Od autorki:
Po wielu tygodniach wreszcie "urodziłam" ten tekst. Nie było łatwo i nie jestem z niego do końca zadowolona, ale tych, którzy jeszcze nie stracili nadziei zapraszam na najbardziej przełomowy rozdział w całej dotychczasowej historii ;)
Enjoy ;*
— Elijah? — Powtórzyła Hayley drżącym głosem. Patrzyła na niego jak gdyby widziała go pierwszy raz w życiu. Bała się, że jeśli odważy się choć mrugnąć on rozpłynie się we mgle jak jej wszystkie pozostałe senne mary. Nie mogła zmusić się do ruchu, choć miała ochotę biec wprost w jego ramiona. Rebekah widziała wyraźnie wahanie obojga. Patrzyli na siebie, zatraceni w momencie, jakby cały świat nagle przestał istnieć. Liście zaszeleściły pod jego stopami, gdy zbliżał się do niej powoli, jak w zwolnionym tempie. Wyciągnęła w powietrzu rękę, czekając aż jej palce zetkną się z jego skórą. Gdy to się wreszcie stało wciągnęła powietrze ze świstem, opuszkami badając szorstki zarost, delikatne powieki, zarys warg, do których tak bardzo niegdyś tęskniła. Była przy tym tak ostrożna i delikatna jak gdyby jego twarz wykonana była z porcelany, która w każdej chwili mogła skruszeć pod wpływem silniejszego nacisku. Wtulił policzek w jej dłoń a choć chciał zamknąć oczy, by rozkoszować się jej dotykiem nie zrobił tego, bo oznaczałoby to utratę tego cennego widoku. Jej oczy wyrażały więcej niż tysiąc słów. Jej dłonie były czułe, dokładnie tak jak to zapamiętał. Dopiero gdy przejechał palcem po jej pełnych, rozchylonych wargach, linii żuchwy i arterii szyjnej a ona zadrżała po raz kolejny, skuliła się w sobie i spuściła wzrok Elijah uświadomił sobie, że jest zupełnie naga. Umknął mu ten fakt i bynajmniej nie dlatego, że przez ostatnie siedemdziesiąt lat nie marzył o trzymaniu jej spragnionego ciała w ramionach. Wręcz przeciwnie. Jej piękno było czymś więcej niż wspaniała twarz i seksowna cielesna powłoka. W jej oczach widział odbicie jej duszy. Tej samej duszy, w której zakochał się ponad sto siedem lat temu.
Elijah był dżentelmenem, toteż zorientowawszy się w sytuacji nie zerknął w dół pożądliwie na ciało, które dotąd w pełnej okazałości mógł oglądać tylko raz, tak dawno temu, że teraz to wspomnienie jawiło się jak odległy sen. Jednym ruchem zrzucił z ramion marynarkę, po czym zarzucił ją na ramiona Hayley. Jej źrenice rozszerzyły się w nagłym zrozumieniu.
— Elijah! — Wyszeptała z przejęciem jakby dopiero dotarło do niej, że to się dzieje naprawdę i rzuciła się w jego ramiona gwałtownie, niemal pozbawiając go tchu. Objął ją z całych sił jak gdyby od tego zależało jego życie. Rebekah śledziła wzrokiem wypływającą spomiędzy półprzymkniętych oczu Hayley samotną łzę, a gdy ta wsiąknęła w jego białą koszulę, zagryzła wargi aż do krwi i odwróciła głowę. Emocjonalność tej chwili kompletnie ją przytłoczyła. Chciała dać im więcej czasu, więcej prywatności. Patrząc jak wtapiają się w swoje objęcia rozumiała doskonale pragnienie bliskości i ból spowodowany świadomością, że jest ona zupełnie niemożliwa. Czuła iskry przepływające między nimi i wiedziała, że był to moment bardzo intymny, którego nie powinna być świadkiem. Jej oczy wypełniły się łzami na myśl jak tragiczny spotkał ich los. Kochała brata a i Hayley darzyła niemal siostrzanymi uczuciami. Dla obojga pragnęła jedynie szczęścia a tymczasem wiedziała, że na ten moment nie było im ono pisane. A być może nigdy się go nie doczekają. W każdym razie nie wspólnie. Byli jak dwie planety, dryfujące po oddzielnych orbitach. Tak blisko a jednocześnie tak daleko. Dzieliły ich lata świetlne, jedna klątwa i małżeństwo zawarte w pośpiechu wiek temu. Choć Hayley niewątpliwie kochała Jacksona, Rebekah słyszała jak jej oddech przyspiesza na widok Elijah, słyszała jak jej serce rusza galopem w jego ramionach. Takich reakcji nie mogła powstrzymać ani kontrolować. Nawet on nie potrafił przyjąć tych emocji z właściwą sobie powściągliwością. Na ich twarzach malowała się ulga i bolesna tęsknota. Rebekah odczuła to niemal fizycznie. Wszyscy coś utracili w chwili, gdy doszło do podziału rodziny. Rebekah przypomniała sobie swoje własne słowa.
CZYTASZ
Klątwa Pierwotnej Rodziny
RandomRebekah po 100 latach powraca na łono rodziny. Nie jest pewna czy opieka nad najmłodszą Hope to wystarczający powód aby Klaus wybaczył jej dawne grzechy. Nie zdaje sobie sprawy, że ten ukrywa prawdę o wiele bardziej szokującą, mogącą zaważyć na całe...