Jak co rano obudził mnie Shang liżąc mnie po twarzy i dotykając nosem moich policzków. Jego nosek był wilgotny i zimny. Ach, dzień jak co dzień, godzina 5:30, a on chce wyjść na spacer. Przytuliłam mojego labradora i po wciśnięciu się w pierwsze lepsze dresy z szafy wyszłam z nim na ten upragniony spacer. Bardzo lubiłam te poranne spacery, słoneczko dopiero wstawało, a w lesie promyki padające pod odpowiednim kątem sprawiały, że światło odbijając się w kroplach rosy tańczyło najpiękniejszy taniec kolorów jaki widziałam.
Shang co raz doskakiwał do kolejnych krzaczków i wyganiał z nich czasem zająca, a czasem wiewiórkę. Nie zrobiłby krzywdy żadnemu z nich, raczej sam się ich bał.
Po godzinnej wycieczce wracałyśmy do pensjonatu. O 6:30 pierwsi goście wstawali z łóżek, rozpoczynała się pora śniadaniowa. Shang został na zewnątrz, położył się na swoim legowisku na werandzie i czekał, aż jakieś dzieci przyjdą się z nim pobawić.
Dołączyłam do Stef na recepcji. Stefania jest moją starszą siostrą. I chyba powinnam powiedzieć o nas coś więcej, jeśli mam zostać tutaj na dłużej.
Mam na imię Flo, a właściwie Florentyna Holmes, a to niecodzienne połączenie wynika z tego, że moja mama jest Polską, a mój tata Anglikiem. Mam 22 lata i jak wcześniej wspomniałam mam siostrę o 9 lat starszą. Kiedy miałam 7 lat przeprowadziliśmy się z Polski do Anglii, ale na każde święta i wakacje wracaliśmy do Polski do dziadków. Kiedy jednak 4 lata temu mój tata zmarł, mama postanowiła wrócić do Polski by pomóc babci z prowadzeniem pensjonatu, a teraz prowadzi go już sama, gdyż dziadkowie w tym zaszczytnym wieku seniora rozpoczęli prawdziwe podróżnicze życie, teraz nawet są w Ekwadorze. W tamtym czasie z siostrą zostałyśmy w Anglii, ja chcąca dokończyć szkołę i pójść na swoje wymarzone studia, siostra już zamężna i z dobrą pracą. W te wakacje namówiłyśmy jednak mamę na długi urlop i razem z dziećmi jej przyjaciółki wysłałyśmy je na zasłużony odpoczynek, tak więc na ten czas zajmowanie się pensjonatem spoczęło na Stefanii i na mnie. Zabrałam ze sobą z Anglii oczywiście Shanga, bo nie wytrzymałby beze mnie nawet tygodnia, nie mówiąc już o tym, jak ja bym za nim tęskniła. Stef również nie przyjechała sama. Kieran, jej 3-letni synek przylepa nie mógł przecież opuścić okazji do całodniowej zabawy z ukochaną ciotką, a przynajmniej pozwalam sobie w to wierzyć.
- Jak Ci się dziś spało piękna? – zapytałam uśmiechając się do siostry. Widząc jej podkrążone oczy strzelałabym, że raczej nie była to najspokojniejsza noc.
- Kieran chyba będzie nocnym markiem – rzekła, ziewając – Zasnął 2 godziny temu.
No tak, życie młodej matki. Nigdy nie wiesz co cię czeka.
- Obiecałam my, że dziś wybiorę się z nim nad jezioro, więc może zdążysz sobie odpocząć.
- Byłoby naprawdę super. W ogóle to ktoś do Ciebie dzwonił. Słyszałam tą wdzięczną muzyczkę, jak to szło? Nanana you don't know you're beautiful. – roześmiała się
- Zobaczysz, ta nuta kiedyś będzie klasyką gatunku. – udałam obrażoną i poszłam w stronę swojego pokoju.
Po drodze minęłam panią Ułanowską, starą znajomą babci. Przez wiele lat odwiedzała ten pensjonat i teraz codziennie pyta mnie o babcie i przekazuje pozdrowienia. To miłe. Nie zatrzymałam się jednak na dłuższe pogaduszki, gdyż byłam zbyt zaciekawiona tym, kto dzwonił do mnie o tak wczesnej porze. Otworzyłam kluczem drzwi i sięgnęłam po telefon. Trzy nieodebrane połączenia... od Hazzy. Nie powiem, że to codzienny widok. Z Harrym nie widziałam przez ostatnie pół roku, ponieważ wyjechał w trasę koncertową ze swoim nowym zespołem nazwanym One Direction. Harry to mój najlepszy przyjaciel, poznaliśmy się niedługo po mojej przeprowadzce do Redditch. Jest ode mnie rok młodszy i był strasznie nieznośnym dzieciakiem, ale jakoś tak wyszło, że trzymamy się razem do teraz. Wspierałam go, gdy szedł do X-Factora, nie sądziłam jednak, że historia potoczy się w tym kierunku i teraz mój mały Harry będzie koncertował po całym świecie będąc w boysbandzie, który stale zyskuje popularność i zyskując przy tym fantastycznych przyjaciół. Przynajmniej tak o nich mówił, żadnego z chłopaków jeszcze nie poznałam. Ale mogę uznać się za prawdziwą fankę, ponieważ mam ich pierwszy singel ustawiowny jako dzwonek telefony.
- Halo – usłyszałam w słuchawce od razu, Harry na szczęście nigdy nie kazał mi długo czekać – Flo! Tak się cieszę, że oddzwaniasz. U Ciebie jest pewnie jakaś nieludzko wczesna godzina. – no tak, przecież różnica czasu między Japonią, gdzie kończyli trasę a Polską to 7 godzin.
- Cześć Harry. No powiedzmy, że dla Ciebie barbarzyńska. Cóż to za zaszczyt mnie spotkał, czyżbyś przypomniał sobie o swojej najcudowniejszej na świecie przyjaciółce?
- Przecież wiesz, że zawsze o Tobie pamiętam. I przepraszam za to, że tak mało rozmawialiśmy ostatnimi czasy. Ale słuchaj – zmienił ton głosu na skrajnie radosny – mam pomysł jak to nadrobić!
- Oh, poczekaj, usiądę, bo mogę nie dać sobie rady.
- Przyjeżdżamy do Opuninki! – o ile słowo 'Opuninka' zrozumiałam, bo to nazwa naszego pensjonatu, o tyle 'przyjeżdżamy' stanowiło dla mnie nielada zagadkę.
- My? – zapytałam z wyraźnym zdziwieniem w głosie
- Tak, my, ja i chłopaki. Zarezerwowałem pokoje dużo wcześniej u Twojej mamy. NIESPODZIANKA! – wykrzyknął
Nie do końca wiem, czy byłam ucieszona taką niespodzianką. Raczej moja introwertyczna dusza załkała cichutko na myśl o hostowaniu 5 chłopaków będących u progu sławy. Dobrze, że w Polsce jeszcze nie byli bardzo rozpoznawalni, ale i tak poczułam kamień presji spadający na mnie. Choć z drugiej strony poznam przyjaciół Harry'ego, jak spojrzeć na to w ten sposób, to jest mi odrobinkę lżej.
- Miałam rację, że nie dam sobie rady. – Harry zaczął się śmiać – to kiedy mogę się Was spodziewać?
- Z moich obliczeń wynika, że będzie to pojutrze około godziny 14:00. Nie musisz nas odbierać z lotniska, myślę że sobie poradzimy.
- Jesteś pewien? Ostatnio kiedy twierdziłeś, że dotrzesz tutaj sam musiałam zbierać Cię ze szpitala. – teraz mogłabym pośmiać się z tej historii, wtedy jednak do śmiechu nie było nikomu
- To przecież nie była moja wina, że jakiś typo wjechał akurat w moją taksówkę. Obiecuję Ci, że tym razem nic nam się nie stanie! Musze kończyć, bo zaraz mamy samolot. Całuski mała.
- Szczęśliwej podróży młody.
Rozłączył się. Hmm, wygląda na to, że zapowiadają się ciekawe wakacje...