Zakupy & Boxing day

529 51 36
                                    


Drugi dzień świąt to w Australii to tak zwany boxing day, dzień wyjadania świątecznych dań, robienia zakupów gdyż są świetne wyprzedaże oraz czas rozpoczęcia różnych imprez sportowych. Bardzo leniwie go rozpoczęłam z kawą przy basenie i przeglądaniem internetu, by zainspirować się bo dziś jadę z brodaczem po zakup wełny na kocyk dla małej. Australia słynie na cały świat z hodowli owiec na wełnę merino, delikatnych i idealnych dla niemowlaków. W Polsce pamiętam jak raz robiłam jakiś szal z takiej włóczki, to była bardzo przyjemna praca. Jak to Anna powiedziała, lato, latem, upał, upałem ale kocyk każdy „baby" musi mieć, tym bardziej ta kruszynka Eva, córka Kris. Znowu w mojej głowie zaczęły kotłować się pytania co między nimi było? Dobrze, że Tina zaglądnęła do nas to zaproponowałam jej wspólne zakupy, może uda się porozmawiać. Janek nie widział problemu, że we trójkę się wybierzemy, może nawet lepiej, że jedzie z nami wprowadzi mnie w dzisiejsza imprezę świąteczną, o której właśnie wspomniała Tina przy kawie i że musi sobie kupić nową kieckę. Pewnie taką, by Adam zwrócił na nią uwagę. Ja swoich nowych mam pełną garderobę więc jej tylko poasystuję. Wyjechaliśmy zaraz po śniadaniu i myślałam, że będzie luźno ale przeliczyłam się, te wyprzedaże ściągnęły naprawdę tłumy, rodziny w pełnym składzie ale mimo tego nie było przepychanek, po raz drugi totalna różnica od tego co się dzieję w Polsce w czasach świątecznych wyprzedaży.

- Dziewczyny, zostawię was na dwie godziny – poinformował nas drwal - mam sprawę, do pory lanczu się uporam, a wam życzę udanych zakupów, Sylwio zapomniałaś karty kredytowej proszę, udanych zakupów – oczywiście musiał zobaczyć moją zdziwioną minę, jaka karta, jakie zapomnienie? Już miałam coś powiedzieć, ale złapał mnie jedną ręką, przyciągnął do siebie, objął w tali i pocałował mnie delikatnie w usta, a ja oddałam mu pocałunek zapominając o co się naburałam. Tina , oczywiście z zadowoleniem nas obserwowała i nie omieszkała dowcipnie skomentować całej sytuacji.

- Yhy, coś mi się zdaje, że jak tak będzie się czule żegnać, to ja sama pójdę szukać tej kiecki i wełenki bo wy się odkleić nie możecie od siebie.

Bossszzzze, tak w miejscu publicznym, z zaskoczenia. Nogi trzymać w pionie i uciszyć motyle, tylko dlatego się poddalam temu bo mamy układ, no i naprawdę to się podobało.

- Janku, daj spokój, dzięki za kartę, kupię tylko materiał na kocyk i to wszystko - zarumieniałam się.

- Nie tylko, kup wszystko czego ci trzeba może też sukienkę jak Tina, do zobaczenia - uśmiechnął się, puścił oczko, jeszcze raz pocałował mnie już tylko w policzek i oddalił się.

- Ale Johna wzięło, nie widziałam go nigdy by tak okazywał swoje uczucia, a całe życie mieszkam na famie.

Serio?! Sylwio nie przymnażaj sobie zasług, to tylko gra.

- Oj, daj spokój Tina, tylko tak to wy... idźmy już lepiej na zakupy, najpierw włóczka, bo z tym pójdzie mi szybko, a potem mamy na głowie twoją sukienkę – o mały włos bym się wygadała, na szczęście ona nie ciągnęła tematu, a ja oszołomiona, zawstydzona i oczywiście zadowolna z pocałunku, myślałam o tym co powiedziała, że pokazuje na zewnątrz swoje uczucia. O Boże, żeby tylko ona znała prawdę, przecież to tylko maskarada. Przy sukienkach może uda mi się coś wyciągnąć o tej całej Kris.

W butiku z włoczkami wybór wcale nie był prosty jak mi się zdawało. Przeżyłam tam kolorowy zawrót głowy, jeszcze długo będą mi się śniły te kolorowe półki pełne przeróżnych motków. Śliczności! Z pomocą przyszła mi ekspedientka zapalona w dzierganiu podobnie jak, gdy pokazałam jej zdjęcie w telefonie o co mi chodzi pokazał mi odpowiedni regał, wybrałam śnieżnobiałe merino, mięciutkie jak puch i do tego druty. Po wyjściu, ze sklepu uśmiechałam się jak bym dostał co najmniej pierścionek zaręczynowy i już nie mogłam się doczekać jak zacznę dziergać kocyk dla Evy. Tina zaciągnęła nie do salonu z sukienkami wieczorowymi na jakieś poważne bankiety, a to ma być to typowe australijskie barbecue, ona serio chyba chce zwrócić uwagę Adama, ale chyba kiepsko to widzę.

- Słuchaj, jesteś pewna, że to będzie dobry wybór na dzisiejszą imprezę? Przecież to wieczorowe suknie, a dziś ma być grill, z tego co mi powiedziałaś, a te sukienki to chyba nie bardzo?

- Masz rację, ale co mam zrobić, już nie mam siły, wiesz oni ciągle widzą we mnie córkę zarządcy, małą Tinę, a ja mam 23 lata i chyba wiesz ja odkąd pamiętam próbuję jakoś zbliżyć się do Adama, ale on traktuje mnie jak swoją siostrę. Ze strony Johna to mi nawet pasuje mieć takiego starszego brata i ja go też tak traktuję, ale młodszy Szabo ...

- Tak zauważyłam, chociaż ja jestem nie zbyt dobrym doradcą w sprawach sercowych, bo widzisz ja, my z ... to znaczy wiesz co, choć dziewczyno, może jednak coś w tym sklepie wybierzemy, a jak nie to przecież tu jest pełno innych. Idziemy, obie kupimy sobie ekstra kiecki.- Uśmiech na twarzy Tiny bezcenny, a moja tajemnica się nie wdała. Zresztą, skoro on tak wspaniale dziś grał to postanowiłam wybrać sobie jakąś sukienkę i zaszaleć z kartą którą mi dał. Mój wybór padł na czerwoną długą w stylu carmen z rękawkami ale z gołymi ramionami, z długą spódnicą ale głębokim rozcięciem, do tego wiązane na kostce espadryle, oczywiście na koturnie. Tina wybrała też w tym samym stylu ale zupełnie inną czarną i bardzo krótką, co do butów byłyśmy zgodnie bo wybrała identyczne jak moje.  Dobrałyśmy sobie jeszcze czarne duże okulary, kolczyki duże koła i kapelusze słomkowe z dużym rondem. Miałyśmy super zabawę z typ całym szopingiem i muszę przyznać, że po raz pierwszy nie miałam problemu z zakupami dla siebie, a karta kredytowa mojego brodacza była rozgrzana do czerwoności. Na tym przyjęciu chciałam błyszczeć, czy to źle? Chyba jednak dziś będę się chciała dobrze bawić, chcę zacząć żyć, zobaczę gdzie to mnie zaprowadzi.

- Tina, jak się dziś Adam zobaczy w tej sukience, to odmieni swój stosunek do ciebie, ujży dziś przepiękną, dorosłą i seksowną kobietę.

- Wystarczy mi by patrzył na mnie jak John na ciebie.

- A właśnie, chyba do niego zadzwonię że zakupy udane i na lancz za późno, zresztą dziś grill to tylko kawa i jakieś ciacho czekając na niego, co ty na to?

- Tak, ale moment Sylwio, tato dzwoni.

I tak okazało się, że Janek już działa na imprezie, kończy ostatnie przygotowania, by do osiemnastej zdążyć i przyjedzie po nas właśnie Will. Może to dobrze, bracia Szabo będą mieli niespodziankę jak nas zobaczą w tych kieckach.


No i jak moi kochani myślicie, Sylwia będzie błyszczeć na barbecue? 

 Ciekawe czy Tinie uda się Adamowi zawrócić w głowie? ❤



Miłość na AntypodachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz