-Kwiaty są....Pogoda też....Kocyk też...Dobra powinno wszystko być dobrze.
Wysoki ciemnowłosy mężczyzna siedział na kanapie i przeglądał zdjęcia nadesłane mu przez Atsushiego i Yosano. Niestety tylko ta dwójka postanowiła mu pomóc. Po chwili wstał i ubrał swój jasny płaszcz wychodząc z budynku Agencji. Powoli ruszył przed siebie, by po chwili, niestety dłuższej chwili, znależć się w parku. Usiadł na ławce i czekał niecierpliwie na pewnego małego, irytującego rudzielca.
-Ty mendo!- Usłyszał okrzyk za swoich pleców i po sekundzie już leżał na ziemii powalony mocnym kopnięciem w tył głowy. Nad nim stanął śliczny niebieskooki mężczyzna.
-Żeby mnie tak w środku tygodnia z pracy wyciągać i to o tej porze! Najwięcej pracy teraz jest. Powinienieś o tym pamiętać.
Pisnął gdy ciemnooki wciągnął go na siebie mocno przytulając go.
- Och Chuu spokojnie ty moja mała mendo-roześmiał sie głośnio już dawno przyzwyczajony do wybuchów złości swojego kochanka
- Obiecuje że niespodzianka, którą mam dla Ciebie wynagrodzi ci to wszystko.
Wstał szybko biorąc rudzielca na ręce i poszedł spokojnie przed siebie
-Zamknij oczka
- Po co ?
- Po prostu zrób to
Rudy z weschnieniem zrobił to. Trzeba było to przyznać. Jego twarz zdradziła zainteresowanie i to duże. Po chwili Dazai zszedł z trawy i wszedł na plażę. Położył chuu na kocyk sam siadajac obok
-Możesz otworzysz już oczka -Wyszeptal mu do ucha i patrzył na jego reakcje. Oczy Chuu się rozrzerzyły w szoku . Jego usta uchyliły się, gdy myślał co ma powiedzieć na to co widzi. Wokół kocyka leżały porozrzucane płatki różnych kwiatów. Naprzeciw nich stały dwa kieliszki i wino oraz koszyk z jedzeniem .
-J..jest przepiękne-wyszeptal zaskoczony Chuu spogladajac w jego stronę z uśmiechem. Co ty planujesz? Nigdy nie robiłeś aż takich niespodzianek. Do tego ta data .Przeciesz musisz pamiętać ze to rocznica naszego pierwszego spotkania . Doskonale o tym wiesz prawda ?
-Proszę kochanie -rozmyślania niziołka przerwał niski glos Dazai, który podawał mu kieliszek napełniony winem. Czerwonym ulubionym winem chuuyi.
-Nasze zdrowie chuu. Oby zawsze było w porządku.
Stukneli się kieliszkami i wypili słodki trunek . Dazai był cały czas zamyślony . Tym razem na pewno mi sie uda. Tyle planowania i pracy . Wyjdzie mi tym razem. Musi.
-Chuu-powiedział mu do ucha cichym głosem,które lekko drzał z powodu emocji, które w tej chwili targały brunetem -Wiesz o tym że jesteś moim największym koszmarem i marzeniem równocześnie? Że tylko Ty się teraz liczysz ?
-D..Dazai o czym ty mówisz?-wyszeptał zarumieniony chuuya niepewnie na niego spoglądając. O co mu chodzi? Co tym razem chodzi mu po główce?
- Że już na zawsze chce być z Tobą? W zdrowiu i w chorobie . Że tylko z toba chce umrzeć? I że to ty zrobiłeś moje kamienne serce i na zawsze już możesz zrobić z nim co chcesz ? Jest twoje na wieki wieków. A więc Chuuya Nakaharo-uklakł na kolano i siegnął do kieszeni -Czy....
Dalsze jego słowa zagłuszył wystrzał. Z ust bruneta popłynął krew tak samo jak po jego przestrzelonym boku. Zachwiał się i upadł na ziemie pomału tracąc przytomność . Sam Chuuya złapał go w szoku i położył jego głowę na swoich kolanach płaszczem swym ukochanym płaszczem próbując zatrzymać spływającą krew . Jego radość i zdziwienie na słowa Dazai i na jego gest w jednej krwawej sekundzie zamieniły sie w wściekłość, niedowierzanie i przerażenie. Jego oczy śniły od łez i były większe z przerażenia
-wytrzymaj makrelo! Nawet nie próbuj mi umierać!
-chuu..-zakaszlał wypluwając krew -czy...ty
-nic nie mów! Ostrzedzaj siły ! Zaraz będzie pomoc obiecuje ...~~~~~~~kilka dłuższych chwil póżniej ~~~~~
- no przecież mówię że strzał padł nagle! Ile razy będę musiał wam to powtarzać?!-zdenerwowany chuuya wstał gwałtownie z krzesła przewracajac je -Do cholery lepiej zajmnimy sie znalezieniem tego kto to zrobił!
Zaczął chodzić w kółko wcieķły by po chwili walnąć w blat z całej siły. Uderzenie spowodowało glośny dźwięk na, którzy wszyscy obecni w pomieszczeniu poskoczyli
-Chuuya-san rozumiemy twoje zdenerwowanie ale proszę uspokój się
Powiedziały równocześnie Yosano i Ozaki.
-Nie mam zamiaru być spokojny-weschnał oddychajac szybko -Idę do niego teraz a wy w końcu ruszcie dupy i złapie tego kto to zrobił a nie zadajecie durne pytanie jedne i te same w kółko.
Odwrócił sie na pięcie i ruszył do drzwi. Już miał wychodzić, ale zatrzymał go głos moriego
-Chuuya zanim pójdziesz -Powiedział spokojnie wyciągając pudełeczko i mu je podał -Znaleziono to w płaszczu Dazaia . Myślę że chciał byś to miał. On sam leży w sali numer cztery -weschnął- Niestety jego stan jest ciężki
Ma te słowa chuu wypadł z sali biegiem zatrzymując drzwi i przekazując po 2 schodki na raz . Po chwili wpadł do sali dazaia i usiadł przy nim spogladajac w jego bladą spokojna twarz z wciąż zamkniętymi oczami. Od jego rąk wychodziły kable do aparatur, które potrzymywały go przy życiu. Na twarzy została położona maska tlenowa, ktora ułatwiała brunetowi oddychanie . Rudowłosy złapał go za dłoń i ścisnął patrząc i licząc na reakcję. Błagam cokolwiek . Patrzył dłuższy czas ale nic sie nie stało.
-pamiętasz co mówiłeś zanim dostałeś kochanie ?- wyszeptal mu do ucha - Że tylko ze mna chcesz umrzeć. To są twoje słowa więc do cholery dotrzymaj je i wstań by oddać się w objęcia śmierci, gdy nadejdzie odpowiednia pora.
Wyprostował się i znów usiadł wygodniej na krześle. Wciąż trzymał go za dłoń a druga sięgnął po pudełeczko. Zaczął je obracać w palcach zamyślony. Skąd szef ma pewność że to dla mnie? Wiedziony ciekawością otwarł je i znów po raz kolejny tego dnia zamarł w szoku
-t..to...
Wyszeptał tylko widząc srebrny pierścionek z złotymi zdobieniami w kształcie liści i kwiatu z niebieskim jak jego oczy kamieniem . Nad nim był napis "Dla Ciebie na zawsze ukochany"
Przytrzymując emocji przez to wszystko niebieskooki rozpłakał się zakładając pierścionek na palec.
-już rozumiem -wyszeptał przez łzy, gdy zrozumiał dzisiejsze zachowanie Dazai i pytanie, które padło zasłużone strzałem- T..tak mumio zgadzam się tylko wstań i znów spojrzy na mnie z tym swoim usmieszkiem. Błagam Cię.
Położył sie na nim z zamiarem czuwania całą noc ale zasnął.~~~~~~ miesiąc póżniej ~~~~~
-Debilu to nie tak miałeś zrobić !- wykrzyczał Chuuya na jednego z swoich ludzi wcieķły.
-masz to poprawić natychmiast !
To powiedziawszy wyszedł z magazynu i ruszył na piętro szpitalne . Przez ten miesiąc Dazai wciąż był nieprzytomny a chuuya bardziej rozdrażniony i wcieķły. Wszyscy to rozumieli zwłaszcza gdy widział pierścionek na palcu niebieskiego, który właśnie wszedł do sali.
-hej Dazai
Spojrzał w stronę łóżka i stanął w szoku . Nigdzie go nie było . To..niemozliwe. Nie nie nie ! Krzyczał w myślach wybiegając z pokoju. Nie chce..to nie może być prawda ! Biegnąc po schodach trzy razy prawie się przewrócił . Wpadł do gabinetu Moriego
- Szefie gdzie on jest?!
Stanął dyszac a Mori tylko na niego spojrzał
- Och o co chodzi Chuuya ? Och no tak.
Uśmiechnął się
-idź na dach dobrze ci radzę
-Ale...
-idź
Chuu wybiegł i zgodnie z słowami Szefa wpadł na dach rozglądajac się. Pusto
- Co to za chory żart ?!
Zły rozwalił barierki i szedł dalej do póki znajoma dłoń nie ujęła jego nadgarstka a niebieski wstęgi nie anulowały jego mocy
- Spokojnie kochanie -przyciągnął oszolomionego chłopaka do siebie i przytulił mocno chowajac jego twarz w swojej szyi
-A więc wyjdziesz za mnie kochanie ? Miało to wygladac inaczej wiem i przep...
Jego słowa przerwał gwałtowny i namietny pocaunek ze strony rudowłosego, który dodatkowo powalił go na ziemie
-Tak idioto ale więcej mnie tak nie strasz
Uderzył go z otwartej dłoni w tył głowy zły
- Tak Tak wiem kochany
Szczęśliwy tuli go mocno i całuje w czoło. W końcu usłyszał te magiczne słowa na które, tyle czekał !Notka od autora
Hejka ^^ Mam nadzieje ze opowiadanie sie spodoba . Za błędy przepraszam ^^