykulam - Oboje wybuchamy śmiechem.

Uwielbiam kiedy to robi przy mnie. Jest wtedy taki kochany, taki normalny. Czuję się przy tym facecie bardzo dobrze. Rozluźniona i wiem, że mogę wszystko. Jego obecność daje mi nadzieje na lepsze jutro.

Z Mateo też lubie przebywać, ale on jest inny. Denerwuje go chyba, że nadal nie pamiętam wiele.

Bruna; czyli ojca Lucasa, nie mogę pamiętać. Nigdy osobiście go nie poznałm, chociaż taki był plan, zanim zostałam porwana.

Jednak mężczyzna skradł moje serce od pierwszych chwil. Miałam wrażenie, jakby był moim ojcem, albo jakimś bliskim wujkiem.

Moją uwagę po raz kolejny przyciaga blizna nad okiem Lucasa. Jednak nie miałam do tej pory odwagi, żeby zapytać skąd ją ma.

- Lucas? - Zaczynam z obawą, jak zareaguje na moje wścibstwo. - Skąd masz bliznę nad okiem ? - Patrzy na mnie przez chwilę. Jego wzrok staje się jeszcze weselszy. Jakby przypomniał sobie coś bardzo śmiesznego.

- Biłem się o kobiete mała. - oblizuję usta w taki sposób, że nie moge przypomnieć sobie, jakie zadałam pytanie.

- Musiała być szczęściarą - odburkuje, bo dziwnym zrządzeniem losu, czuje sie zazdrosna. Nie uszło to uwadzę mężczyzny, którego kąciki ust znowu powędrowały w górę. - Ale czy była warta zachodu? - pytam, zła na siebie za głupie myśli i reakcje ciała. On czyta ze mnie jak z otwartej książki.

Lucas bierze moją dłoń w swoją i ogląda z każdej strony. Jakby tam była ukryta odpowiedź, po czym wraca poważnym wzrokiem do moich oczu. Są piękne, oceaniczny, głęboki granat, z nutką smutku i pożądania. Rozpływam się.

- Nie wiem, ty mi powiedz ?
- A co ja mam do tego ? - pytam zdezorientowana.
- O Ciebie się biłem...

Jego odpowiedź, odbiera mi mowę na kilka długich chwil.
Lucas czeka. Nie popędza mnie. Małymi kroczkami. Lecz tym razem nie przypomina mi się nic szczególnego.




Kropelka nadziei ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz