Największe jak dotąd spoilery Jeża tu i w następnym rozdziale, ale chyba nie wadzą.
~
Mimo że udało im się uwolnić z podziemnego pomieszczenia, wszyscy dobrze wiedzieli, że to jeszcze nie koniec. Jenna, Porpentyna, Jacob i nieznana kobieta ponownie znalazły się wśród grobowców, nie widząc nikogo.
- Jacob, cofnij się, bo może być gorąco... - Jenna odepchnęła mugola pomiędzy dwa groby, a następnie wycelowała w niego różdżką. - Protego Maxima!
Magiczna, połyskująca bariera wytworzyła się wokół Jacoba jak bańka, na którą patrzył wielkimi oczami.
- Fianto Duri! - zawołała Tina bez namysłu, również celując w barierę. Trzecia kobieta patrzyła na pozostałe ze zdezorientowaniem.
- Chwila, to mugol? - zapytała, na co pozostałe dwie pokiwały głową. Wtedy tamta westchnęła głęboko i sama wycelowała różdżką w jego stronę.
- Salvio Hexia! - zawołała, a cała bariera dostała jakby złotawego połysku.
Wszystko działo się błyskawicznie. Trzy czarownice odwróciły się z powrotem przodem do licznych błękitnych płomieni, które nadal wydostawały się spod ziemi. Jenna ścisnęła swoją różdżkę mocno, tak, że niemal sprawiło jej to ból.
Merlinie, a co z Newtem...
Spojrzała na kieszeń, w której jej nieśmiałek wciąż piszczał z przerażenia. Dziewczyna dotknęła go nieznacznie, nie odrywając wzroku od nadchodzącej fali płomieni.
- Nie bój się, mały. Mama z tobą jest.
Z niebieskiego ognia nagle wyłoni się nagle ogromny smok - wszystkie trzy czarownice uniosły różdżki automatycznie i odrzuciły jego ziew. Zaczęły uciekać pomiędzy grobowcami, co chwilę odrzucając wrogie płomienie i opadając z sił. Nieznana im z imienia kobieta biegła przed nimi, po czym nagle się odwróciła.
- Uwaga! - wrzasnęła, a następnie szybkim ruchem odrzuciła płomienie, które dopadłyby Jennę i Tinę od tyłu. Siła zaklęcia sprawiła, że obie upadły.
- Newt! - zawołałe nagle Jenna, widząc kilka metrów przed sobą znajomą sylwetkę. Dostała nagłego zastrzyku adrenaliny i błyskawicznie podniosła się z ziemi, by tam podbiec, a pozostałe dwie czarownice za nią.
Do Newta, Tezeusza, kobiety, która wcześniej była z Credencem i Jacoba, którego bariera nie wytrzymała mówił jakiś staruszek. Jenna mogła przysiąc, że już go gdzieś widziała, ale to nie był czas na zastanawianie się - płomienny smok wciąż nad nimi krążył.
- Ustawcie się tu w kole, różdzki w stronę ziemi! - zalecił, a nikt nie miał zamiaru z nim dyskutować. - Inaczej Paryż zostanie zniszczony!
Newt i Tezeusz deportowali się gdzieś razem. Jenna, Tina i kobieta, przy której i tak stały, zrobiły to samo, dokładnie w momencie, gdy smok przybrał na rozmiarze.
- Finite! - wrzasnęły skądś dwa męskie głosy, a w ziemi wytworzyła się szpara błyszcząca na złoto. Gdy do nich dotarła, każda z nich kolejno wykrzyczała inkantację i wbiła różdżkę w ziemię. Złote światło, a zaraz po nim złote płomienie, zaczęły okrążać te niebieskie. Jenna, pomimo przerażenia, nie potrafiła tego wszystkiego nie podziwiać - takich rzeczy, tak niesamowitej magii, jeszcze nigdy nie widziała.
CZYTASZ
Wytresuj sobie węża • Newt Scamander
Fanfiction🐍 Jenna Wharflock nie jest w stu procentach sympatyczną osobą z krystalicznie uczciwą przeszłością. Jednak jeśli już komuś pomaga - a jako magizoolog pomaga najczęściej zwierzętom - robi to dobrze. Jako Ślizgonka jest zdeterminowana osiągnąć każdy...