➹ 𝖼𝗁𝖺𝗉𝗍𝖾𝗋 𝟢𝟣

101 12 0
                                    

point of view: Sasuke
[xmiqkax ]

Szczerze mówiąc nigdy nie narzekałem na swoje życie. Ludzie, patrząc na mnie, twierdzili, że muszę być wielce nieszczęśliwy, co mnie ogromnie irytowało.

Przypuszczali, że cierpię, żyjąc w rutynie. Może i każdy dzień był taki sam, ale mi to w żadnym stopniu nie przeszkadzało.
Wręcz przeciwnie, lubiłem mieć wszystko zaplanowane i poukładane. Lubiłem, gdy przebieg jednego dnia nie różnił się niczym od drugiego.

Lubiłem być na wszystko gotowy, i nie musieć ryzykować, podejmując rozsądne, przemyślane już dawno decyzje.

Nigdy nie przypuszczałem, że coś będzie w stanie zachwiać moją dotychczasową równowagę.

Idąc do liceum zawsze uczyłem się na bierząco, zwalniając sobie tym samym czas po lekcjach, który zazwyczaj przeznaczałem tylko na siebie. Nie miałem tu wiem znajomych, co też mi nie przeszkadzało. Nie marnowałem na nich czasu, i tak po skończeniu szkoły nasza relacja by przepadła.
Nie musiałem nikomu pomagać, ani się na nikim skupiać, a wiedza, że nie potrzebuję, by ktokolwiek pomagał mi lub się na mnie skupiał, niezwykle mnie satysfakcjonowała.

Przerwy spędzałem sam, zazwyczaj w bibliotece lub przy sklepiku, czasami na pufach, częściej na ławkach na drugim piętrze, przy widoku z góry na aulę.

Nieliczni próbowali do mnie zagadać i nawiązać kontakt, nieważne, czy to z powodu, iż sami byli samotni, potrzebowali korepetycji z jakiegoś przedmiotu, czy po prostu mieli taką ochotę. Niektórzy nawet robili to, ponieważ założyli się o to, że im się uda. Odwracałem się plecami do nich cały czas, a owe wyzwanie mogło śmiało dostać miano ,niemożliwe'.

Czasami natarczywość innych uczniów była tak przytłaczająca, że zamykałem się w kabinach w szkolnych toaletach. To byłem w stanie jeszcze znieść, jednak gdy, bardziej nachalni od uczniów, nauczyciele i szkolni pedagodzy prowadzili mnie do szkolnego psychologa, twierdząc, że coś jest ze mną nie tak, stwierdziłem, że to przegięcie.

Wszyscy naciskali na mnie zbyt mocno, i wywoływali na mnie zbyt dużą presję.

Starałem się do ignorować, jednak nigdy nie mogłem oszacować, ile jeszcze wytrzymam. Odkąd większa ilość osób zaczęła się mną interesować, i badać mnie jakbym był jakimś przybyszem z kosmosu, moja sytuacja zaczęła się pogarszać.

Nigdy wcześniej nie zdarzało mi się płakać, i to akurat się nie zmieniło. Nie byłem jednak tak twardy i nietykalny jak wcześniej, łatwo było naruszyć mnie i moją pokazową pewność siebie.

Kiedy nie byłem gotowy, by udawać takiego, jakim byłem jeszcze chociażby miesiąc temu, nie chodziłem do szkoły.

Najzwyczajniej w świecie zostawałem w domu i wagarowałem, tłumacząc się później przeciętnymi i mało sensownymi wymówkami.

Wyrobiłem sobie opinię o ludziach. Przekonany byłem, że niepotrzebnie starali się ingerować, chcąc lepiej, a czyniąc gorzej. Wiedziałem, że gdyby zniknęli z mojego życia, zniknęły by tez wszystkie moje problemy.

Gdyby ktoś powiedział mi, że kiedyś znajdę kogoś, kto zmieni moje zdanie, sprawi, że poczuję się lepiej, czy zostanie moim przyjacielem, zwątpiłbym i powiedział, ze to śmieszne.

Nigdy się do tego nie przygotowywałem, nie byłem na to gotowy, szczególnie, że wydaje się to niezbyt realistyczną opcją.
Po za tym, wcale nie sądziłem, że potrzebuje takiego rozwiązania.

Nie czekałem na to, i tkwiłem w przekonaniu, że muszę tylko znaleźć miejsce, w które nie będę otoczony przez przypadkowych ludzi.

A jednak, przypadki chodzą po ludziach, a los rządzi się sam. Ofiarował mi to, czego nienawidziłem najbardziej. Niespodziankę.

Z początku uznałem ją za przejściowy punkt, później jednak wszystko zaczęło przybierać inny kształt. Wszystko to było dla mnie dziwne i zbyt niecodzienne, bym mógł ubrać swoje uczucia w słowa.

Był to jednak początek czegoś nowego. Był to dzień, który zmienił nieco wygląd codziennego pobytu w szkole, a później także wprowadził zmiany w innych aspektach.

A cały ten mętlik wywołany był przez dołączenie do klasy chłopaka.

W owej chwili, siedząc w ławce na regularnych lekcjach, zobaczyłem stojącego w progu drzwi blondyna.

Zaczął się przedstawiać i mówić, jaki to jest podekscytowany, że może tu być, i że chce się dobrze bawić.

Parowało od niego energią, i cały był jakiś taki szalony. Wypinał dumnie pierś, jakby chcąc każdemu zaimponować, i pokazać, jaki to silny jest. Czułem, że musi być on bardzo chaotyczny, i siać będzie zamieszanie, gdzie tylko by się nie pojawił. W oczach innych uczniów pojawiło się zainteresowanie. Ci poukładani traktować go będą jak wariata, a wszyscy nieposłuszni będą starali się włączyć go do jakiejś grupki.

Tacy właśnie uczniowie zawsze irytowali mnie najbardziej.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 02, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

dzień, który zmienił wszystko || sasunaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz