61. Kompletny chaos.

82 16 1
                                    

{MEGHAN}

SOBOTA, 7 CZERWCA

     Samantha i Miranda zmaterializowały się w idealnym momencie, gdy Poppy Carter wyjęła z kieszeni swojego eleganckiego żakietu telefon w celu zadzwonienia do odpowiednich organów i wydania pozwolenia na aresztowanie mnie i reszty Izolowanych stojących przed bramami cmentarza. Ktoś dał jej cynk, że tu się zbierzemy, więc matka Anthony'ego przybyła tu z całą swoją świtą – wojskowymi i policją, na której czele znów stanął Derrick Wright. Nie był zachwycony, gdy dowiedział się, co zrobiłam w krypcie jego przodków.

     Wszyscy zgromadziliśmy się przed bramą. Adrian, Michael, Ruby i ja (Neil został w mieszkaniu, twierdząc, że nie będzie pakować się w to samo bagno, co w listopadzie – nikt go za to nie winił) przyjechaliśmy tu autem tego drugiego i zostawiliśmy je na jednym z dalszych miejsc na tutejszym parkingu. Anthony przyjechał sam wraz z kilkoma policjantami, między którymi był również Simon Lexington. Emmeline i Susannah, która rzeczywiście była żywa i trzymała mocno siostrę za rękę, teleportowały się tu wraz z Juliette, Lissą i Yvonne. Oczy jednej z bliźniaczek lśniły znajomym mi już blaskiem. Samantha i Miranda miały przybyć jako ostatnie. Zgromadziliśmy się więc przed starą, żelazną bramą i czekaliśmy, starając się załagodzić konflikt z panią Carter.

     I wtedy pośrodku nas wszystkich pojawiła się Samantha ze zdezorientowaną Mirandą uczepioną jej przedramienia. Obie tylko rozejrzały się po okolicy i już wiedziały, że działo się coś niedobrego.

     Poppy Carter opuściła telefon i ruszyła w kierunku moim i Anthony'ego. Na jej twarzy czaiła się złość. A w zasadzie nie czaiła się – ona wręcz na mnie krzyczała. Policjanci rozstawieni po parkingu patrzyli na nas w skupieniu. Podobnie wiedźmy stojące tuż przy bramie i moi przyjaciele odsunięci kilka metrów za mną.

     – Co to wszystko ma znaczyć? – warknęła matka Anthony'ego, patrząc to na mnie, to na niego. Wyglądała, jakby chciała któreś z nas udusić, a ja nie miałam wątpliwości, że to ja byłam jej pierwszym prawdopodobnym celem. – Planujesz jakiś zamach stanu, Meghan? A może mścisz się za to, że usunęłam stąd strażników? Co to ma, kurwa, znaczyć?! – Wyrzuciła ręce w górę.

     Anthony uniósł dłonie w uspokajającym geście, ja skrzyżowałam ramiona na piersi. Dawałam mu możliwość, by nas wyjaśnił.

     – Tu nie chodzi o zemstę, mamo. Chodzi o bezpieczeństwo Mabsfield.

     – Słucham?

     – Mówiłam pani – odezwałam się cicho. Nie chciałam wyjść na przemądrzałą. – W krypcie Wrightów jest ktoś niebezpieczny. Dziś grupa Izolowanych spróbuje go obudzić, a my musimy temu zapobiec. To nie jest mój wymysł. Może o to pani zapytać samych wiedźm. – Delikatnym gestem wskazałam na Juliette, Lissę i Yvonne, które ze znudzeniem wpatrywały się w Anthony'ego, Poppy i mnie. – One najlepiej wiedzą, co się zbliża. Musimy połączyć siły i powstrzymać Gideona.

     Pani Carter zmarszczyła brwi i pokręciła głową. Wprawdzie zerknęła na wiedźmy, ale tylko pobieżnie. Zaraz znów skupiła się na mnie i swoim synu.

     – Przecież to brzmi jak scenariusz kiepskiego filmu... albo koncept na książkowy gniot.

     – Ale to rzeczywistość.

     – Mamo, zastanów się. Czy gdyby to był jakiś przewrót polityczny, rozpoczynalibyśmy go od cmentarza? – Anthony westchnął sfrustrowany. – Ja też badałem całą tę sprawę. W Mabsfield jest kolejny czarownik z grupą Anomalii. Pamiętasz, mówiłem ci o Anomaliach. On może ich przemienić w czarowników. A oni nas wszystkich zabiją.

The Witching HourOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz