32🐍

7K 926 232
                                    

Newt i Jenna nie uciekli jednak za daleko. Usłyszeli nad głowami, jak ktoś głośno mówi Lestrange, a wszystkie półki z kasetkami zaczęły się ruszać i obracać. Zaczęli uciekać pomiędzy nimi, ale było to bezsensowne. By nie zostać zmiażdżonymi, wskoczyli na jedną z nich, paradoksalnie tę, która zatrzymała się przed kimkolwiek, kto ją wywołał.

Byli jednak z tyłu, stali tam więc i starali się nawet nie oddychać. Osoba z przodu półki powiedziała łagodnym, damskim głosem:

- Dane przeniesione do grobu rodziny Lestrange na Père-Lachaise.

Jenna i Newt wymienili spojrzenia. Już wtedy wiedzieli, że tamto miejsce musiało być ich kolejnym celem, pozostawało tylko wydostać się z Ministerstwa...

- Circum Rota - powiedziała nagle tamta nieznana im osoba, a więc byli skończeni. Półka odwróciła się przodem do niej i... Ujrzeli Letę Lestrange w fioletowych szatach. Jenna po prostu nie wierzyła w taki zbieg okoliczności: spotkała w Paryżu trzy znienawidzone przez siebie osoby w przeciągu kilkudziesięciu godzin. Czekała wtedy tylko, aż pojawi się jeszcze jej matka.

- Cześć, Newt - powiedziała Leta, wywołując u Jenny ukłucie w sercu. Liczyła jednak, że może ich relacja akurat wyratuje ich stamtąd...

- Cześć, Leta - odparł Newt po chwili, a Leta przeniosła swój wzrok na jego towarzyszkę.

- Jenna.

- Leta. Kopę lat - powiedziała Jenna z krótkim, żałosnym śmiechem. Nie była w miejscu, w którym mogła się jej odgrażać.

Nie było po tym czasu na niezręczne cisze, bo zza Lety wyszła kobieta, która wcześniej wpuściła ich do kasetek i prowadziła przed sobą kilka przerażających, podobnych do chudych kotów stworzeń, czarnych i z ogromnymi, błękitnymi oczami.

- Matagoty... - powiedziała Jenna od razu, przełykając ślinę. Wiedziała, że pilnują Ministerstwa, ale jakoś o nich zapomniała...

- Spokojnie, Leta, nic nam nie zrobią, o ile... - zaczął Newt, ale było już za późno. Lestrange wystawiła różdżkę przed siebie i krzyknęła:

- Drętwota!

Stworzeniom nie stała się żadna krzywda, przeciwnie - jeden zamienił się w trzy. Jenna w głowie już wyklinała dziewczynę.

- O ile ich nie zaatakujemy - dokończył Newt, też niezadowolony przebiegem sytuacji.

- Ups - wydusiła Leta. Matagoty rzuciły się w jej kierunku, ale nie zdążyły jej dotknąć.

- Leta! - zawołał Newt i pomógł jej przeskoczyć przez barierkę, a następnie wszyscy troje zaczęli uciekać.

- Reverte! - zawołała Jenna, dzięki czemu szafki zaczęły się obracać tak, by stworzyć mur pomiędzy nimi, a kreaturami. Nie pomogło to jednak za wiele.

Wszyscy troje uciekali pomiędzy kręcącymi się półkami, a matagoty nie dawały za wygraną. Newt postawił więc swoją walizkę jako pułapkę, podczas gdy Jenna i Leta zauważyły kogoś na balkonie. Była to Porpentyna, która najwyraźniej chciała pomóc, ale też patrzyła na to wszystko z przerażeniem. Jenny nie dziwiło, że też znalazła się w Ministerstwie.

- Goldstein, nie rzucaj zaklęć, jeśli ci życie miłe! - zawołała Jenna, nie chcąc, by pogorszyła sprawę. Tina była już jednak na dole razem z nimi.

- Do walizki! - nakazał Newt, a wtedy wszystkie trzy wbiegły do środka bez zawahania i dały Scamanderowi samemu zająć się matagotom przy pomocy Zouwu.

Jenna nie miała jednak zamiaru siedzieć tam długo. Gdy tylko usłyszała, że na zewnątrz było już spokojnie, wyszła jako pierwsza, a następnie uśmiechnęła się szeroko na widok Zouwu.

Wytresuj sobie węża • Newt ScamanderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz